niedziela, 3 marca 2024



IGOR MITORAJ - POLAK O WŁOSKIM SERCU  autor: Agnieszka Stabro. wyd. REBIS


6 października 2014 roku , w swoim zamku w Prowansji zmarł Igor Mitoraj. 

13 października zamarło Pietrasante, jedno z najpiękniejszych toskańskich artystycznych miasteczek. Czarne flagi zawisły na każdym budynku, dwa dni nieczynne były sklepy , bary , puby...Prezydent Włoch podziękował w Katedrze Wielkiemu Polakowi za czas i twórczość, nie zapomniał o jego wielkim mistrzu -Tadeuszu Kantorze. THE GUARDIAN , LA REPUBBLICA, CORRIE DELLA SERA, głowne wydania Euronews, Londynu, Paryża żegnają największego rzeźbiarza. Tylko z Polski nie dojechał nawet ambasador czy przedstawiciel Ministerstwa Kultury... 

Z nabożnym szacunkiem gdziekolwiek jestem na świecie kontempluję niezwykłe prace Igora Mitoraja. Nie da się ich pomylić z niczyją twórczością, nie da się przejść bez drżenia i emocji.  Niby wiedziałam o nim dużo ale jego biografia, do której usiadłam dopiero teraz, pokazała mi go z zupełnie innej strony. Może nie do końca to biografia, może książka powinna mieć inny tytuł - bardziej śladami Polaka o włoskim sercu , jednak warta jest przeczytania, zatrzymania się i zastanowienia. 

Jakoś polscy artyści na swoim gruncie szczęścia do szacunku i czci rodaków nie mają. Tak jest i z tym największym współczesnym rzeźbiarzem, ukorzenionym w antyku , nierozerwalnym z Michałem Aniołem, kształtowanym przez Tadeusza Kantora ale i F.Felliniego i budzącym skojarzenia z Salvadore Dali . Człowiek który wyszedł z niewyobrażalnej wręcz biedy  sięgną światowych gwiazd. Skromny, delikatny , wrażliwy. Szczodry w sposób dyskretny , dbający o bliskich , hojny dla społeczności . 

W swoim życiu zaznał wszystkiego , losu odrzuconego syna, wyalienowanego chłopaka w szkole, utalentowanego lecz izolującego się studenta , ciągle lawirującego między potrzebą rozwijania talentu i uczenia się a pomocą owdowiałej matce w zapewnienie bytu licznemu dość przyrodniemu rodzeństwu. Los - a nie wierzę w przypadki - postawił mu na drodze Mistrza. Tadeusz Kantor , którego życiorys przypomina w wielu punktach życie Igora, pchnął go w kierunku Paryża i to zmieniło jego życie na zawsze. 

Miał szczęście do ludzi. W swoim życiu był tragarzem, barmanem, kelnerem, modelem imał się wszystkiego by zarobić na chleb ale nigdy nie przestał być artystą. Wybredny wobec ludzi, ostrożny jednak dla grona ludzi którym ufał - zabawny, dusza towarzystwa. 

Z przyczyn trochę i prywatnych miałam w głowie wyobrażenie innego Mitoraja - teraz spojrzę zupełnie inaczej na jego rzeźby i już nie mogę się doczekać wyprawy , którą planuję

W jego rzeźby wpisane są uniwersalne historie ludzkich losów z ich bólem, cierpieniem ale i radością, silnie ukorzenione w antyku ale i jedną nogą we współczesności . Ikarie i centauriony jawią mi się w zupełnie innym świetle. Już wiem skąd ten kolor niebieski :) i małe okienka w rzeźbach z kolejnymi mikropopiersiami. I antyczne głowy owinięte w bandaże. Teraz wiem. 

Uwielbiam odwoływanie się do antyku i mitologii bo to mit objaśnia świat, pomaga uporać się z osobistymi traumami stojąc lekko z boku. Mity obrazują odwieczne zagadnienia nurtujące ludzi - życie -śmierć, miłość-nienawiść, nieuchronność i fatum. I cieszę się ogromnie ,że Mitoraj przywraca należną pozycję mitu w kulturze. A przy okazji daje tyle radości z obcowania z pięknem. 

I teraz już patrząc na postaci kobiece wiem i rozumiem. I kolor niebieski - wiem  i rozumiem. I ręka przytrzymująca stopy , bandaże na głowach , okaleczone ciała - wiem i rozumiem . A każda głowa ma jego podpis... jedyne takie usta na świecie. 

Gorąco polecam bo warto przeczytać :) A potem pobiec chocby na rynek krakowski czy na Świętojańską  w Warszawie  , trochę tych rzeźb Igora Mitoraja, największego współczesnego rzeźbiarza mamy :) 




niedziela, 23 stycznia 2022

 

AŁBENA GRABOWSKA – CYKL – UCZNIOWIE HIPPOKRATESA.  CZĘŚĆ 1 – DOKTOR BOGUMIŁ . WYD. MARGINESY



Ależ to była przyjemność ! Ale do rzeczy .

Trzeba mieć odwagę i determinację , by umieć się postawić procedurom,  schematom i przede wszystkim tzw. autorytetom.  Takie właśnie cechy ma młody lekarz, doktor Bogumił, który to wżeniając się w rodzinę znanych warszawskich lekarzy , dostaje się do medycznej  socjety jednak  ma imperatyw i odwagę by szukać nowych  rozwiązań. 

Po tym, jak jego żona prawie umarła przy porodzie , doktor Bogumił całą energię i wiedzę kieruje na poszukiwanie sposobu ograniczenia bólu  kobiet rodzących i zminimalizowanie liczby zgonów położnic . Nie jest to łatwe , gdyż akcja powieści toczy się w Kongresówce, w połowie wieku XIX . Przeszkody które napotyka na swojej drodze są jak najbardziej realne i ponad czasowe.  Lekarz staje przeciwko „autorytetom” które powtarzają, że tylko ból rodzenia odróżnia kobietę od krowy i Bóg sam tak chciał podkreślając zdanie  biblijne,  że w bólach rodzic będzie…Utytułowani "doktorzy" publikujący w Lancecie i innych medycznych periodykach nie dopuszczają do przebicia się nowych sposobów leczenia ( eter czy chloroform)  czym doprowadzają do wielu tragedii osobistych i lekarzy i pacjentów. I nie jest to wątek powieściowy ale to realia epoki – niezrozumiani lekarze popełniają samobójstwa czy  kończą w zakładach psychiatrycznych , odrzuceni, genialni , nazywani szaleńcami . Dziś pewnie nazwani byliby foliarzami i płaskoziemcami bo nadal każdy , kto przeciwstawia się jedynej słusznej drodze ogłaszanej przez grupę uzurpującą sobie prawo do ferowania wyroków , odżegnywany jest od czci i wiary , ścigany z mocy prawa oraz publicznie prześladowany.  Właśnie ta historyczna prawda przeplatająca  się z wątkami powieściowymi jest dodatkowym atutem książki . Biograficzne rysy takich lekarzy jak H Wells , J. Y. Simpson, R.Graves, E. Jenner i wielu innych poszerzają naszą wiedzę ale i przypominają jak wiele zawdzięczamy ich brakowi pokory , odwadze i po prostu miłości do człowieka.

Powieść ?  a owszem ale bardzo mocno osadzona w epoce.  Wcześniej przeczytałam STULECIE CHIRURGÓW, RZEŹNICY I LEKARZE, znam nieźle biografie i Graves’a i Listerina  doceniam tym bardziej  jak umiejętnie  autorka wplotła  historię medycyny w rodzinną sagę doktora Bogumiła  oraz połączyła to z wątkami kryminalnymi i przygodowymi, nawet lekko awanturniczymi -a to wszystko na tle świetnie zarysowanych realiów życia w Kongresówce lat około 1850… Przekrój społeczny , mocno zarysowani bohaterowie, charakterni i oryginalni, z krwi i kości , świetna znajomość historii , realiów społecznych i do szczegółowo dopracowany obraz ówczesnej Warszawy.  A autorka wie doskonale o czym pisze , gdyż sama jest praktykującym lekarzem w stopniu doktora.

Chcę jeszcze zwrócić uwagę na jeden wątek w powieści Ałbeny Grabowskiej . Sukces mężczyzny naukowca podpiera często milczące i bezwarunkowe oddanie silnej kobiety. Historia o większości z nich milczy , o niektórych tylko wspomina – w powieści pani Ałbeny ten wątek jest mocno zarysowany i oddaje sprawiedliwość tym kobietom, które nie mogąc same się realizować tak jakby chciały, robią wszystko by ich mąż , ojciec czy brat odniósł sukces . Niekiedy determinacja w chęci spełnienia się sprawia , że posuwają się tak daleko jak powieściowa Augusta.

Prawda stara jak świat mówi ,ze to nie rewolucja i wojna zbiera największe żniwo śmierci ale posłuszeństwo i poddaństwo. Myślę że warto o tym pamiętać szczególnie w obecnym momencie. To wizjonerzy , ludzie bezkompromisowi, odważni tworzą przyszłość. Świat drży przed odmiennością. Prawda stara jak świat

Nie bójmy się więc stawać w poprzek.


sobota, 5 września 2020


 

STRACH KTÓRY POWRACA - 

Magda Stachula 
wyd. ZNAK Literanova 


Pamiętam swoje zaskoczenie po przeczytaniu IDEALNEJ. Ten debiut Magdy Stachuli wbił mnie w osłupienie, zaskoczył – a to wcale nie jest takie łatwe, zostawił z poczuciem niedosytu i ciekawością ciągu dalszego.

I ta moja myśl :zapamiętać muszę nazwisko autorki, bo choć taka niepozorna i maleńka, to sporo namiesza na rynku thrillerów i kryminałów. I każdą jej książkę kupowałam i kupuję, czytam, polecam innym. Jakaż ciekawość we mnie się narodziła, gdy usłyszałam ,że wątek idealnej Anity w jej perfekcyjnym świecie podjęty zostanie w kontynuacyjnej książce.

Jak z ulubionym „makaronikiem” i kawą , zasiadłam z książką Magdy w hamaku i zatopiłam się w jej świat…

 

Perfekcyjna Anita - tym razem już nie znudzona żona śledząca ulubiony tramwaj i Pragę przez webcamerki miejskie -a zapracowana mama żywiołowej Amelki , perfekcyjna pani domu i żona nadal odnoszącego sukcesy Adama, wiedzie swoje życie na przedmieściach Krakowa, zamieszkując pokaźną i piękną podmiejską willę i.Masz wrażenie ,że po poprzednich , mrożących krew w żyłach wydarzeniach , nie pozostał już ślad.  Owszem, monitoring w koło domu sprawdza nadal systematycznie , jak sparzony dmuchając na zabliźnione rany reagujące nadal na dotyk.

Ma pomysł na siebie, na swoją przyszłość i to daje  jej odskocznię w codzienności, która ją jednak lekko przerasta. Opieka nad małą , bardzo energiczną córeczką bywa męcząca tym bardziej ,że ta codzienność jest tylko jej udziałem – Adam zamyka się w pracy na całe dnie , wraca ponownie coraz później, ich wzajemne relacje ulegają mocnemu ochłodzeniu . I choć Anita nadal jest piękna , zadbana a Adam przyciąga spojrzenia wielu kobiet – ich pozornie idealne i dopełnione małżeństwo to raczej dom z kartonu. Obcy sobie ludzie frustracje wylewają w drobnych acz systematycznych awanturach.

Napięcia dopełnia tajemnicza przesyłka na domowy ( choć bardzo przez oboje małżonków chroniony przed światem) adres oraz wiadomości docierające przez internet . I Anita zdaje sobie sprawę, że gra w ciuciubabkę z dawną stalkerką ? lub kimś  podszywającym się pod nią, powraca…

 

Kłopoty i izolacja Adama , tajemnicze wydarzenia sprzed lat, niewyjawione morderstwo łączące kilkoro ludzi ze sobą o którym chcą zapomnieć wraca siłą wodospadu. I wszechobecnych STRACH.

Do tego jak bumerang dawni kochankowie po obu stronach również budzą się jak duchy z przeszłości i zapomnieć o sobie nie dają…

Klasyczny thriller w typie Black Noir – biegniesz przez strony książki jak przez wąskie uliczki zakazanej dzielnicy ciągle odwracając się za siebie , czując czyjś oddech na karku. I gdy już masz wrażenie ,że bohaterka bezpiecznie wymyka się psychopacie z rąk , potykasz się o kolejny kamień i lądujesz w sytuacji bez wyjścia . I finalny bukiet kwiatów , kolczyk z delfinem i  tajemnicza wiadomość wyszeptana ofierze do ucha zapowiadają ,że gra nadal się toczy i ciąg dalszy nastąpi.

Jeśli lubisz kryminały/thrillery w typie Black Noir – to ksiązka dla Ciebie. Nawet jeśli nie znana ci jest IDEALNA czyli pierwsza książka opowiadająca losy Anity – narracja prowadzona jest tak ,że nie będziesz miał większego problemu w zorientowaniu się w sytuacji i książka stanowi odrębną całość.

Nie mogę powiedzieć, że STRACH mnie powalił na kolana- to zrobiła IDEALNA , ale przeczytałam z dużą przyjemnością. Weekendowy thriller po którym spokojnie zaśniesz ale nie będziesz mieć poczucia straconego czasu.  Przeczytałam wszystkie powieści autorki, zresztą nawet je kolekcjonuję i nadal będę polecać. 

Ciekawi mnie więc Twoje zdanie o jej książkach. Myślisz że będzie część trzecia? 


sobota, 29 sierpnia 2020


 

ZAGUBIENI – Natasza Socha  wyd. Edipresse
 

Głęboką nocą na moście spotyka się dwójka obcych , młodych ludzi. Nie znają się, nic ich nie łączy  prócz jednego. Oboje przyszli tu z tym samym zamiarem: każde uważa na granicy z pewnością , że życie postawiło ich tak mocno pod ścianą ,że dalsza egzystencja sensu nie ma , więc jeden skok w odmęty zimnej wody z dużej wysokości , rozwiąże ich problemy.

Obecność drugiej osoby , która przyszła tu w tym samym celu , zaburza jednak komfort  „podniosłej chwili” samobójcy stąd para wdaje się w swoistą licytację, która z osób  ma większe powody do skoczenia w wodę jako pierwsza. I tak przerzucając się opowieściami o beznadziejności swojego położenia , przegadują noc pierwszą. Brak porozumienia w tej kwestii prowokuje ich do  podjęcia kolejnych decyzji i odłożenia samobójstwa na później.

Scena bardzo filmowa i było podobnych opowieści już wiele. Dlaczego więc tę tak mocno polecam? Powodów jest sporo.

To że Nataszę Sochę kocham bezkrytycznie – wiecie.

To ,że jej zakończenia nigdy nie są oczywiste i przewidywalne – a nawet tutaj wręcz po pierwszych zdaniach masz ochotę powiedzieć: wiem! Znam finał tej akcji! – sprawia ,że nigdy nie zaglądam na ostatnie strony i czekam na to wielkie „WOW”

To ,że jej powieści czyta się po prostu pięknie , lekko ale nie są to opowieści trywialne i banalne czyli można łatwo , lekko i przyjemnie podać fajną , strawna i głębszą treść – to też wiecie, bo ciągle powtarzam jak mantrę.

Nasze życie wypełnia praca – która albo wtłacza nas w tory wyścigu szczurów albo kojarzy się z mechanicznym powtarzaniem pewnych mało ambitnych czynności w zamian za „miskę ryżu” Zabijamy swoje marzenia i ambicje w imię cudzych planów i oczekiwań. Uczeni jesteśmy przez ludzi bez ambicji, bez przekonania do tego co robią, mamy pokornie wypełniać polecenia I BYĆ GRZECZNYMI. Rosną jak grzyby po deszczu różnego typu formy doradztwa ( filmiki, youtuberzy, poradniki, celebryci, firmy i firemki ) którym pożywkę daje nasze niezdecydowanie, brak stabilności, zagubienie w życiu. Jak płatki śniegu w obliczu problemu zupełnie nieodporni , topimy się w jedną chwilę. Potrzebujemy kogoś trzeciego bo spojrzenie własnym okiem w lustro nie utwierdza nas wystarczająco. Po prostu każdy kąt w domu, mediach i pracy, społeczeństwie i środowisku krzyczy do nas jak mamy żyć . Czy to daje nam odpowiedź?

O zatrzymaniu w życiu , o zwolnieniu , o celebrowaniu drobiazgów to książka.

Czyta się jak rogalik z czekoladą do porannej kawy. Kończy z uśmiechem jak po spotkaniu z przyjaciółką.

Ona i on. Szansa na relację. Nie bądź jednak pewny zakończenia.

Polecam? POLECAM GORĄCO!

wtorek, 11 sierpnia 2020

 

SUPEŁKI I KRZYŻYKI – Ian Rankin wyd. Albatros

 

W koszu z tanią książką sieciówki leżała samotnie na samej górze książka , której okładkę zdobiła podobizna  Bobbiego, najsłynniejszego szkockiego pomnika psiej wierności … A że Edynburg kocham,  Szkocję kocham no i kryminały  nurtu GRANITE NOIR ( Aberdeen ma festiwal jednoczący autorów kryminałów tego działu ) też kocham – to przejść obojętnie nie mogłam.  I nie żałuję.

 

Wczesny kryminał Iana Rankina , pierwszy, którego bohaterem jest detektyw John Rebus, wart jest uwagi i ja przy autorze zatrzymam się na dłużej

John Rebus – oficer policji kryminalnej ma za sobą tajemniczą , trudną przeszłość w wojskowych szeregach SAS- bardzo szczególnej jednostce , do której by się dostać, trzeba było przejść wyczerpujące szkolenia , łamiące często psyche i ciało w każdym aspekcie. Niewielu udało się to przetrwać i pytanie – czy ci , którzy je przeszli aby na pewno wyszli z tego obronną ręką…

John Rebus radzi sobie z tym tak , jak potrafi. Nie pomaga mu cień domu rodzinnego , gdzie ojciec, magik i hipnotyzer  swoje umiejętności a wraz z tym całe uczucie, akceptację i atencje przeniósł na młodszego brata.  John wybrał odmienną drogę nie podejrzewając jednak że cień ojca i życie brata mocno będą tę drogę mu gmatwać.

No i  sielankowe nie jest również życie osobiste, domowe naszego detektywa. Klasycznie rozwodnik , nastoletnia córeczka, żona związana już z zupełnie kim innym. Życie wyznacza rytm praca- bar- przypadkowe kobiety – spotkania z córką.

Trzyma go przy życiu najsilniej praca. I gdy w Edynburgu zaczynają znikać nastoletnie dziewczynki , których pozornie nic nie łączy , zaczyna się śmiertelna gra, gdzie inteligencja , czas  i okrucieństwo na zmianę naciskają pedał gazu w rozpędzonym samochodzie tego śledztwa.

A gra jest o najwyższą stawkę.

I jak w grze kółko i krzyżyk – zwycięzca może być jeden. Przeciwnik dobrze zna Rebusa, ciągle o krok przed nim, ciągle prowokujący , coraz bardziej niecierpliwy

Czy John Rebus uratuje tę najważniejszą, ostatnią dziewczynkę ? czy supełki i krzyżyki wciągną go tak głęboko w czeluści historycznego Edynburga a mroki przeszłości zapalą iskierkę światła, że Rebus na czas odkryje znaczenie poszlak?

Powiem więcej. Autor pozostawia naszego bohatera w podziemiach i generalnie tylko z informacji o kolejnych kryminałach z serii  wiemy ,że przeżył i stał się bohaterem całego cyklu . Autor sam przyznał że nie do końca wiedział czy ciąg dalszy nastąpi.

Ale nastąpił . I całe szczęście. Mam czego szukać.

Czy powiedziałam ,że gorąco polecam?

poniedziałek, 3 sierpnia 2020

„DWA ŚWIATŁA”-MARIA PASZYŃSKA . wyd Pascal

Z Marią Paszyńską po raz pierwszy zetknęłam się przy okazji książki „INSTYTUT PIĘKNOŚCI” i od razu wpisałam w listę autorek obserwowanych.  Ma niezwykły talent ukazywania codziennych , okrutnych zdarzeń  wojennej rzeczywistości z perspektywy człowieka zwykłego, który postawiony w sytuacji niecodziennej chce tylko jednego – przeżyć, przetrwać i ocalić w sobie człowieczeństwo.

I tak jest również w powieści „ DWA ŚWIATŁA” .

W muzykalnej , żydowskiej rodzinie  w 1935 roku przychodzi na świat niezwykle wrażliwy chłopiec. I choć w normalnych czasach pewnie pod troskliwą ręką swojego muzykalnego dziadka , rozwijałby pasje i talenty – jemu wojna odebrała wszystko. To nie był czas dla ludzi a na pewno już nie dla artystycznie uzdolnionych dzieci. Getto zamknęło bramy za wielu takimi jak on.. Dzień po dniu walcząc z głodem, widząc umierających  na ulicy ,szaleństwo i strach,  mały chłopiec tak przywiązany  do swojej rodziny tylko we śnie zamykał się w świecie , który od zawsze mu towarzyszył. W wyobraźni widział biało czarną klawiaturę fortepianu i tylko w snach ćwiczył , powtarzał i zachowywał w pamięci wszystko to , co dawało mu oderwanie od przerażenia.
Dzielna babcia czuła, że kres ich jest bliski i zrobiła wszystko  by w przebraniu aryjskiej dziewczynki przerzucić małego Andrzejka za bramy getta i umieścić u rodziny profesora muzyki.
Za cenę rozerwania więzów rodzinnych , ufając kobiecie, która przecież nie musiała być uczciwa, powierzyła największy skarb swojej rodziny - dziecko- prawie obcej , warszawskiej rodzinie. 

Jak silne piętno wywarł na nim pobyt w getcie? Jak wielki ból rozdarł na zawsze jego duszę po stracie rodziny? Co takiego wydarzyło się, że gdy przeżył piekło , odwrócił się od ziemi , która go zrodziła a nawet od rodziny , która dała mu przetrwanie?
Andrzej Krauthamer Czajkowski  przetrwał i w 1955 r został  laureatem V Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego. Był artystą i geniuszem ale całe życie zmagał się z syndromem „ocalałego”  , leczył się na depresję i nigdy z przeszłością się nie pogodził…

Jak prawdopodobnie wyglądały jego dni za murami getta?  Co robił w domu profesora? Dlaczego decyzja jego matki zaważyła na całym jego późniejszym życiu ?

Znamy lub powinniśmy znać przerażającą historię Warszawy w czasie wojny. Szkielet tej wiedzy wynosimy ze szkoły i filmów jednak to pojedyncze losy mieszkańców jak krwiobieg wypełniają ten zarys życiem, smakiem, zapachem i energią. I tylko tak dotrzemy do prawdziwego obrazu tych czasów. Na całym świecie ludzie chcą jednego : godnie żyć, mieć bezpieczny dom i świadomość ,że ich dzieci spełniają marzenia . Decyzje polityków, decyzje zakulisowych poczynań po prostu chciwych ludzi , naszse  spokojne życie  zmieniają w jednej chwili w perz.

Pamiętajmy o takich historiach  Poznawajmy je. Pochylmy głowy nad przesłaniem, które jest oczywiste i jasne. I nauczmy się wreszcie korzystać z doświadczeń pokoleń.
Może wtedy przestanie nam się kojarzyć nacjonalizm z patriotyzmem, Bóg z podziałami a ludzi inaczej wyglądających , myślących czy kochających przestaniemy stygmatyzować. 

sobota, 25 lipca 2020


DOKTOR IRKA. WOJNA , MIŁOŚĆ I MEDYCYNA- Katarzyna Droga . wyd ZNAK

W ciszy szpitalnych korytarzy na oddziale hematologii dziecięcej , wśród odgłosów pracujących respiratorów , pomp infuzyjnych i innych urządzeń ratujących życie małych pacjentów, przechodzi od łóżka do łóżka starsza, elegancja pani doktor i z troską pochyla się nad każdym z pacjentów. I nawet współpracujące z nią pielęgniarki nie wiedzą, nie podejrzewają jaka historia ciągnie się za tą zrównoważoną, delikatną kobietą…

Sierpień 1943… Młoda, zaledwie 22 letnia  Irka , studentka tajnych medycznych kompletów w Warszawie ryzykując codziennie wraz z innymi swoimi przyjaciółmi życiem, dzień w dzień pilnie uczy się w podziemiach szpitala anatomii. I jak inni w jej wieku chce w tym nienormalnym czasie kochać, żyć, spotykać się z przyjaciółmi . Jednak wrogi czas postawił przed nimi inne zadania.

Irka kombinuje jak wszyscy by przeżyć, by mieć jak najwyższe oceny . Planuje też ślub z kolegą ze studiów na wrzesień 1944 roku… Zakochana i szczęśliwa , ostrożna też , gdyż wie , że w ich szeregach nie wszyscy młodzi ludzie są godni  zaufania. Tylko podejrzewa ,że jej wybrany Jerzy jest członkiem tajnych struktur podziemia Polski Walczącej. Nigdy nie pada między nimi to oficjalnie.
Młodzi ucząc się medycyny , ukrywają się przed wzmagającą się akcją represyjną w okupowanej Warszawie, marząc o wolnej Polsce, o pomocy z zewnątrz o tym ,że jeszcze będzie normalnie…

Sierpień 1944 … zmienia wszystko . Powstanie. Irka rusza w szeregi sanitariuszek i pomocy medycznej. Jej narzeczony Jerzy , pseudonim „Wierny” stawia się w batalionie „Kiliński” I to ich ostatnie spotkanie.Historia wielu par w tym czasie niemiłości i niepokoju. Tyle ,że prawdziwa.

Jak potoczyły się losy tej pary ? Kto przeżył? Życie w kanałach, piwnicach , wywózka do obozów , do punktów przesiedleń . Po jednej , niemieckiej zarazie nadchodzi następna . Niekiedy pomoc przychodzi z nieoczekiwanej strony, niekiedy śmierć z ręki przyjaciela.
Z czym da się żyć? Co sprawia ,że wspomnienia nie pozwalają spać?

Historia ocenia Powstanie dwuznacznie. Bohaterstwo czy bohaterszczyzna? Nie czas na rozważania . Ci młodzi ludzie zrobili w tym momencie to , co sądzili ,że jest najlepsze dla kraju i dla nich .
 Nie spodziewali się tego , że będą wrogami dla wszystkich ,że swoją powstańczą przeszłość przyjdzie ukrywać im w „wolnej” Polsce… że nauczą się nie pytać o przyjaciół, że będą ostrożni przez całe lata w kolejnych etapach życia .
A żyć trzeba .

Doktor Irka , na której zapiski natknęła się autorka i tę historie przekazała nam w formie beletryzowanej powieści z czasów powstańczych , zmarła niespełna rok temu . Autorka minęła się z nią o włos jednak była w stałym kontakcie z jej synem  . Udało się jej więc ocalić od zapomnienia kolejną wielką małą bohaterkę tamtych dni . Zostało ich tak niewielu . Przez wszystkie te lata manipulowano ich historiami a oni do końca wierni powstańczym ideałom , nie pozwolili się wciągnąć żadnej władzy na sztandar.

Sierpień 2020…pochylmy się nad tymczasem. Nad odpowiedzialnością. Nad wolnością, którą tak łatwo stracić. Nad wiernością sobie samym , bo tylko tu nie zostaniemy zdradzeni. Nabierzmy dystansu do manipulatorów historii. Oczami młodziutkiej sanitariuszki spójrzmy na czasy, które tak łatwo mogą się powtórzyć. Wszak ktoś, kto nie zna historii jest skazany na powtarzanie jej błędów.