wtorek, 12 maja 2015

FANABERIE – Jolanta Wrońska

Tak już mam ,że idę do sklepu po przysłowiowe bułki a wracam z książką. „ Fanaberie” to moja osobista fanaberia w czasie zakupów w Biedronce. Przyciągnęła mnie słodka okładka i solidne wydanie- ostatnio pochłaniałam wyłącznie bardzo mroczne kryminały lub literaturę ze zdradami w tle. Zapragnęłam czegoś słodkiego , szczęśliwego i pogodnego.  „Fanaberie” mnie nie zawiodły.

I jeszcze w tle te Szombierki ( dla nie znających Śląska – to trochę niszczejąca dzielnica Bytomia) . Lokalny patriotyzm wziął górę . Wciągnęłam .

Bohaterka – śląsko- warszawska  42-letnia bizneswoman, matka trójki dzieci , właścicielka sieci ciastkarni o nazwie „Fanaberie” przeżywa kryzys ( jak to bywa) w życiu osobistym i zawodowym.
Kobieta kiedyś porzucona przez rodziców, wychowywana przez kochających dziadków wedle bardzo powszechnego na Śląsku „ordungu” i zasad, stwarza dom dla swoich córek i przygarniętego , niezwykle roztropnego młodzieńca. I tak mądrze dzieciaki się wspierają, wychodzi z tego coś fajnego.

W tle cały czas unosi się duch giełdy, przekrętów, wrogich przejęć , handlu głosami itp. Nie ukrywam ,że to wartość dodana książki – w prostych słowach objaśnia zasady rządzące giełdą , akcjami , wyborami akcjonariuszy.

Jasne ,że końcówka słodka jak jej okładka. Ale tylko końcówka. Wcześniejsza część zdecydowanie z wartką akcją, specyficznym humorem , „wtrętami” bliskimi każdemu ślązakowi, smaczek lokalny itp. Wszystko ładnie się splata w pogodny koniec, ale czy nie tego szukałam ? Nie zawiodłam się.
Lekka , weekendowa pozycja , odpręża po ciężkim tygodniu lub po zbyt wymagającej lub mrocznej literaturze.


Pani Jolanto – gratuluję udanego debiutu. Czekam na więcej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz