sobota, 27 stycznia 2018

 DWANAŚCIE NIEDOKOŃCZONYCH SNÓW - NATASZA SOCHA, wyd. Pascal

Świat Momo to czyste, podstawowe barwy, precyzyjny harmonogram, minimalizm w działaniach, oczekiwaniach, pragnieniach. Pudełkowe życie zaplanowane do bólu przewidywalnie. Biało czarna estetyka domu, lodówka zawierająca minimum wyłącznie „pożywnych” a niekoniecznie smacznych , energetyczno witaminowych produktów, szafki kuchenne o podstawowej ilości garnków, sztućców i talerzy. Wszystko estetyczne ale na granicy minimum potrzeb. I szafa wypełniona  ubraniami czarnymi z niewielką ilością białych elementów To samo dotyczy pościeli, tkanin w domu, wypełnienia przestrzeni dokoła.

 Momo w wieku 28 lat , po rozstaniu z mężem- a związek był bardziej z rozsądku niż emocji- wiedzie bezpieczne, poukładane do bólu życie. Tak jak nie bałagani przestrzeni w koło siebie ( nawet kawy nie pije, bo ekspres brudzi i wymaga czyszczenia), tak nie wprowadza w życie żadnych nieplanowanych elementów. Życie odmierza rytm przesuwanych wskazówek zegara, pomijając nawet kalendarz – bo pory roku są zbyt zmienne choć oczywiste. No może zima odrobinę przykuwa uwagę, bo śnieg białym puchem w ulubionym kolorze na chwilę przykrywa brudy ale i barwy ulicy …

Życie Momo nie zawsze przecież było tak czarno -białe.
 Dobrze pamięta swojego ojca, rajskiego ptaka, muzyka i artystę, z radością i bez lęku żyjącego z dnia na dzień tylko po to , by czerpać z niego radość i rozbawiać innych… Tylko pamięta też , ile bólu zagościło w domu , po jego nagłym i niewytłumaczalnym odejściu? Zniknięciu? Nigdy tego się nie dowiedziała. Ani ona ani jej mama.

A przecież Momo jest artystką. Jej wyobraźnia tworzy z odrzuconych , starych , zniszczonych przedmiotów magiczną biżuterię. Stara walizka czy wyrzucony wieszak jej magicznym dotykiem dostaje nowe życie stając się stolikiem, choinką, donicą.

Czy tak wrażliwa a żyjąca jakby w przytłumieniu kobieta może okiełznać swoją wyobraźnię? Czy jest coś, co może zburzyć jej pudełkowy, poukładany świat?

Od pewnego czasu Momo ma dziwne sny… Oniryczna wizja mężczyzny w zielonym swetrze, pozornie irracjonalne poszukiwania nie wiadomo czego .. Podróże ? przecież Momo unika ich jak ognia, boi się lotów, nie lubi komplikacji. Jednak powracające sny budzą potrzebę poszukiwania … no właśnie, czego?

I ta przesympatyczna starsza pani, Mila wypiekająca pieczywo i muffinki w najdziwniejszych smakach dzieciństwa, lata, niedosytu jakby. Momo codziennie odczuwa potrzebę wstąpienia na kawę ( a przecież do życia do tej pory potrzebna jej nie była) i smakowania nowych ciast, bułeczek, rogali . Równie mocno potrzebuje też tych krótkich  rozmów z niezwykłą piekareczką .

I Momo podświadomie wkracza na drogę zmian, jakby nieświadomie uruchamia ciąg kostek domina rozpoczęty niepokojem wywołanym dziwnym, niedokończonym snem. Mila …( pamiętacie biuro przesyłek niedoręczonych ? – jeśli nie to NATYCHMIAST DO NADROBIENIA!) swoją empatią i ciepłem przyciąga do siebie wycofaną Momo i próbuje tłumaczyć , co jej natura przez obrazy senne chce jej powiedzieć. I może czas już na uporządkowanie przeszłości? Relacji z ojcem? Odpowiedzi na pytania , czego naprawdę chce i czy do końca życia ma poruszać się jednie w obrębie – sklepu-galerii i swojego pudełkowego mieszkania? Czy zbieg wydarzeń zmuszający Momo do wpuszczenia w progi domu swojej barwnej i soczystej w barwach , języku i zachowaniach ciotki sprawi ,że łatwiej jej będzie wejść na drogę zmian ? Uwolnić impulsy? Emocje? Wpuścić w życie kogoś spoza rodziny?

Mówiłam wiele razy i powtarzać będę w nieskończoność ,że Natasza Socha to top of the top polskich pisarek . Niezwykły język, wyobraźnia, fabuła nieoczywista, zakończenie zawsze zaskakujące. Każda jej książka to perełka. Wydaje się to lekturą łatwą , lekką i przyjemną jednak to pozory tylko . Jej powieści zawierają zawsze drugie dno i głębsze przesłanie. Gdy zamykam ostatnią stronę czuję ciekawość i niedosyt. Czekam na kolejną książkę, wątek , coś nowego ale i dręczy mnie niepokój o losy znanych mi bohaterów. Już podświadomie czekam na następną świąteczną książkę z choćby epizodyczną ale jednak rolą mojej ulubionej Mili. Ciekawa jestem czy Kira z trylogii rozpoczętej Hormonią trafi na kogoś , kto okiełzna jej buntowniczą naturę. Żałuję, że nie powstanie kolejna część „ Awarii Małżeńskiej”. Maminsynka kocham i chciałabym przeczytać o „córeczce tatusia” również

Nataszę Sochę kocham. Polecam nawet tym, którzy tzw. Literatury kobieciej nie czytają i nie lubią.
Obiecuję ,że się nie zawiodą. To po prostu niemożliwe.
Nataszo PISZ!


czwartek, 25 stycznia 2018

Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi.....

 APTEKA MARZEŃ – Natasza Socha, wyd. Pascal


Książka leżakowała na mojej półce kilka miesięcy nie dlatego ,że nie miałam ochoty jej przeczytać . Ktoś bardzo mi bliski w tym czasie chorował i ja , przebywając ciągle w szpitalach, na oddziałach OIOM , stale ocierając się o śmierć i bojąc , by nie odebrała mi tego najważniejszego mężczyzny – uciekałam od zbliżonych tematów . 

Nowy Rok jednak postanowiłam przywitać dobrze i mocno – czas więc przyszedł na obie najnowsze powieści mojej ulubionej Nataszy.

Dwie rodziny, dwie dziewczynki , różne sytuacje losowe, życiowe. Dzieli je 10 lat i wydaje się ,że nastolatka nigdy nie porozumie się z małym dzieckiem. Połączyła je choroba. Życie nie grało fair , ślepy los obie postawił przed chorobą do dziś dla wielu oznaczającą wyrok- rak. Balansując przez kilka lat na granicy życia i śmierci , szybko dojrzewają i dorośleją.
Jak dzieci radzą sobie ze świadomością umierania? Kiedy umiera nadzieja? Jakie mają marzenia najmniejsi pacjenci oddziałów onkologicznych? Czy z dziećmi powinno rozmawiać się o odchodzeniu?

Boimy się. Nie mówimy o śmierci, nie chcemy nawet myśleć, że wkradnie się w nasze uporządkowane życie. Ale ona siedzi nam na ramieniu i gdy zbyt butnie podchodzimy do życia – wystawia nas na próbę, uczy pokory, szacunku.

Onkomamy nie zawsze mają pomoc w rodzinie, niektóre walczą zupełnie samotnie starając się nie zapomnieć o pozostałej rodzinie , dzieciach czekających poza szpitalem. Ale rak to choroba całej rodziny – wszyscy muszą się podporządkować . Rytm życia nie wyznacza już cykl wakacje- święta- urodziny a interwały pomiędzy chemiami, operacjami, wlewami… Szpitale i polska rzeczywistość. Szpitalne ciocie i wujkowie. Uśmiech przez łzy i łzy pomimo śmiechu.
I największa bezinteresowność w najtrudniejszych momentach. Szpitale i lotniska widziały więcej szczerych modlitw i gorących łez niż każda jedna świątynia…

Ola i Karolina. Od początku wiemy ,że któraś nie przeżyje. Między dziewczynkami rodzi się specyficzna wieź. Ponad chorobą, ponad barierą wieku. Jedna  daje pomysł czemuś co druga postanawia wcielić w życie. Każda ma swoje małe demony do poskromienia.

Nic więcej nie napiszę prócz tego ,że to niezwykle piękna książka. O tym, że nie wszystko umiera wraz z ciałem. Że na to , by być w drużynie dawców szpiku stać każdego z nas. Żyj z całych sił i bierz pod uwagę ,że jutra może nie być, czas to pojęcie względne i nic z tego świata ze sobą nie zabierzesz prócz Miłości , którą wzbudzisz w innych i sam otrzymasz…

środa, 24 stycznia 2018

MOON JOURNAL wyd. ZNAK


Budzisz się z telefonem przy uchu, włączasz facebooka gdzie „przyjaciele” zostawiają ci wiadomości , łańcuszki czy inne mniej lub bardziej przydatne informacje o tym ,że DODA traci wzrok? A pani X rozstała się z panem Y. Sprawdzasz pocztę, bez tv i radia nie wiesz, co na świecie się dzieje. Zamiast biegać po lesie – bieżnia na siłowni wyznacza ci tempo, ćwiczysz z endomondo, dietę ustalasz z wirtualnym trenerem, tysiąc wszelkich aplikacji steruje Twoim życiem.  Nawet nie wyjrzysz przez okno sprawdzić jaka dziś pogoda, bo bardziej ufasz meteo w masmediach czy necie…

Twoja babka wiedziała ,że by mieć piękne włosy , powinnaś iść do fryzjera w pełnię księżyca- podcięcie końcówek wtedy je wzmocni.
 Ślub czy ważną imprezę planowała też na dzień pełni – bo wtedy nigdy nie pada deszcz.
Jeśli księżyca ubywa – to i warto zacząć dietę czy sposoby oczyszczania skóry , ciała a nawet myśli. Gdy księżyca przybywa – zbiera się woda w organizmie i twoja waga niebezpiecznie może ruszyć w górę.
Problem bezsenności nasila się w pełnię , ludzie z zaburzeniami psychicznymi niebezpiecznie się ożywiają...
Nasze babcie wiedziały  jakie dni przeznaczyć na pranie a jakie na zbieranie i suszenie ziół, robienie przetworów, porządki domowe. Rolnicy wg faz księżyca siali i zbierali płody rolne, przycinali drzewa, zasilali warzywa.

Tak jak księżyc wpływa na wody ( przecież steruje przypływami i odpływami morza) tak i wpływa na człowieka. Wystarczy zsynchronizować nasze życie z cyklem księżycowym a stanie się ono harmonijne i spokojniejsze.

Nie ukrywam ,że ten pięknie wydany dziennik/kalendarz księżycowy zachwycił mnie i nietuzinkową edycją (!) i zawartością. Intrygująco przyciągał mnie od pierwszych chwil. Starannie wydany, estetyczny, przepiękny. Okładka w półmroku symuluje lśnienie jakby gwiazd i widoczne wszystkie cztery fazy księżyca.

Moon Journal to rodzaj kalendarza jednak nie takiego , w którym ważne są dni tygodnia i daty ale który pomoże każdemu zsynchronizować i zharmonizować  życie z naturalnym cyklem natury. Nie musisz zacząć prowadzić tego dziennika od dnia 1 stycznia . Nie o to chodzi.  W każdym roku posługując się kalendarzem księżycowym oraz zaglądając w ten dziennik jesteś w stanie określić czy to np. dobry okres na zmianę pracy, diety czy poproszenie szefa o podwyżkę. Kiedy księżyc jest w znaku raka może powinieneś przemyśleć swoje relacje rodzinne?

Ten dziennik to rodzaj narzędzia, dzięki któremu poznasz lepiej siebie, wyznaczysz sobie nowe cele , osiągniesz pełnię życia.

Poczuj łączność z tym, co nasza cywilizacja przemocy i śmierci tak silnie zaburzyła. Pomyśl , czy nie czujesz dyskomfortu , braku równowagi , zaburzeń i dysproporcji w różnych dziedzinach życia. Może właśnie taki dziennik pomoże Tobie lub komuś bliskiemu trochę sobie pomóc?

Mnie się podoba. Zamierzam przez rok przyjrzeć się swojemu życiu i wesprzeć w tych próbach naprawy siebie harmonijnym cyklem przyrody.