niedziela, 28 października 2018


CIEŃ SPRZEDAWCY SNÓW- HANIA GREŃ. WYD NOVAE RES




Raz do roku w okolicy września w różnych częściach kraju znajdowane są potwornie okaleczone zwłoki młodych kobiet. Ofiara przed i po śmierci  była maltretowana, gwałcona, okaleczana a  zwłoki porzucane w ustronnym miejscu , śladów oprawcy brak. Z początku nikt nie wiąże tych przypadków żadnym schematem. Ofiary się nie znają, nie mają zbliżonych cech fizycznych, nic je nie łączy prócz jednego – morderca zostawia informację ,że ofiary ponoszą winę za grzechy a on sprzedaje im sen.


Na obrzeżach beskidzkiej Wisły , w dość ustronnej części, sąsiadują i przyjaźnią się ze sobą dwie młode kobiety . Każda przeszła wiele w życiu i każda ma swoje powody by stronić od ludzi. Dbają o siebie i o synka jednej z nich na wzajem. Los tych pań wiąże się z dwoma policjantami zamieszanymi również w sprawę poszukiwania Sprzedawcy Snów- gdyż taki pseudonim został nadany sprawie mordercy. O dziwo sam  morderca, jak sam siebie nazywa Hypnos, tak jak przed laty tak i  obecnie staje na drodze jednej z nich .
I tak po krótce nie sugerując wam końca mogę wprowadzić w fabułę książki.


I tu mam trochę dylematów.


Mam wrażenie ,że autorka do końca nie ma pewności czy pisze kryminał, thriller czy powieść obyczajową.  Akcja przebiega dwutorowo. Przez fragmenty pamiętników /listów poznajemy punkt widzenia mordercy -i tu powiem, nie ma się o co przyczepić. Świetnie wprowadza nas w pokręcony sposób myślenia kata, jego motywacje, jego dewiacje i  historię. 
Autorka wtajemnicza  nas jakby epizodami, zaostrza apetyt i przerywa akcje  na rzecz wątku drugiego sprawiając, że niecierpliwie czekamy na powrót do tej fabuły.


Drugi równoległy motyw  tyczy obu kobiet o przedziwnych imionach – Zenobia ( Zena) i Petronela ( Petra) . Na prawdę świetnie zarysowane osobowości, skontrastowane , tak samo   tajemnicze, każda z inną swoją własną historią . Wszystko niby spójne i dobrze napisane , jednak na początku autorka większą uwagę poświęca pierwszej z kobiet, porzucając ją trochę po 1/3 książki na rzecz drugiej , ciekawszej osobowości .  I tu źródło moich problemów w ocenie.


Za dużo przypadków , za dużo zbiegów okoliczności . Dwóch policjantów prawie od pierwszych stron zakochuje się na zabój w dwóch nieznanych dla siebie kobietach z przeszłością i do tego zagrożonych przez dwóch rożnych psychopatów. Jedna do tego powiązana z psychopatą , druga przyjaźniąca sie z lokalnym mafiozem. I oczywiście przypadkiem mafiozo i jeden z policjantów też są powiązani i w efekcie przy wódce się zaprzyjaźniają .( ???)


Mam wrażenie że wątków w książce jest na dwie a nawet trzy powieści. Może skomasowanie ich w jedną u mnie osobiście doprowadziło do zaburzenia równowagi.


Mam fascynujący thriller oraz wyraźnie dramatyczno-obyczajową powieść o kobietach z przeszłością.
I można spokojnie dorzucić losy dwóch komisarzy policji , rożnie traktowanych przez przełożonych ( klasyka jak brudny Harry) , niewielka społeczność , gdzie wszyscy o wszystkich wiedzą sporo czyli typowy kryminał o detektywie średnio lubianym przez przełożonych


Cóż. Mam mieszane uczucia jednak wątek kryminalny jest dla mnie na tyle atrakcyjny i oryginalny ,że sięgnę po kolejne książki pani Hani Greń. Do tego na prawdę autorka ma sprawne pióro , czyta się bardzo dobrze, ogromnym atutem jest barwność i oryginalność dialogów. Bohaterowie są skontrastowani , świetnie nakreśleni, ciekawi i niejednobarwni. Czyta się więc lekko ,książka ogólnie wciąga, naprzemienność akcji sprawia ,że chcesz jak najszybciej wiedzieć , co dalej się dzieje.
Zobaczymy jakie wrażenia będę mieć po kolejnych książkach . Na pewno o tym napiszę wkrótce.

niedziela, 21 października 2018


WYLECZ PCOS- AMY MEDLING, wyd. ZNAK, LITERA NOVA




Zespół policystycznych jajników – schorzenie dotykające między 5 a 15% populacji kobiet, nie jest łatwe do zdiagnozowania. Przemęczenie , przewlekły trądzik, nieregularne cykle miesiączkowania , osłabienie ,problemy z wagą,  nawet depresja, łamliwe paznokcie, wypadające włosy...problemy z zajściem w ciążę.

Amy Medling wiele lat zmagała się z podobnymi objawami aż wreszcie ktoś podał jej taką diagnozę. Postanowiła zrozumieć własną chorobę i dotrzeć do przyczyn ,by na swój własny, domowy użytek sobie z nią poradzić. Metodą prób i błędów, przez okresowe wyłączanie pewnych wysoko przetworzonych składników diety oraz przez zmianę trybu życia doszła do pewnego schematu , który pomógł w efekcie nie tylko jej ale i tysiącom kobiet na świecie.

Dla większości z nas choroba oznacza ograniczenia. Amy podeszła do tego inaczej – nie unikasz pewnych produktów ale wybierasz spośród wszystkich dostępnych świadomie takie, które ci służą. I takie podejście do wszystkiego sprawia ,że z osoby chorej stajesz się księżniczką, diwą- spośród ogromu dostępnych rzeczy  uważnie wybierającą tylko te z najlepszym składem. I tyczy się to nie tylko jedzenia -choć program diwa PCOS oparty jest o inny od codziennego schemat żywieniowy.  NIE JEST TO JEDNAK KOLEJNA DIETA.

Na swoim przykładzie Amy opracowała 21-dniowy program dzięki któremu przez zmianę odżywiania , włączenie ćwiczeń i zmianę sposobu myślenia możesz pokonać PCOS i cieszyć się pełnią życia .

Amy nie neguje farmakologii i nie zaleca nie branie leków i nie konsultowanie się z lekarzami – wręcz przeciwnie . Bierze pod uwagę, że każdy przypadek jest inny i każdemu co innego może przynieść ulgę. Jednak praca nad swoim myśleniem, dbałość o drobiazgi, o jakość jedzenia oraz włączenie ćwiczeń fizycznych, afirmacji, skupieniu się na pozornie nie znaczących wiele drobiazgach – pozwala utrwalić w nas schemat , który na pewno nam pomoże.

W książce bardzo szczegółowo opisane są przyczyny wszelkich objawów, powody , dla których powinniśmy wyłączyć pewne rzeczy z diety oraz  możliwości zmian w codziennej aktywności. Finalnie Amy przygotowała dla nas bardzo precyzyjny plan żywieniowo- aktywnościowy ( bosz, ale mi wyszło dziwne określenie?!) , rozpisany na 21 dni, prawie szczegółowo osadzony w czasie , z dołączonymi przepisami kulinarnymi, listą zakupów, rozkładem dnia. 
I o dziwo wcale nie jest to trudne. 
Przez zmianę myślenia , skupieniu się na działaniu i jedzeniu – myśleniu o sobie jako o właśnie księżniczce wybierającej najlepsze produkty dla swojego ciała – cały program wydaje się dość łatwy.

Jestem kobietą z rodziny dotkniętej problemem kobiecych chorób. Mam dwie córki. U obu – choć u każdej z inaczej – objawia się PCOS.  Dlatego właśnie książkę tak dokładnie przeanalizowałam. Niebawem wypróbuję ten program na sobie. Na pewno podsunę córkom.

Książka mądra, tłumacząca w prosty sposób bardzo zawiłe problemy. Na pewno nie zaszkodzi a pomoc może być nieoceniona.

czwartek, 18 października 2018



DOBRA-NOC – Sabina Waszut , wyd Muza

W każdym z nas drzemią przesądy. I choćbyśmy nie wiem jak się przed tym bronili , mamy swoje drobiazgi przynoszące „szczęście”, pechowe daty, zwyczaje odganiające od nas złe moce lub przyciągające dobre energie. Nawet nie wiemy ,że wiele z tych „zabobonów” dziedziczymy po przodkach , czerpiemy z lokalnej , ludowej mądrości.

Łapałeś się za guzik na widok kominiarza? W pełnię księżyca jak twoja babcia dbałeś o włosy i cerę? Czarny kot przeciął ci drogę i zawróciłeś?
A może pamiętasz jeszcze z opowieści mamy ,że osoby leworęczne w szkole były zmuszane do zmiany nawyków, kobiety ze zrośniętymi brwiami budziły niepokój a w ciąży nie wolno było zapatrzeć się w ogień?

To wyobraź sobie jak wyglądała sytuacja na śląskiej wsi , około stu lat temu , gdy w rodzinie rodzi się siódma córka i to z czarnymi włosami i zrośniętymi brwiami ...czyli wg wierzeń ludowych z dużym prawdopodobieństwem będzie zmorą....

I choć u progu XX wieku teoretycznie nikt w zmory nie wierzy , to jednak ... lepiej złemu zapobiegać .

Dziewczynka choć bardzo kochana przez rodziców i siostry rośnie jednak na uboczu , skrywana  przed sąsiadami i otoczeniem, unikająca bliższych relacji z innymi. Jest bystra, bardzo wrażliwa i inteligentna , szybko rozumie , że by przetrwać musi stać się niewidzialna dla innych .

Wieś ma i swoje wojenne piętno – w zakazanej leśniczówce miały miejsce okrutne sceny i mord , z którego nikt żywy nie uszedł. Tam też ukrywa się przed innymi nastoletnia Krysia , tworząc swój własny, samotny ale pogodny świat.
I wszystko się zmienia , gdy do wsi po latach wraca syn młynarza . Wieś nie umiejąc wytłumaczyć sobie pewnych zjawisk i wydarzeń , powoli zwraca swoją wrogość przeciwko Krysi.
Wszak łatwiej znaleźć winnego , namacalne źródło zła i je zniszczyć , niż postarać się zrozumieć.

Piękna powieść, taka z pogranicza baśni i realizmu , stare wierzenia przeplatają się z nadchodzącym „nowym”, oświatą, medycyną , przemysłem. Taka historia , którą chętnie przeczytasz i wzbogacisz swoją wiedzę ale i podzielisz się z babcią i wnuczką. Książka łącząca pokolenia . I możesz też opowiedzieć ją jako baśń swoim dzieciom.

Nawet nie wiemy  jak wiele czerpiemy z przeszłości , jak ogromny na nas ma wpływ. Ile przesądów i zabobonów w nas jest zakorzenionych. Niewidzialne nici wiążą nasze historie z wydarzeniami z przeszłości naszych przodków i to jest piękne, że część nas jest kawałkiem dziedzictwa, które przekażemy naszym potomnym.

Lubię książki Sabiny Waszut, to niezwykle piękna duchem i ciałem krajanka. I jestem jej ogromnie wdzięczna za to ,że otwierając jej książki czuję wręcz namacalnie obecność mojej babci przy mnie.

środa, 17 października 2018

 TAM, GDZIE CZEKAŁ ANIOŁ - DOROTA SCHRAMMEK, wyd Szara Godzina


Życie pisze nam różne scenariusze. W małżeństwie Beaty od dawna posucha. Dwoje prawie dorosłych dzieci jeszcze z nimi mieszka , ale już wir życia towarzyskiego i studenckiego tworzy ich własne wszechświaty oddalone lata galaktyczne od domowego i rodzinnego miru . Mąż zamyka się w pracy a po niej uskutecznia ćwiczenia kciuka na pilocie przed telewizorem, wiecznie zmęczony, nie zauważający swojej małżonki ani jej starań.
 A Beata? Cóż wszystko chciałaby na czas i dobrze, a tu praca, dom i wisienka na torcie – „ukochana” teściowa z piekła rodem, krytykująca, kontrolująca , wpadająca jak do siebie o każdej porze dnia i nocy. Beata lubi a raczej lubiła swoją pracę , choć uznania w niej się nie doczekała i w ostatecznym rozrachunku ją traci. 

  Krawcowa bez innych zawodowych kwalifikacji ale z bardzo dobrą znajomością niemieckiego... Postanawia zaryzykować i zmienić swoje życie – odpowiada na ogłoszenie poszukujące opiekunek dla osób starszych w Niemczech i po akceptacji rusza do swojego El Dorado.

I nie chodzi tylko o pieniądze ,raczej o odzyskanie oddechu, szacunku do siebie i o usamodzielnienie całej swojej rodziny.
I to jedna strona książki, chyba ta najważniejsza.

Ale wątków jest w niej bardzo wiele. I zbiegów okoliczności.  Mamy tu i obserwacje życia na przygranicznych terenach i Niemców i Polaków,rasizm i współpracę,  mamy przykłady emigracji w różnych celach, mamy ogrom dygresji związanych ze zwiedzaniem tych terenów – wszak bohaterka w wolnych dniach odwiedza pobliskie miejscowości , mamy ogrom – trochę za różnorodnych wręcz – wątków historycznych. Bo i jest tu akcja T4 , jest historia rodziny  von Ramin związanej z zamachem na Hitlera, historyjki okolicznych miast i miasteczek , cmentarzy i ludzi. Wątki w różnym stopniu rozpoczęte i rozwinięte, niekiedy bez żadnego wpływu na samą powieść – ot przyczynek do wypowiedzenia się personalnie przez autorkę.

Jedna historia jest bardzo poruszająca . Beata odnajduje w pozostawionych przez kogoś rzeczach brulion – pamiętnik z czasów drugiej wojny światowej. Na terenach przygranicznych miały miejsce straszne historie. Lola , jedna z więźniarek ukradkiem robiła w nim notatki , opisywała obozową codzienność i tęsknotę za swoim gdzieś tam pozostawionym dzieckiem. I ten to pamiętnik trafił do rąk bohaterki, która po przeczytaniu oddała go w ręce burmistrza , który to zadbał o to , by stał się ważnym elementem lokalnej historii.
Książka przyjemnie zajmie ci czas jednego wieczoru. Czyta się szybko , sprawnie , lekko. 

Każdy miewa problemy w małżeństwie i szuka swoich ścieżek do ocalenia siebie. Czy Beacie się udało poskładać swoją rodzinę do kupy ? dowiesz sie , gdy sięgniesz po tę pozycję. 

wtorek, 16 października 2018


W PUŁAPCE – MAGDA STACHULA, wyd. ZNAK

Pani Magdzie Stachuli towarzyszę i sekunduję od pierwszej książki, która mnie zachwyciła i porwała.
Druga – podobała mi się , jednak zauważyłam pewien powtarzający się schemat i postanowiłam poczekać do trzeciej książki, która dla mnie jest sprawdzianem progresu Pani Magdy. I się nie zawiodłam, choć nadal pewna konwencja jest łatwa do uchwycenia i widać że ten sposób narracji autorce bardzo odpowiada. Zobaczymy jak poradzi sobie w kolejnych książkach.
Ale wróćmy do książki trzeciej.

Narracja naprzemienna dwóch bohaterek z dwóch różnych krajów, miast, środowisk. Podobne wydarzenia z ich życia dzieli okres około roku. Klara to studiująca w Krakowie mieszkanka Przemyśla, chwilowo spędzająca w domu wakacje. Pilnuje trochę mieszkania pod nieobecność rodziców.
 Lisa – mieszkanka Berlina wiedzie typowe życie lekko rozpuszczonej , dość bogatej młodej kobiety , imprezuje, ma przyjaciółki , silne więzi łączą ją z bratem, z rodzicami dużo słabsze- pewnie dlatego ,że nie mieszkają w tym samym mieście. Coś jednak je łączy. Każda w bardzo niecodziennej sytuacji budzi się i zdaje sobie sprawę ,że nie wie , co się z nią działo przez ostatnie dwa bądź cztery dni.. Obie mają potarganą odzież jednak nie zostały zgwałcone , rzeczy osobiste nienaruszone, o kradzieży mowy być nie może a jednak... nie mogą sobie przypomnieć niczego z ostatnich kilku dni.

Strach , przerażenie , zagubienie kawałek po kawałku zmieniają ich osobowość. Do tego powoli obezwładnia je podejrzliwość wobec najbliższego otoczenia, uzależnienie od psychoterapii i leków uspakajających , lęki przed wychodzeniem z domu, dźwiękami z klatki schodowej, obsesyjne sprawdzanie przedmiotów codziennego użytku ... Czują się śledzone, podglądane , osaczone i bezbronne...

W pewnym momencie dochodzi do głosu bohaterka trzecia.Mroczna piwnica , ciało przywiązane do dziwnej konstrukcji , głodny wąż i gromada szczurów...  I gdy wydaje Ci się, że jej los pozwoli wyjaśnic zagadkę zniknięcia pozostałych dwóch , okazuje się ,że autorce udało się ponownie wywieźć twoją wyobraźnię na manowce.

Atmosfera się zagęszcza, bohaterowie z pozytywnych stają się podejrzanymi , w pewnym momencie już nie wiesz komu wierzyć.
Świetnie trzymający w napięciu napisany thriller psychologiczny. Nic nie jest oczywiste , gubisz się w domysłach i wciągasz w powieść jak w hipnotyczny trans.

Ile razy patrzę na zdjęcie tej filigranowej autorki tyle razy zastanawiam się ile mrocznych historii w tej pięknej głowie jeszcze trzyma i czym nas zaskoczy . No nie ukrywam , czekam na kolejną powieść w napięciu.

poniedziałek, 15 października 2018


KARMINOWE SERCE- DOROTA GĄSIOROWSKA, WYD.MIĘDZY SŁOWAMI

Drastyczne wydarzenia z przeszłości sprawiają ,że Laura postanawia zmienić radykalnie swoje życie. Praca w wolnym zawodzie pozwala jej na porzucenie ulic dużego miasta i osiedlenie się na peryferiach , w małym miasteczku nie za blisko ale i nie za daleko od Krakowa.

Zabiera ze sobą worek gorzkich przeżyć, cierpkich wspomnień i silne przekonanie o tym,że da sobie radę, uporządkuje toksyczną przeszłość , odbuduje siebie na nowo. 
Mały drewniany domek z niewielkim ogródkiem , kotem przybłędą oraz ciekawym zestawem miejscowych sąsiadów ma być nowym początkiem innego życia

W miasteczku większość ludzi odnosi się do niej życzliwie. Spotyka i lokalnych omnibusów, którzy to wszystko wiedzą najlepiej, miejscową „piękność” , współczesnego Cassanovę i zatwardziałego kawalera , faceta od wszystkiego czyli „złotą rączkę” ale i zaprzyjaźnia się z właścicielami urokliwej manufaktury czekolady, któraż to cukierenka rękami właścicieli od lat tworzy czekoladowe łakocie okraszając je do tego cudowną legendą i dobrymi emocjami

Czy ciepło serc , które otoczyły Laurę po jej przyjeździe sprawią,że poczuje się bezpieczniej i nazwie to miejsce domem?

Z nowym miejscem łączy ją więcej niż sądzi. Duchy przeszłości z pomocą niewielką jej mamy wyznaczyły ten dom i tę miejscowość na jej nowy początek nie przypadkiem. Czy traumatyczne doznania zaledwie sprzed kilku lat uda się zaczarować „karminowym sercem” z cukierni?
Czy Laura odważy się pokochać ponownie ?

Dorota Gąsiorowska przyzwyczaiła nas już do pięknych , ciepłych wielowątkowych opowieści. Bohaterki mocno związane z przyrodą, szukające ukojenia po burzach poprzednich związków odbudowują swoje życie z pewną nieśmiałością ale i nadzieją. W Karminowym Sercu jest podobnie.

Bardzo wyraziści bohaterowie , niezwykle urokliwe historie no i ta aura i przyroda ! Taka w najcudowniejszym, polskim wydaniu! To lektura iście jesienna. Jak kubek herbaty z imbirem i cynamonem i miękki koc w fotelu na biegunach stanowi idealne dopełnienie jesiennych wieczorów.

I nawet jeśli nie przepadasz za dość przewidywalną akcją , to zapewniam cię,że książka jest nad wyraz przyjemna i dobrze się czyta. Jak tabletka na depresję – wciąga w życie głównej bohaterki i na parę godzin zapomnisz o swoich problemach .
Osobista refleksja – zaczęłam widzieć się wyraźnie na werandzie drewnianego domu otulona kocem , z kubkiem parującego grzańca i psem u nogi. I chyba to moje marzenie powinno się powoli realizować. 😉 Czego i Tobie życzę.

wtorek, 9 października 2018


SEANS W DOMU EGIPSKIM- MARYLA SZYMICZKOWA VEL JACEK DEHNEL &PIOTR TARCZYŃSKI, WYD.ZNAK

Lubicie kryminały retro? Cóż, ja uwielbiam. 
Szczególnie gdy pisarz się dobrze przygotował, precyzyjnie osadził  akcję w czasoprzestrzeni, dołożył starań by epoka i wszelkie smaczki życia codziennego przedstawione były starannie na tle prawdziwych wydarzeń historycznych. 
I po raz kolejny mariaż Dehnel&Tarczyński mnie nie zawiedli. Od pierwszej książki jestem wierną wielbicielką profesorowej Szczupaczyńskiej, mieszczce krakowskiej, która pomimo swoich rozlicznych domowych obowiązków ,całą wolną energię poświęca na rozwikłanie przedziwnych przypadków kryminalnych , w które to los oczywiście  ją wplata. Szczupaczyńska to trochę pani detektyw mimo woli, swój ciekawski acz merytorycznie zasadniczy nosek wtrąca w każdą okoliczną sprawę i- jak to krakowska mieszczka -uszami strzyże , wie kto z kim i dlaczego , zna zależności i ograniczenia , logicznie wyciąga wnioski i finalnie doprowadza do rozwiązania każdej zagadki.

A tym razem los stawia przed nią nie byle jakie  wyzwanie i to w niebywale barwnym środowisku

Nieuchronnie zbliża się koniec kolejnego stulecia a to zawsze w ludziach wzbudza obawy , wizje końca świata, zawirowań historycznych i atmosferycznych. Wydarzeniom realnym jak choćby ugodzenie pilnikiem cesarzowej Sissi towarzyszy sprowadzenie się do Krakowa niezwykłej persony – słynnego Stanisława Przybyszewskiego, który szybko wśród dekadencji artystycznej budzi sprzeczne emocje : uwodzicielska osobowość zjednuje mu liczne grono zarówno wyznawców jak i przeciwników.

Zatrważającym znakom na ziemi towarzyszą oczywiście i znaki na niebiesiech – całkowite zaćmienie księżyca jednoczy wszelkich ciekawskich na seansie spirytystycznym w tzw Domu Egipskim . Podczas tego niecodziennego wydarzenia jeden ze znamienitych gości pada martwy na ziemię i tu zaczyna się nasza kryminalna historia. I chyba dodawać nie muszę, iż profesorowa Szczupaczyńska jest jednym z gości , świadków a to już wystarczający powód by  śledztwo przeszło przez jej ręce...

Historia trochę jak z kryminałów Agathe Christie, podobna konwencja, podobne sytuacje. Ależ jak pięknie prowadzona akcja w perfekcyjnie doprecyzowanym kontekście historycznym! Nic nie jest przypadkowe. Tak bardzo krakowskie i drobnomieszczańskie. Język narracji niezwykle barwny, żywy . Jestem historykiem więc nie mogę się oprzeć tym właśnie cechom książki.

Powiem tak: wierna będę profesorowej i jej kryminalistycznym zapędom tak długo jak będą panowie je tworzyć. To mój absolutnie ulubiony typ kryminału retro. Rozsmakowuję się każdą sceną, każdym zdaniem. Panowie są świetnymi pisarzami, którzy potrafią od swoich poważnych zajęć uciec w historię fikcji a równocześnie zadbać o podniebienie smakoszy kryminalnych

Osobiście jestem  wielbicielką Nadii Szagdaj i jej bohaterki Klary Schulze , również młodej pani detektyw która  prowadzi śledztwa w Wrocławiu na przełomie wieków. I jej historie są równie pięknie osadzone kulturowo i społecznie  ale są i cięższego kalibru- mamy do czynienia z psychopatami, wyrafinowanymi mordercami bez empatii i hamulców. Szczupaczyńska to zdecydowanie lżejszy kaliber , spojrzenie na drobnomieszczańską krakowską society przez lekko przekrzywione okulary pisarzy.

środa, 3 października 2018


PLAŻA W SŁOIKU PO KISZONYCH OGÓRKACH- Joanna Fabicka.Świat Książki

Odszczekuję.
 Bo dawno czytałam „Rudolfa” i mi się nie podobał... ale
Primo- nie jestem i nie byłam nigdy nastolatkiem czyli testosteron nie męczył mnie duszą i ciałem, dniem i nocą , pamiętniki Adriana Molle w wersji polskiej więc mnie nie zachwyciły
Secundo- nie byłam nawet matką młodego osobnika płci męskiej więc nie rozumiałam tych egzystencjalnych podszytych biologicznymi zainteresowaniami dywagacji.
I tertio w końcu – powiedziałam – ta autorka nie dla mnie.

TOŻ TERAZ ODSZCZEKUJĘ.

Jesień się zaczyna. Skupiłam się na przepięknej okładce i zabawnym tytule- czyli obietnicy fajnego weekendu , nie dostrzegając nazwiska autora. PRZEPRASZAM.

Cóż, typowa polska Grażyna, choć dobrze wykształcona ale marnująca swój intelekt i możliwości na rzecz podnoszenia ego kolejnych kierowników Domu Kultury , wymyślająca projekty mające być trampoliną do kariery zawodowej swoich kolejnych szefów , dostaje zadanie stworzenia zespołu muzycznego ,który wygra przegląd piosenki w nomen omen Toruniu. Stawką ma być jej bezpłatny roczny urlop , który umożliwi wyjazd z rodziną do Australii- gdzież to mąż dostał ofertę zawodową nie do odrzucenia . 
Tylko Grażyna prócz etatu w  domu kultury ma jeszcze do ogarnięcia wiele innych rzeczy.

2+2+ kredyt hipoteczny – namiętność =czyli dom z ogródkiem i psem, dwójka nastolatków z problemami egzystencjalno- moralnymi , mąż robiący uniwersytecką karierę i współpracujący ze znanym tabloidem no i nieoceniona, wiecznie obecna, ciągle żywa wredna , nadopiekuńcza teściowa.

I to wszystko na lekko już sfatygowanym kręgosłupie Grażyny, Matki-Polki, co to każdemu musi dogodzić, ugotować, uprasować, pod nos podetknąć i .... ZNIKNĄĆ.

Bo potrzeby Grażyny są niewidzialne jak i ona. I chowa się za kolejnym kawałkiem sernika, który rujnuje jej i tak nadmiernie latami i ciążami sfatygowaną figurę. I popłakuje w ciszy zimnego małżeńskiego łoża nad swoim losem i beznadziejnością , niezauważana przez nikogo i nie buntująca się przeciwko niczemu. Mąż ironizuje i  - no powiedzmy to głośno- upokarza na każdym kroku, dzieci nie liczą się z jej zdaniem , teściowa knuje jak tu znowu mieć synalka tylko dla siebie. Wszak żon możesz mieć i piętnaście a MATKA JEST TYLKO JEDNA....

I cóż , trochę to co napisałam brzmi poważnie i smutnawo, nie?

Nic bardziej mylnego! JAK TO JEST NAPISANE!! 

Sarkastyczno-humorystyczna , ironizująca forma przemyśleń Grażyny to majstersztyk. Każde zdanie perełka.  Chce się czytać i czytać jak ten serniczek łyżką pochłaniać tyle ,że w boki nie idzie.

Każda kobieta około 40 ma takie dylematy. Mąż właśnie łapie drugi oddech, sprawdza , czy przyciąga jeszcze zainteresowanie studentek , dzieci zaczynają żyć własnym życiem. A my? Te zbędne kilogramy, zmęczenie , zniechęcenie i hormony jak wisienka na torcie. I podporządkowanie się potrzebom wszystkich dookoła , jak pies na wielu smyczach , chcemy zadowolić każdego. I nagle łapiemy się na tym, że wszyscy mają prawo do decydowania o naszym czasie.

Grażyna ma swoje pięć minut i chwilę sukcesu. Jak to tego doszło? Koniecznie przeczytaj. Ubawiłam się setnie i na bank wrócę i do tej książki i do autorki ponownie. Zachwycona jestem językiem jakim posługuje się autorka. Ten niekiedy czarny humor, sarkazm, ironia , spojrzenie na własnych bohaterów  z miłością i przymrużeniem oka.
Obiecuję Ci ,że weekend z „Plażą w słoikach” nie będzie stracony.