środa, 19 sierpnia 2015

ROSÓŁ Z KURY DOMOWEJ – Natasza Socha


Nie ukrywam – dla mnie to była lektura wstrząsająca. Spodziewałam się babskiego poczytadełka na jeden letni wieczór- czegoś co mnie na chwilę odmóżdży i rozbawi. Dostałam kawał psychoanalizy sytuacji swojej i przyjaciółek, koleżanek, sąsiadek…

Wiktoria , tytanowa kura domowa – czyli wielofunkcyjny kuchenno-domowo-ogrodowy robot , gdy już zatarła w imię szczęścia małżeńskiego stadła swoje aspiracje zawodowe i osobiste, uszczęśliwiła rodziców stabilnym związkiem małżeńskim, teściów zapewniła ,że jedynym celem jej życia jest zapewnienie zaplecza dla  kariery ich jedynego syna – nagle i znienacka została wymieniona przez małżonka na ambitną, agresywnie egoistyczną i egocentryczną  młodszą koleżankę z pracy . Nawet nie zakwiliła przy informacji ,że sprawiedliwy podział ich dorobku 1:5…  Spakowała swój małżeński dobytek w kilka kartonów i ………zeszła z oczu swojemu małżonkowi, by mógł grzać się w ramionach nowej pani  oraz rodzicom, którzy palpitacjami serca i duszy okupili pierwszy rozwód w rodzinie- czyli co tu kryć, wstyd i poruta towarzyska… Wiktoria uciekła lizać rany psychiczne i fizyczne do swojej ciotki, również wyklętej z rodzinnych układów, do Niemiec.

Gdy odzyskuje wzrok na tyle , by zauważać koło siebie ludzi, jak magnes przywiera do kobiet o podobnych potłuczonych psychikach jak jej własna. I nie ważne czy jesteś Polką czy Niemką – los kur domowych, upupionych pań domu, zamkniętych w czterech ścianach obrączkowanych służących domowych i łóżkowych – jest zawsze taki sam…

Wiktoria przyciąga do siebie trzy podobnie jak ona nieszczęśliwe, choć nie do końca tego świadome, kobiety i razem , w dość kontrowersyjny sposób postanawiają wreszcie coś dla siebie zrobić. Panie, pomimo ,że lepiej wykształcone, zorganizowane, o większych umiejętnościach i wiedzy – poddawane są systematycznemu praniu mózgów przez swoich partnerów życiowych, leczących tym sposobem własne kompleksy i frustracje zawodowe - nie widzą żadnego wyjścia z patowej sytuacji.
Jednak zjednoczenie takich kur domowych , świadomość słabości ale i mocnych stron owocuje niezwykłym przedsięwzięciem – znajdują sposób na przełamanie własnych kompleksów , odzyskanie siły, stabilności i to daje im siłę by znowu zacząć marzyć.

Każda z nas zna taką kurę. Lub nią jest. Lub była przez (oby tylko) moment. Ja byłam. Niewidzialna i perfekcyjna. Dałam sobie radę ale jakaż szkoda, że nie spotkałam na swej drodze takiej Wiktorii, która obudziłaby mnie szybciej.

To książka nie tylko dla kobiet. Radziłabym przeczytać też mężczyznom. Szczególnie jeśli mają przy sobie kobietę. Bo mężczyzna nie zauważa, gdy kobieta staje się niewidzialna, nieszczęśliwa, coraz cichsza… Jeśli w porę to uchwyci – ona mu się odwdzięczy tysiąckrotnie. Gdy na jej delikatne sygnały odpowie jednak „ przesadzasz”, „ nic nie robisz, zmęczony jestem” itp. –powinien zacząć się bać. Nie ma piękniejszego widoku od kury domowej opuszczającej swoją klatkę i rozwijającej skrzydła. Tylko czy ty ją facet jeszcze dogonisz?

Chłopie! Jeśli nadal nie widzisz problemu to pewnego dnia może zaszkodzić ci zupa grzybowa…. ;-)

1 komentarz:

  1. Świetnie napisane. Ja się cieszę, że wcześniej nie czytałam tej książki, bo mogłabym wziąć przykład z zakończenia :-)

    OdpowiedzUsuń