środa, 13 kwietnia 2016

ELŻBIETA II – O CZYM NIE MÓWI KRÓLOWA?- Marek Rybarczyk



Czy patrząc na fotografię ostatniej wielkiej Królowej tego świata , siedzącej majestatycznie w fotelu ,  za jej plecami  w tle najczęściej otaczonej przez męża Filipa, syna Karola i tego najważniejszego  i ukochanego wnuka  ksicia Williama- podejrzewasz choć jak wielkimi są dziwakami, ekscentrykami  i jakie pod woskowymi uśmiechami chowają się natręctwa i małe obsesje?

Wyobrażasz sobie Elżbietę, królową, która z jednej strony przeżyła siedmiu papieży, dwunastu pierwszych premierów, spotykała się z największymi tego świata ALE  konie są ważniejsze dla niej niż ludzie, psy stawia przed członkami rodziny, chętnie strzela do jeleni,  sama ubrana w chustkę i prochowiec  łapie w balmoralskiej jaskini nietoperze…?

Sztywny jak kij , wysoki małżonek Filip – spróbuj zobaczyć go oczami swojej wyobraźni  nago , w damskim, kelnerskim fartuszku jedynie -jak podaje  do stołu zakąski kumplom w trakcie  wybujałych seksualnie przyjęć organizowanych regularnie w ścisłym gronie wysoko postawionych osób ze świata polityki , biznesu i kultury... – a przecież to  ojciec przyszłego króla , mąż największej współczesnej Królowej.

A Karol- ekscentryk z przerośniętym ego, wiecznie czekający na w kolejce do tronu , gadający do roślin w ogrodzie , pro-ekologiczny książę z jednej strony skąpy tak bardzo ,że chodzi w pocerowanych gaciach – z drugiej wymagający by  codziennie służba gotuwała  mu mnóstwo jaj na twardo – z których on wybiera JEDNO , o dość brązowej skórce … na swoje śniadanie. Zakochany bez pamięci w Camilli ,  powszechnie nazywanej kobietą – koniem, szukający w jej ramionach chyba bardziej uczuć matki niż żony- za co zdecydowanie odpowiada przedziwny , bezduszny sposób wychowywania dzieci w rodzinie Windsorów…

I  cień księżnej Diany- przez te 18-ście  lat od jej tragicznej śmierci wiszący milcząco nad Monarchią i  choć rugowany przez cały sztab PR-owców Królowej i dworu-  naznaczył i wymusił zmiany w wizerunku Rodziny .Beneficjentką ich zostanie  księżna Kate czy Lady Di bis zdaniem niektórych- jej trochę uwspółcześniona ale i poprawiona wersja – dyskretniejsza, posłuszniejsza , poprawniejsza. Nie miałaby jednak szans na szczęście , gdyby nie to , co dla niej wywalczyła jej popularna kiedyś dziś powoli zapominana , teściowa. Swoją drogą zauważyłeś może , jak sprawnie usunięta została pamięć o Dianie wśród rodziny królewskiej ? Nawet przy narodzinach wnuków nie wspomniano o niej choć słowem, grobu jej nigdy nie odwiedził Karol,  prócz dość kuriozalnej fontanny żadne miejsce w Anglii  nie nosi jej imienia.

Elżbieta za parę dni kończy 90 lat… „Firma” , którą zarządza wraz z jej odejściem powoli przejdzie w fazę zmierzchu.Już teraz Windsor Palace to rodzaj skansenu w którym w odrealnionych nieco warunkach żyje grupa ekscentryków pomimo wszelkich prób nie umiejąca bardziej otworzyć się na zewnętrzny świat i nie znajdująca sposobu na inne zaistnienie Monarchii w dobie zmieniającego się tak szybko świata.

Jakie znaczenie dla Brytyjczyków ma fakt posiadania Królowej? Czy naprawdę jest tak kochana przez naród tak ,  jak nam się wydaje? Ile jeszcze lat uda się utrzymać przy życiu ten teatr spinający współczesność z odchodzącą w niebyt epoką sprzed wojny?

Jakie jeszcze trupy w szafie chowa Królowa?

Marek Rybarczyk to nie rządny sensacji pismak z "Pudelka" czy innej, podobnej, kolorowej prasy goniącej za skandalem. Jako wieloletni korespondent w Londynie, dziennikarz BBC , publicysta Newsweeka  i autor pisujący do m.in. POLITYKI  czy FOCUSA przez wiele lat swej dziennikarskiej pracy codziennie śledził skryte życie Królowej. Udało mu się stworzyć niezwykły portret jednej z najciekawszych postaci obecnego świata , najdłużej w historii rządzącego władcy, najbardziej tajemniczej , kochanej i nienawidzonej równocześnie, pracowitej ale i zdziwaczałej osoby na tle zmieniającej się rzeczywistości. Efekt jest zaskakujący i powalający.

Powiem tak- czytałam kilka biografii Elżbiety II – żadna z tą nie może się równać. Jeśli z mojej notatki odniosłeś wrażenie ,że autor pisze wyłącznie o skrywanych i wstydliwych incydentach dotyczących życia Royalsów- przepraszam.  Właśnie ukazanie ,że uciekanie w dziwactwa było i jest po części efektem ubocznym i odskocznią od  konwenansów, rutyny oraz oczekiwań , jakie wobec nich mają obywatele Brytanii ale i Europy – jest ogromną wartością książki.

Pierwszy raz  dzięki właśnie tej książce zobaczyłam żywych ludzi, świat który odejdzie wraz z Królową ,mam inne spojrzenie i  mogę przewidzieć jak wyglądać będzie monarchia za jej następcy i w duchu liczę ,że nie będzie to Karol …


Książka udostępniona mi przez wydawnictwo ZNAK ale naprawdę gorąco zachęcam do czytania. Powiem jeszcze że będzie świetnym prezentem np. na Dzień Matki – bo czyta się jak sagę, powieść, kryminał i komedię w jednym  ;-) a równocześnie poznajemy kawał historii. 

wtorek, 5 kwietnia 2016

CZEGO UCZĄ NAS UMARLI – Philippe Charlier
- czyli patolog na tropie zagadek historii

Życiem naszym rządzą stereotypy. Pokutuje w nas utwierdzany przez lata pogląd  ,iż  historia człowieka , jego rozwój i człowieczeństwo rozpoczyna się wraz z chrześcijaństwem i wkroczeniem Kościoła, jego uczonych mnichów oraz przede wszystkim ideologii jedynie słusznej miłości bliźniego. Wcześniej człowiek co najwyżej mógł kopać w ziemi kością z biodra bawołu i dziwić się ,że ktoś obok niego umiera z niewiadomych przyczyn.

Philippe Charlier , znakomity francuski patolog detektyw w krótkich esejach – obrazach przedstawia nam wyniki badań przypadków , do których  oceny został wezwany. Są wśród nich i efekty obdukcji szczątków zmarłych z czasów prehistorycznych jak i znanych nam z historii postaci historycznych jak Robespierre , Agnieszka Sorel , Ryszard Lwie Serce czy Joanna D’arc i jej rzekome szczątki pieczołowicie przechowywane w formie relikwii.

Obrazki utrwalone nam przez filmy w typie „ Walka o ogień” pokazują  dość prymitywne klany ludzi usuwające ze swoich gron istoty np. słabsze, zdeformowane i chore. Patolog wyraźnie wskazuje ,że nawet w takich społecznościach udawało się przetrwać i przeżyć osobnikom po np. trepanacji ( udanej) czaszki! Żyły i cieszyły się opieką osoby z zespołem Downa! Czy deformacjami kończyn.
 Czyż nie zmienia to naszej optyki ?

Ciekawe wnioski wysuwa tez patolog na podstawie badanych nekropolii różnych izolowanych i zamkniętych społeczności – np. wyspiarskich , zdziesiątkowanych przez np. epidemię świnki czy ospy.

Wiele dla mnie osobiście ciekawych informacji wyniosłam z przeczytania  analizy badań kości oraz maski pośmiertnej Robespierra- wyniki podzieliły Francuzów z których część zarzuciła autorowi  celowe podkreślenie brzydoty Wielkiego Nieprzekupnego z powodów ideologicznych ( brzydota charakteru wyrysowana na twarzy ) – a przecież istniejące pomniki i wizerunki tego nie pokazują. Dla patologa choroba sarkoidalna jednak była  wyraźna i niezaprzeczalnie odciskająca zmiany na twarzy polityka.


Lektura znakomita. Czyta się jednym tchem.  Bez zbędnych upiększeń- czyste badanie, argumenty , wnioski.