wtorek, 31 marca 2015

W CIEMNOŚCI – A.S.A HARRISON
Recenzja nie dla mężczyzn ;-)
 Wszystkie opisy książki , reklamy sugerowały mi thriller a ja mam zgoła odmienne zdanie. Kawał bardzo dobrej powieści psychologiczno- obyczajowej , napisanej niedoścignionym wręcz piórem, z wątkiem mrocznym i kryminalnym w części schyłkowej ;-) Hipnotycznie wciągnęła mnie wręcz historia pozornie stabilnego , wieloletniego związku , w którym pewne oczywiste „grzeszki” przykrywa milczenie a rutyna i domowe nawyki zastępują krępujące dla obojga tłumaczenia się z kłamstw , zdrad, ucieczek…
Jodi i Todd poznali się w czasach nastoletnich, wspólnie przeżywali pierwsze zauroczenia, fascynacje, razem dorabiali się majątku, stąpali po stopniach kariery, podróżowali, bawili się , tworzyli własne schematy codzienności. On – deweloper , przedsiębiorca, ona – terapeutka w stopniu doktora, prowadząca bardziej dla siebie niż dla rozwoju wspólnego majątku – sesje domowe z pacjentami. Świadomie zamieniają decyzję o byciu rodzicami na posiadanie psa, rezygnują z papierka urzędowego potwierdzającego ślub – przecież tzw. Małżeństwo zwyczajowe ma taką samą moc … Lubią się. Niekiedy ze sobą sypiają. Niekiedy wspólnie się dobrze bawią. Dają sobie sporo swobody – ot ,związek jakich wiele wśród naszych znajomych. I tak przez ponad dwadzieścia lat. I jak choroba śmiertelna wpełza nuda. Tu następuje powolny , mroczny rozkład związku – przerażająco wiarygodnie zanalizowany i opisany przez autorkę. Oderwać się nie mogłam po prostu! Todd wdaje się w romans z córką swojego najlepszego przyjaciela , dziewczyną, która wychowywała się wręcz w ich domu a Jodi częściowo zastępowała jej matkę… Zdrada na pełnej linii! Facet przeżywa swój kryzys wieku średniego – z stabilnej codzienności u boku pięknej aczkolwiek przewidywalnej żony – rzuca się ramiona szalonej, chaotycznej studentki. Czuje się młodszy, sprawniejszy , atrakcyjniejszy. Jej młodość, zachłanność, atrakcyjność sprawia ,że nie zauważa ,że młodziutka dziewczyna ma cechy , które niebawem sprawią ,że zacznie tęsknić za tym , co dawała mu Jodi. Gdy to zobaczy – jest za późno. Młoda partnerka zachodzi w ciążę, przyjaciel odkrywa romans córki, donosi uprzejmie żonie…. Ona początkowo traktuje to jako kolejny „wybryk” znudzonego i zestresowanego męża. Próbuje przeczekać. Nie docenia rywalki…
 Gdyż za każdym rozwodzącym się mężczyzną stoi żądająca tego kobieta ;-) ( teraz wiecie dlaczego to recenzja nie dla facetów!). Facet w pewnym wieku, nawet przeżywający kryzys , lubi wygodę. Ma swój fotel, pilota , zabawki i gadżety. Nienawidzi zmian. Lubi się „wyszumieć” , pójść na piwo z kumplami , do łóżka z panienką ale chce wrócić do tego , co zna, ubrać wypraną i wyprasowaną koszulę, usiąść na kanapie i zjeść pyszną kolację. Tolerancyjna i wyrozumiała, nie kontrolująca żona to skarb . Sam by w życiu tego nie zmienił! Przez jakiś jeszcze czas Todd balansuje pomiędzy kobietami, przed jedną i przed drugą odgrywa swoją rolę i obiecuje rozwiązanie problemu. Młoda i ciężarna panna prze do przodu jak czołg- domaga się ślubu , domu, WSZYSTKIEGO. No i zonk.

 Jodi postawiona pod ścianą , po dwudziestu latach oddania potraktowana zostaje jak zużyta torba na zakupy.
 Do czego jest zdolna kobieta , która nagle traci wszystko ? Jak daleko posunie się w walce nie tylko o byt ale i o utrzymanie swojej pozycji? Obronę resztek godności? Jak głęboko zrani ją związek partnera z dziewczynką , której przez wiele lat zastępowała matkę? Tego wszystkiego dowiecie się czytając „W CIENIU” – mam wrażenie ,że wypieki na twojej twarzy będą takie jak u mnie …

Gorąco polecam. Wielkie dzięki wydawnictwu ZNAK za podarowanie mi tak ogromnej ilości wzruszeń.

sobota, 21 marca 2015

NAPISZ NA PRIV – Agnieszka Krawczyk

To był mój pierwszy raz z czytnikiem
 i e-bookiem , więc wybór padł na lekturę niezbyt wymagającą , lekką , łatwą i nie za grubą.  Uczucia bardzo mieszane – i odnośnie czytnika i  lektury . Szczerze mówiąc nie wiem o czym ona jest J  gdyż treść w tej  książce nie jest istotna  ;-) w każdym razie dla mnie . Skupiałam się wyłącznie na walorach językowych – i tutaj ogromny plus. Książka spodoba się osobom  którym podobało się np. "Morderstwo niedoskonałe" ale nie zachwyci gustów czytających np." Dolinę Róż i Mgieł".
Kilka mikroscen zdecydowanie błyskotliwych , skojarzenia godne najbardziej pokrętnych umysłów ( w bardzo pozytywnym tego słowa znaczeniu) , lektura niewymagająca ale odprężająca i poprawiająca humor zdecydowanie.
Bohaterka , kobieta 30-letnia, bezrobotna historyk sztuki,  żona, zestresowana i zapracowana matka dziecka niespełna dwuletniego a więc bardzo absorbującego – balansuje między piaskownicą, przyjaciółkami i ogarnięciem domu w tzw międzyczasie. Sytuacja domowa i budżet wymaga sporych umiejętności  organizacyjno – ekonomicznych a więc Laura jest  stałą bywalczynią sklepów typu „ tani Armani” „ ciucholand” itp. – i staje się  absolutną mistrzynią w wyszukiwaniu perełek markowych rzeczy i jak to w tego typu historiach bywa  z czasem tworzy to podwaliny jej nowego , życiowo- zawodowego sukcesu .
 Laura ma jeszcze jedną namiętność – w nielicznych chwilach „świętego spokoju” i bezsenności buszuje na forach internetowych typu CIPA  ( CIĄŻA I PORÓD) czy  „ Landrynki dla dziewczynki” – i wycinki z rozmów z takich  portali to zdecydowanie ogromny atutu książki.  Jedno trzeba przyznać – autorka ma perfekcyjnie wyostrzony zmysł obserwacji i potrafi to pięknie ubrać w dowcipny język lub lekki sarkazm jeśli jest taka potrzeba.

Reasumując – książka na jeden wieczór dla kobiet szukających relaksu po stresie lub ciężkim dniu. 

środa, 18 marca 2015

Maria Nurowska  ROSYJSKI KOCHANEK

Ledwie 200 stron z „hakiem” a zabrały mi ponad tydzień…. I jesteś w błędzie , jeśli sądzisz, że tak ciężko i nudno przez to się brnęło.
Julia , profesor Sorbony, Polka , singielka z duszy i ciała , lat 51 siedzi w lotniskowej kawiarence , pije kawę i opowiada nam historię związku? romansu ? raczej MIŁOŚCI  z o wiele młodszym, 30 letnim Rosjaninem. Sąsiadują przez ścianę w paryskim hoteliku , każde zajęte swoim życiem. Ona profesor, on emigrant, pisarz , historyk. Czy chodzi tylko o układ damsko- męski ?
Julia – kobieta z trudną przeszłością, niepogodzona ze sobą, własnymi emocjami, codziennie obserwująca starzejące się własne ciało, nieakceptująca w sobie niczego – taka ani córka, ani matka ani żona ani kochanka. On – impulsywny, inteligentny, fizycznie doskonały , otoczony dużą ilością podobnych do siebie , żyjących na marginesie paryskim rosyjskich emigrantów… Wszystko ich dzieli.
Nie spodziewajcie się jednak nowego „grey’a”  ;-) Nie ten kierunek zupełnie.
Związek z tak młodym mężczyzną zmusza  Julię do zrewidowania swojego życia – niby banał , a jednak…. Julia , wychowywana przez dziwny układ – apodyktyczny dziadek i milcząca, duchem nieobecna matka , nie potrafi się angażować . Nie ma ojca, matka wikła się w wyniszczający związek z dużo młodszym mężczyzną, doprowadza ją to do prób samobójczych a w efekcie śmierci…  Julia zostaje sama – nie pierwszy i nie ostatni raz.  Kolejne wybory których dokonuje są raczej podyktowane wyborem mniejszego zła, ograniczaniem strat  przede wszystkim uczuciowych – więc staje się kobietą pozornie do bólu poukładaną, zaangażowaną w pracę, karierę , POPRAWNĄ  jednak nie akceptująca siebie ani jako matki ani jako kobiety i najmniej już jako matki.
Nie potrafi zaakceptować wyborów własnej córki – która staje się wcześnie matką czwórki dzieci, nie rozumie związku uczuciowego między własną córką a jej teściową – prostą, stereotypową i bardzo ciepłą  matką i babcią , nie umie ogarnąć całego tego życia którego jest częścią a z którego czerpać nie potrafi.
Ten spóźniony romans, który przytrafia jej się na  etapie życia, w którym kobiety raczej myślą już tylko o klimakterium i staniu się „niewidzialną” sprawia , że kobieta rewiduje wszystkie swoje decyzje i wybory życiowe, podważa wartości według których żyła i czym się kierowała ale przede wszystkim odkrywa SIEBIE , patrzy na własną historię początkowo nieudolnie ale jednak zaczyna coś zmieniać w sobie i relacjach z córką…
Oprócz pięknej historii miłosnej i głębokiego studium psychologicznego kobiety dojrzałej wyniosłam z tej książki znacznie więcej.
Nurowska pokazuje stereotypy – emigrantów, duszy rosyjskiej , trudnych relacji na obczyźnie. Fajnie ukazany klimat paryski jest tłem dla długich dyskusji o sytuacji politycznej w Europie, konflikcie zbrojnym w Chorwacji, przyszłości dla takiego pokolenia jak bohaterowie…
I tak na finał – trafił mi się egzemplarz nieestetyczni e wydany  – jako kioskowa seria

 „ Literatura w spódnicy” . Walory językowe dzięki Bogu mi to wynagrodziły. Wiele cytatów zapisałam w „kajeciku” i będę się jeszcze długo zachwycać – czego i Wam życzę J

niedziela, 15 marca 2015

Obietnica Łucji- Dorota Gąsiorowska

Gdy życie daje nam w kość, dopadnie nas grypa a do tego świat za oknem oszalał – niby już wiosna a tu nagle zawierucha- koniecznie sięgnąć trzeba po dobrą powieść, przenoszącą nas alternatywną rzeczywistość. Debiut Doroty Gąsiorowskiej to kawał nieźle napisanej historii.
Łucja, kobieta w” środku życia”, powoli zamyka za sobą kolejne drzwi. Trudne, pełne pytań bez odpowiedzi dzieciństwo, brak porozumienia z matką , samotność okresu dojrzewania, pozornie poukładane lecz wypalone uczuciowo  małżeństwo , firma odnosząca sukcesy ale i nie ciesząca jej , bezpieczny  dom ale tylko w postaci solidnych ścian – to wszystko nie sprawia ,że Łucja czuje się spełniona i „ na swoim miejscu”. Coś ją to życie uwiera , nie daje radości, nie widzi przed sobą celu . Rozwód , który w zasadzie jest formalnością, stanowi dobry punkt by kobieta podjęła decyzję o radykalnych zmianach wszystkiego. Pakuje się w swój stary ,studencki plecak , odkurza nauczycielski dyplom, obcina długie włosy i rusza pociągiem z wielkiego miasta na zapomnianą przez Boga wieś o urokliwej nazwie „ Różany Gaj” , by tam przez chwilę jako wiejska nauczycielka zastanowić się nad swoim życiem.
Wraz z Łucją przenosimy się na jakby cofniętą w czasie wieś , gdzie zimy po pas, poruszanie się saniami najprostsze, w okolicy zrujnowany stary pałac ze swoją tajemnicą a ludzie jak to ludzie – otwarci, pomocni dla nowej „miastowej” ale i ciekawscy .
W akcję wkracza „Pan Przypadek” . Łucja przypadkiem zamieszkuje u samotnej kobiety , którą gryzie jakaś tajemnica, przypadkiem poznaje historię jednej z uczennic , przypadkiem zaprzyjaźnia się z jej matką, przypadkiem ląduje na wystawie lokalnej artystki , przypadkiem poznaje utalentowanego pianistę…. Wszystko co się dzieje toczy się według scenariusza, który nie ona pisze i zasadniczo nie ma na nic wpływu.
W obliczu śmierci młodej kobiety Łucja składa obietnicę zaopiekowania się jej dzieckiem i doprowadzenia do rozwikłania pewnej ( kolejnej już ) tajemnicy . Nie wie jeszcze, jak trudna będzie do spełnienia.  
Niekiedy stając przed cudzymi problemami zmuszeni jesteśmy do spojrzenia i na swoje życie z dystansu. Nie godząc własnych demonów z przeszłości- nie ogarniemy cudzych. I tak staje się z Łucją.
Los zmusza ją do zatrzymania, powrotu do własnej historii , pozamykania niedomkniętych drzwi a tym samym  stworzenia prawdziwego fundamentu dojrzałego życia. Jest dużo tajemnic, dużo wątków, wszystkie spójne , dobrze zarysowane i bardzo realne.
Zdecydowanie dobrze się czyta. Miałam przed oczami cały czas sceny jakby filmowe – a to świadczy o plastyczności języka autorki. Postaci są bardzo realne, wielowymiarowe, wieś rzeczywista, barwna, żywa.  Czuję skrzypienie śniegu pod saniami i powiew wiatru na twarzy, widzę każdą drobną zmarszczkę na twarzy Łucji i odbicie nieba w oczach Eleonory, znam ludzi podobnych do nachalnego wuefisty… Czuję nawet zapach obornika  ;-) ale i aromat rozkwitających róż… a to świadczy o talencie autorki .

Muszę jeszcze zaznaczyć, że książka jest pięknie wydana. Papier lekko kremowy , druk przejrzysty, rozdziały logicznie wyodrębnione i zaznaczone delikatną kursywą. Okładka aksamitna w dotyku i ciepła w barwach – czego jeszcze można chcieć na marcowe wieczory? Czyta się lekko, szybko. Wydawnictwo „ Między Słowami” sprawiło mi ogromną radość podsuwając pod zakatarzony nos chwilę oderwania od codzienności  .
Nadia Szagdaj – GRANDE FINALE

Cóż za piękne zwieńczenie niezwykłej trylogii!
Ponad pół roku temu przypadkiem musiałam zatrzymać się na dworcu o godzinę dłużej.  Przedziwnym trafem ( o zgrozo !) nie miałam przy sobie ŻADNEJ KSIĄŻKI do poczytania na taką ewentualność. Książka jest dla mnie jak proteza – warunkuje i usprawiedliwia oczekiwanie . Na szczęście dworce w dużych miastach są pełne księgarni – weszłam , złapałam, zapłaciłam. PROMOCJA!. 
Nie ukrywam ,że nie byłam przygotowana na to , co znalazłam. WIELKIE WOW!
Ciekawa okładka – trochę w sepii,  mało kolorów lecz piękna forma, intrygująca znikająca kobieta w tle… jeden wyróżniający się element okładki – wypukły , barwny i sugerujący przelewającą się krew…
Papier kremowy, lekko szorstki , perfekcyjnie dobrana czcionka i rozkład tekstu. Fragmenty pamiętnika wyróżnione kursywą… No i to co lubię najbardziej – stare ryciny , fotografie i pocztówki w Wrocławia ok. 1910 roku…. Pięknie urzeczywistniają i osadzają w czasoprzestrzeni akcję.
Wpadłam po uszy. Od pierwszej linijki .
Niezwykła bohaterka – młoda pani detektyw , matka ,żona znanego lekarza, trochę lekceważąco traktowana przez swojego męża ze względu na swoje niecodzienne hobby – przemierza ulice Wrocławia z początku XX wieku .Ocierając się o drastyczne zbrodnie  , patologiczne środowiska, ryzykując własnym życiem – rozwiązuje kolejne zagadki zaginięć i morderstw .
Grande Finale to trzecia – jednocześnie ostatnia część trylogii o Klarze Schulz – odważnej i niekonwencjonalnej pani detektyw. I nie ukrywam ,że z żalem ( ale może nie na zawsze ? ) rozstaję się z tą niezwykłą bohaterką. Wszystkie trzy części  są równie ciekawe, intrygujące i wciągające. Grande Finale to jak finał mocnej , perfekcyjnie prowadzonej  opery.
Wszystkie wątki pięknie się splatają, zagadki rozwiązują – choć pani detektyw płaci za to niezwykle bolesną i wysoką cenę. I wszystko co powinien mieć dobry kryminał lekko „ retro” tu znajdziemy.
Nieszablonowa , misternie dopracowana pani  detektyw, na dodatek w ciąży, tajemnica z przeszłości, atmosfera zagrożenia, niebezpieczeństwo, indolencja władzy , tajemniczy , przystojny i oddany ON i to wszystko w magicznie tajemniczych realiach starego Wrocławia  - czego jeszcze chcieć?

Nie ukrywam ,że Nadia Szagdaj , tak młoda i utalentowana pisarka wprawiła mnie w totalne osłupienie i cokolwiek pisarsko popełni w przyszłości – będę mieć na półce. Kobieta jest młoda, kreatywna, piękna.  Śpiewaczka operowa, wiolonczelistka , fotograf i aktorka – trzymam kciuki za dalsze sukcesy !!! Zachwycona jestem ! 

Magdalena Witkiewicz – PIERWSZA NA LIŚCIE


Chciałam tylko musnąć kilka zdań przed snem , żeby jak pacierz czy mycie zębów dopełnić rytuały a tu nagle już blisko 2 w nocy i zupełnie inny dzień.... Nie wyobrażam sobie, by ktoś kto o tej książce usłyszał - nie przeczytał jej. Mnie osobiście dotknęła wielopłaszczyznowo - poleciała po wspomnieniach , emocjach, ostatnich przeżyciach i przeorała mi mózg. Dawno tak bardzo się nie wzruszyłam. Bo w moim życiu również przewinęła się zawiedziona przyjaźń, zdrada, rak, nieumiejętność a może niezgoda na wybaczenie, podejmowanie nietrafionych decyzji. Powieść realna, namacalna i żywa. Głęboka. Stawia pytania , na które sama musiałam sobie też kiedyś odpowiedzieć... Wróciły tak żywe.. A ty , co zrobiłbyś, gdybyś dowiedział się, że masz jeszcze kilka tygodni? życia? tysiące niezałatwionych spraw? Osoby , wobec których czujesz winę? osoby, którym trzeba wybaczyć? a ciężko... I błędy za które trzeba zapłacić lub których konsekwencje ponieść.. Błędy nie zawsze nasze. Albowiem każdy ma swoją "żabę" do połknięcia. I niektórym utknie w gardle .... GORĄCO POLECAM. Nie pozostaniesz obojętnym . Ta noc była warta każdej zarwanej sekundy. Każdego wzruszenia ( a uwierz, ostatnio ich unikam jak Ina, oblekając swoją zbroję). I po tej książce muszę mieć chwilę na oddech. Jutro nie sięgnę po kolejną- a każdy kto mnie zna wie, że to nie dzieje się za często. Gorąco pozdrawiam autorkę. Wgryzła mi się w aortę i krąży w żyłach . Tego szukam w literaturze.

Bye Sir Terry... Wait for me for a while.....

CUDOWNE ŻYCIE STAŚKA I INNYCH ANIOŁÓW – Teresa Anna Aleksandrowicz

Bo miłość nie sprawdza metryki , nie widzi zmarszczek, nie zagląda do portfela. Można potknąć  się o nią , gdy niczego już nie oczekujemy a społeczeństwo odstawia nas na boczny tor…
Natalia lat 81 , Wanda i Marysia w podobnym wieku – to trzy bardzo standardowe  polskie emerytki, żyjące od emerytury do emerytury, liczące każdy wdowi grosz do kupy. Mieszkają  na zaniedbanych osiedlach , brakuje im na leki, oglądają seriale, podglądają sąsiadów, żyją problemami swoich dzieci lub przyjaciół komentując to wszystko w kolejkach do lekarzy. Jednak nie czekają biernie na śmierć, nie oczekują wsparcia i pomocy. Jeśli sądzisz jednak ,że biernie czekają na śmierć – jesteś w błędzie.
Kobiety znają się całe swoje życie. I jest jeszcze Stasiek- lekko nieprzystosowany aczkolwiek niezwykle empatyczny , wrażliwy i po prostu dobry czterdziestolatek, syn jednej ze zmarłych przyjaciółek, obecnie „ zasilający” szeregi drobnych pijaczków i „meneli” spod Lidla… Życie Staśka , kiedyś studenta filozofii, przerosło po prostu. W społeczeństwie uwielbiającym polityków, idoli , celebrytów , wybaczającym wszelkie przekręty , nieuczciwości, defraudacje  byle żyć ułudą sukcesu i sztucznego życia pozornie dostępnego każdemu, Stasiek , świadomie odrzucający obowiązujący system wartości, wybiera życie na stopniach Lidla, z którego tak ciężko się podnieść…
Emerytki  opiekują się Staśkiem, karmią, pozwalają się niekiedy wykąpać, kupują ubrania w „ tanim Armanim” i troszczą o jego los..  Wspierają też swoim sercem  okolicznych „ bidulków” podobnych Staśkowi i  dokarmiają  bezdomne zwierzaki.
W świecie , w którym dobroć mylona jest z głupotą, naiwnością cudem jest móc przeczytać książkę przywołującą uśmiech na twarz i wiarę w serce. Nawet mając 80 lat los ( Anioły? ) mogą wkroczyć z impetem w twoje życie i podarować ci kilka szybszych uderzeń serca, emocji , przygód J . Możesz wszystko –nic nie musisz. Czy to nie cudowne?  Nie wszystko musisz przeliczyć , nie wszystko racjonalnie wytłumaczysz, niekiedy odruch serca tu i teraz przewartościuje Ci życie.

Jedna z piękniejszych książek przeczytanych ostatnio. Nie mogę jej dla siebie zachować. Przeczytaj koniecznie . 
Marta Obuch – SZAJBA NA PERONIE 5

Zazdroszczę Dolnoślązakom że ich ziemia jest tak płodnym zagłębiem rodzącym ciekawych a nierzadko wybitnych pisarzy! Po wczorajszych zachwytach kolejnym wrocławskim autorem nie mogłabym zakończyć spokojnie tego roku , gdybym nie napisała o autorce z której obecności w życiu Katowic  osobiście się cieszę.
Marta Obuch- przez wielu, zresztą i mnie samą również – okrzyknięta została nową śląską Chmielewską. Nie chodzi tutaj o naśladownictwo- Marta jest naszym rodzimym, oryginalnym diamentem , z książki na książkę odkrywającym nowe możliwości i  walory . Każda książka jak kolejny karat podnosi jej wartość i oryginalność.
„Szajba na peronie 5” to piąta książka Marty Obuch.  Termin  komedia kryminalna nie w pełni określa gatunek , w którym Marta jest mistrzynią. Ta książka bardzo różni się od poprzednich. Wspólne jest poczucie humoru, ostrość spojrzenia, ciętość języka. Odmienne jednak zupełnie osadzenie akcji, prowadzenie fabuły. Czekałam na tą książkę długo i niecierpliwie , z lękiem przesuwałam się po kartach ciągle oczekując, że ryzykowny zabieg przeniesienia w czasie akcji , doprowadzi autorkę na minę i wielki mój zachwyt wysadzi w powietrze a mnie , rozczarowaną zostawi w niesmaku. NIC BARDZIEJ MYLNEGO!
Oceńcie sami – trójka „życiowych połamanców”  o pokrętnych losach i osobowościach , daje czadu z butelką winą na słynnym peronie 5 katowickiego dworca i ……przenosi się w czasie w dwudziestolecie międzywojenne . Czy to się może w ogóle udać? Logicznie rzecz biorąc – porażka gwarantowana. Jaki trzeba mieć talent by tak karkołomną akcję poprowadzić  tak, bym nie mogła oderwać  ani się ani moich myśli do samego końca?
Zamknęłam oczy. Wykasowałam w myślach wszystkie powojenne i współczesne budynkopaskudy. Czysta śląska secesja. Ulice pełne zieleni. Furmanki, bryczki, niska zabudowa. Gwar i zapach rodem z targowiska , na które chodziłam we wczesnym dzieciństwie z babcią. I w tym wszystkim akcja kryminalna , zaginione złoto , polityk uwikłany w defraudację – jakże współczesny  ! A kto z nas Ślązaków zna historię naszego burmistrza Diebla , który spokojnie może być mianowany protoplastą naszej obecnej palestry politycznej ! Myślę ,że czułby się jak ryba w wodzie w obecnych czasach .
I to wszystko okraszone wątkiem , który może ciężko nazwać romansowym ale damsko-męskim jest na pewno J.  I to wszystko pięknie osadzone w realiach mieszanki kulturowej mieszkającej w tym czasie na Śląsku , cudne tło historyczne , wyraziste postaci, nawet obyczaje i język nie dają możliwości przyczepienia się.
I niech mi ktoś powie, że napisanie komedii kryminalnej jest łatwe , proste i przyjemne! Jestem historykiem więc doceniam jaką pracę badawczą autorka wykonała a swoją wiedzę przekazała w sposób nienarzucający , niemęczący. Jeśli ktoś boi się ,że śląskość i historia go przytłoczą – absolutnie nie! Ogromna wiedza, wgryzienie się w epokę daje pisarce lekkość poruszania się w realiach, ożywienie postaci, świadomość epoki.  Czy jest więc to książka o Śląsku dla Ślązaków? Absolutnie nie !!! Dla nas oczywiście ma to jeszcze jeden walor- wiemy jak wyglądają ulice i budynki w których akcja się toczy, po przeczytaniu na pewno wielu z nas przejdzie się na słynny peron 5 ( a warto!!!) by zobaczyć na własne oczy cóż tak niezwykłego jest w jego budowie . Dla ludzi spoza regionu to po prostu tło dla przezabawnych wydarzeń i komplikacji życiowych bohaterów.
Warto dodać ,że książka ta stała się elementem gry miejskiej , która miała miejsce w listopadzie i cieszyła się tak dużym powodzeniem ,iż na pewno będzie powtórzona. Rozwiązywanie zagadek kryminalnych , poszukiwanie wskazówek po całym centrum,  bitwa o „złoto Diebla” – pomimo niesprzyjającej pogody było doskonałą zabawą.

Cóż powiedzieć . Lektura obowiązkowa. Jestem z Pani Obuch dumna. Mamy autorkę , która pomoże nam wyciągnąć Katowice i Śląsk ze stereotypu miasta robotniczego, brudnego i generalnie nudnego. Tylko czy my umiemy ją docenić? 
Piotr Adamczyk – DOM TĘSKNOT.

Zachwyciło mnie wszystko. Dokładnie to , czego szukam w literaturze. Dobra passa wrocławskich autorów trwa. Nie uwierzycie , ale właśnie dzięki tej nagłej eksplozji pisarskiej wrocławskich artystów pojawiłam się tam pierwszy raz w ubiegłym roku. I kilka razy już wróciłam. Zauroczona, zachwycona ale i z nutą zazdrości. Ludzie , którzy świadomie osadzają w swoim bardzo namacalnym świecie akcje kolejnych kryminałów czy obyczajówek.
Uwielbiam ten rodzaj literatury. Wrocław tuż po wojnie. Do poniemieckiej kamienicy opuszczonej przez jednego ze sztandarowych pisarzy ideologicznych nazizmu , wprowadza się niezwykła grupa ludzi- jest i repatriant, i człowiek nowej władzy, protestancka zakonnica, dawny profesor, kobieta o wątpliwej reputacji,  cieć alkoholik z rodziną  i jeszcze kilka innych charakterów  z różnych warstw i regionów .Wszyscy tworzą nową społeczność i uczą się razem jakoś żyć w nowej rzeczywistości. Każda osoba , każda historia jest jak gdyby punktem początkowym kolejnej opowieści. Specyficzny łańcuszek zależności i uzupełnień. I mamy tutaj niezwykle szczegółowy – ale nie przegadany- obraz życia kamienicy w ewoluującym ustroju, wydarzenia historyczne bez oceny i komentarzy. Mamy konflikty małżeńskie, tajemniczą zbrodnię, historyczną zagadkę, dziwne sojusze między ludźmi różnych proweniencji  a to wszystko opisane oczami dojrzewającego chłopca z pogranicza kultur. Nic w tej książce nie jest jednoznaczne choć wszystko spójnie się łączy. Zmienna historia Wrocławia opowiedziana przez pryzmat zmieniających się tabliczek z nazwami ulic.
Nie można pominąć tak pięknie opisanych uczuć. Delikatnie budzące się uczucie pomiędzy najpierw dzieciakami, potem nastolatkami a w końcu i pierwsze rozczarowania i rozstania.
 A to wszystko spina jak klamra tęsknota – opisana wielowątkowo i dogłębnie, przejmująco. Bo , jak mówi autor ustami jednej z bohaterek, tęskni się nie tylko za tym co było ale i do przodu, przewidując ,że coś nas ważnego ominęło, coś się nie zdarzyło , to też powód tęsknoty…
Ale „ Dom tęsknot” to nie tylko niezwykłej treści i formy powieść obyczajowa ale i romans, kawał dobrej historii, lekki kryminalny i przygodowy wątek też.

Piotr Adamczyk jest moim najważniejszym polskim odkryciem roku . Doskonałe pióro, trafność spostrzeżeń, wrażliwość  i umiejętność ujęcia jej w słowa .ZACHWYCIŁAM SIĘ. Biegnę jutro po „ Pożądanie mieszka w szafie” – bo skoro tak pięknie zakończyłam ten rok , chcę zafundować sobie równie piękny początek nowego J  Czego i Wam życzę J