piątek, 27 kwietnia 2018

 KOGUT DOMOWY- NATASZA SOCHA , WYD. PASCAL


-Mamo! Gdzie jest moja czerwona bluza?
-Maaamo! Dlaczego ogórek jest zielony?
-Mamoooo! Kiedy będzie obiad?
- Mammiiii! Bo Baśka jest wredna i chyba umrę …
- Mamuś, proszę, pomóż mi
Etc etc etc…
TATO!?!?!  G D Z I E   J E S T   M A M A !

Znasz to ? jasne, i ja i ty . Znamy. 
Facet, ojciec, mąż , opiekun i opoka wraca wymordowany z pracy zwanej często „robotą” , pochłaniając to co na parującym talerzu właśnie przed nim postawiłaś opowiada o fascynującym i wyjątkowo wymagającym zawodowym wyzwaniu, fuzji, transakcji, projekcie a ty cóż… że niby Kasi wyrżnął się właśnie ząbek a Jacuś to grymasił przy kaszce… I pomimo ,że nie miałaś ani chwili dla siebie i padasz na pysk skonana o całym dniu z dzieciakami , to jednak podświadomie uznajesz, że wyższość pracy swojego mężczyzny i ogólne przekonanie ,że w domu to tylko miód, słód i orzeszki… sama przyjemność i relaks.
Ale idzie nowe.
Czasy się zmieniają.

I to właśnie przydarzyło się Berenice i Jakubowi , rodzicom trójki rozkosznych dziewczynek . Berenika do tej pory pracująca na część etatu w firmie copywriterskiej musi podjąć wyzwanie i przejść na cały etat gdyż jej mąż, do tej pory pracujący w banku , dość nieoczekiwanie został zredukowany.
Kredyt hipoteczny sam się nie spłaci a rachunki czekają , potrzeby dzieci rosną.
Sytuacja początkowo traktowana jako chwilowa i przejściowa przedłuża się i Kuba musi stać się pełnoetatową kurą a raczej właśnie KOGUTEM domowym.

Jak sobie poradzi w tej roli? Jak zapanuje nad wszystkimi kobietami w liczbie 4? I jak żona przyzwyczai się do myśli ,że nie będzie już jedyną wyrocznią w domu, tą , która pierwsza pozna wszystkie tajemnice swoich dziewczynek a tato może być cudownym zamiennikiem perfekcyjnej i uniwersalnej  mamy?

Gdy dodam ,że do „kurnika” Kuby zaczyna powoli zaglądać jeszcze jeden kogut a jego kokoszka przeżywa lekką fascynację to chyba stanowi to wystarczającą zachętę , byś po najnowszą książkę Nataszy Sochy z chęcią sięgnęła.

Dziś była to moja świtowo-poranna lektura
Natasza Socha jak zwykle lekkością pióra zabrała mi poranek.
Historia leciutka ale prawdziwa, jakby utkana z opowieści każdej z nas – na pewnym etapie życia mamy pełnoetatowej . Cały czas uśmiechałam się i choć wątek dość przewidywalny to jednak czytałam z ogromną przyjemnością . Mówiłam ,że Nataszę uwielbiam bezkrytycznie i każda jej książka to ulubiona pralinka o smaku cappuccino.. choć od tego momentu akurat ten rodzaj kawy z pianką i cynamonem będzie kojarzył mi się zupełnie inaczej.

Nataszo!
- Nazwisko Makarego …. WOW, pomysł majstersztyk.
- Historia z Grażyną i Zenonem – miodzio.
Dzięki za prezent w tym niezwykłym dla mnie dniu

Mówiłam ,że czekam na Toskanie?  😉

czwartek, 26 kwietnia 2018


Wyprzedaż snów- Marzena Rogalska , wyd. ZNAK


Marzena Rogalska – uśmiechnięta, pozytywnie nastawiona do ludzi, kocha zwierzęta z naciskiem na koty , chętnie zagląda w gary kucharzy i sama gotuje, estetyka jej bliska łatwo wyczuwalna była w autorskim programie o urządzaniu domów i własnej przestrzeni. Tyle do tej pory o Pani Redaktor wiedziałam i lubiłam ją.

W czasach gdy każdy pisze książki specjalnie nie zaskoczyła mnie informacja ,że na rynku wydawniczym i pozycja pani Rogalskiej debiutuje. Niczego się nie spodziewałam, niczego nie oczekiwałam, nie znałam żadnej opinii i nie czytałam recenzji.
Po prostu obie części znalazły się na nocnym stoliku i czekały na swoją kolej.

W chwili największego obciążenia stresem, gdy już strach o to ,że sobie nie poradzę złapał za gardło tak silnie ,że zaczęłam się dusić, przestałam jeść i spać – złapałam się jak koła ratunkowego WYPRZEDAŻY SNÓW. Czy od razu mnie porwała? Raczej nie. ALE … lekko spowolniła w tym panicznym biegu, wyciszyła . I tak powoli wsiąkałam w fabułę , może nie od razu z się w niej zatraciłam ale po prostu było mi dobrze czytając. W głowie słyszałam ciepły głos Pani Marzeny i miałam wrażenie ,że po prostu tą historię sama mi opowiada.

Do Krakowa po 8 latach nieobecności wraca ze Stanów Agata. Cały majątek jej stanowi karimata i plecak a w nim krucha i delikatna porcelanowa filiżanka – jedyna stała życia Agaty. Dziewczyna musi zbudować swoje życie od nowa, poszukać mieszkania, nowej pracy, odnaleźć kontakty i być może odnowić stare znajomości. Osiem lat wcześniej nagle i bez wyjaśnień rzuciła wszystko , opuściła grupę najbliższych przyjaciół i ruszyła za ocean nie utrzymując z nikim żadnych kontaktów.
Żegnając się wtedy, dawniej z Krakowem poprosiła przyjaciół by cały jej majątek, mieszkanie i pamiątki spieniężyli. Nie chciała tłumaczyć się z długów po zmarłej mamie, nie chciała wpuścić zbyt blisko we własne smutki przyjaciół.

Czas ludzi zmienia ale nie aż tak bardzo. Ósemka przyjaciół szybko orientuje się, że ich zaginiona ale ciągle w sercach obecna przyjaciółka wróciła. Oni mają dla niej niespodziankę. Ona w zamian każdemu daje małą kopertę a w niej parozdaniowy opis swojego snu.
 I zaczyna się dziać magia.

Brzmi lekko słodko- pierdząco? Ale tak nie jest.
 Historia każdego z przyjaciół starczyłaby na osobną powieść ale wątki pięknie się spinają, wszystko jest spójne, nie przegadane, dojrzałe i po prostu wiarygodne. Mam wrażenie, że w postaci Agaty sporo jest z samej autorki. Ciepła, łatwo zjednująca sobie ludzi, przyjazna i życzliwa bohaterka , bardziej nakierowana na innych niż siebie , zostawia spory margines dla własnych przemyśleń.

Jeszcze o jednym chciałam wspomnieć.
Marzena Rogalska – pisarka to zupełnie ktoś inny niż dziennikarka prowadząca śniadaniowe programy. Patrzę na nią już inaczej. Kobieta o szerokich horyzontach, sporej wiedzy, łatwości przekazywania jej, kobieta z pasją i wdziękiem.

Pomimo , iż czytając powieść miałam momentami poczucie, że pewne wątki są zbyt oczywiste, że za  słodkie są finały niektórych wydarzeń, zbyt przewidywalne – to jednak udało się autorce mnie zaskoczyć i w efekcie doprowadzić do łez…
Kupię i przeczytam każdą książkę Rogalskiej  . Kupuję ją jako pisarkę, jako człowieka . I chcę więcej.
Bardzo dziękuję wspólne ostatnie  świty 😉




BARONÓWNA. NA TROPIE WANDY KRONENBERG-NAJGROŹNIEJSZEJ POLSKIEJ AGENTKI. MICHAŁ WÓJCIK, WYD. ZNAK , LITERA NOVA.


Sierpień ’44, Warszawa płonie. Nagle przez barykadę przechodzi kobieta ubrana w przylegający kombinezon z pejczem w dłoni.

W nielicznych ale jednak w kilku relacjach ( w tym prof. Bartoszewskiego) taki obraz się pojawia. Kobieta w powstaniu z pejczem. Nie karabinem, nie koktajlem mołotowa.

Ten obraz sprawił ,że historyk i publicysta Michał Wójcik złapał bakcyla i tym tropem gnał kolejne parę lat, popadając w swoisty obłęd, tropiąc przedziwną kobietę , której krótkie życie i burzliwe losy wypełniłyby niejedną powieść sensacyjną. Sęk w tym ,że tak niejednoznaczna i malownicza postać nie została wymyślona przez autora powieści szpiegowsko -sensacyjnych a istniała naprawdę. I była naszą rodaczką.

Ród Kronenbergów – zasłużona dla Ojczyzny,  silna i bogata rodzina bankierów, finansistów, przemysłowców, o korzeniach żydowskich wiele znaczyła w przedwojennej stolicy, wiele też posiadała. Kosmopolityczny dom i liberalne wychowanie daje duże możliwości. Córka Leopolda , Wanda, baronówna , studiuje w Londynie , do kraju wraca się bawić. Taka troszkę przedwojenna Paris Hilton.

Wybucha wojna, Wanda ma lat 17. Pałac, rodzinna siedziba – płonie. Tato ląduje w więzieniu, mama, włoszka z pochodzenia nie ogarnia tego co się dzieje, braciszek- nadzieja rodu – za wszelką cenę jest jako dziedzic chroniony. Kto ma się jej zająć rodziną? Kto ma chronić najbliższych? Jak ocalić swoje życie?

Ma świadomość ,że mimo , iż ma zaledwie 17 lat, łatwo porusza się w międzynarodowym świecie ( zna sporo języków, perfekcyjne wykształcenie ) a mężczyźni ślinią się na jej widok i ona potrafi nimi sterować. Wchodzi w tę grę – szpieguje. Wykorzystuje wszystko czym natura ją obdarzyła. Jest kochanką, sekretarką, wampem, potrafi też zabić. Staje się najbardziej niebezpieczną agentką , która działa nie na rzecz jednego obcego państwa ale w pewnym momencie dla 7 różnych organizacji.
Każdemu kłamie a jednak to jej się nie myli. Z ocalałych raportów czytamy ,że świadomie budowała odmienną lecz spójną historię dla wywiadu i rosyjskiego i polskiego , niemieckiego czy brytyjskiego.  I jeszcze dla każdej z organizacji inną.

Do tej fascynującej lektury dociera historyk , publicysta i ze skrawków informacji tworzy niesamowitą biografię jednej z najgroźniejszych agentek wojennych.

Cóż mogę ci powiedzieć. Jestem w szoku z kilku powodów. Jak to się stało ,że  ród Kronenbergów , tak zasłużony dla kraju, sprawnie został „wygumkowany” z naszej historii.

Baronówna Wanda – historia niebywała, niewyobrażalna wręcz. Język biografii – krwisty, żywy , porywający. Dawno tak napisanej biografii nie czytałam.

piątek, 6 kwietnia 2018


TRUPIA FARMA – NOWE ŚLEDZTWA- Bill Bass, Jon Jefferson , wyd ZNAK , LITERA NOVA


Oglądaliście kiedyś „Zagadki CSI” lub serial BONES? Jeśli tak, to wiecie, że wiele wątków tych historii ma swój pierwowzór i korzenie na TRUPIEJ FARMIE przy Uniwersytecie w stanie Tennessie , USA.

A wiecie jak fantastyczne były początki antropologii i kryminalistyki sądowej?

Wszystko zaczęło się od pewnego wydarzenia w czasie wojny o niepodległość w Stanach Zjednoczonych w XVIII w. Pewien złotnik , który w trakcie tych wojny trudnił się też stomatologią, zidentyfikował ciało generała Werrena , pogrzebanego we wspólnej mogile tylko po srebrnym moście w szczęce, który to most osobiście mu stworzył i zakładał. Od tego momentu przypadki oparte o badania stomatologiczne, ustawienia zębów, ubytki i ich naprawy – stały się koronnym, często jedynym dowodem w sprawie. Nawet DNA może ulec zmianie i  unicestwieniu gdy zwłoki znajdują się np. w podłożu błotnym lub takim, które wytrawiają  DNA z  kości. Jedynie zęby są jedynym , niepowtarzalnym i unikatowym naszym znakiem rozpoznawczym. Nawet bliźnięta jednojajowe posiadające ten sam kod DNA różnią się właśnie uzębieniem .

Bill Bass jako asystent ( trochę z przypadku) Charliego Snowa towarzyszył mu przy ekshumacjach i zauważył ,że na różnym etapie rozkładu zwłok pewne cechy są wspólne- np. etap rozwoju owadów, muszek itp. które składają w szczątkach larwy. W zależności od temperatury otoczenia i  sytuacji , w jakiej zwłoki są położone, z dużym prawdopodobieństwem , znając pewne zmienne jak np. temperatura otoczenia, ilość opadów – możemy dowieść, w jakim czasie nastąpił zgon ofiary. W celu dokładniejszych badań i obserwacji , przy Uniwersytecie w Tennessie  Bill założył pierwszą i najbardziej do dziś znaną Trupią Farmę , czyli miejsce, w którym przechowywane są na wolnym powietrzu zwłoki i poddawane obserwacjom naukowym. Okazuje się ,że coraz więcej ludzi docenia tą dziedzinę nauki i zapisuje swoje ciało po śmierci do takich badań .

Naukowiec ten  i całe pokolenia jego wychowanków stworzyli nawet algorytm który zadziwiająco dokładnie określa czas zgonu. Przez lata pracy profesor wraz ze swoimi studentami korzystając  z osiągnięć  nauki i techniki poszerzyli możliwości poznawcze antropologii sądowej . Możliwość korzystania z badań DNA przyczyniła się do rozwikłania zagadek nawet sprzed setek lat.

Profesor Bass jest niezwykłą osobowością . Pomimo zaawansowanego wieku jego grafik wykładów , wyjazdów służbowych i konsultacji nadal jest napięty. Jeśli dołożymy barwny język jego opowieści , swoisty sarkazm i poczucie humoru – otrzymamy książkę od której oderwać się nie sposób.


Nowe śledztwa „Trupiej Farmy” to opis kilkunastu przypadków z różnych etapów jego kariery zawodowej gdzie z różnym również szczęściem udawało się mu dojść lub nie dojść do prawdy o miejscu zbrodni lub prawdopodobnej przyczynie zgonu. Jak puzzle historie łączą się w całość. 

Antropologia i stomatologia kryminalna jest fascynująca. W szoku będziecie takim jak i ja , do czego może doprowadzić was jeden ułamany ząb, jeden znaleziony gdzieś w rzece skalp, tudzież do czego po latach dojść można ekshumując zwłoki i porównując z żyjącymi członkami rodziny zmarłego.

Książka to dokument a jednak czyta się lepiej niż niejeden fikcyjny kryminał czy horror medyczny. Zaletą jest na pewno sposób pisania i język autora. Nie brak elementów dość zabawnych , autoironicznych a fabuła prowadzona jest jak najlepszy detektywistyczny serial.
Polecam zdecydowanie sama spiesząc zakupić część pierwszą.