poniedziałek, 14 listopada 2016


FRANCUSKI PIESEK – Marta Obuch. Wyd. FILIA.

Recenzja absolutnie nieobiektywna .

Czy była żona może zaprzyjaźnić się z kochanką? Czy pod samym nosem wysoko postawionych policjantów może dojść do prawdziwego morderstwa? Czy bardzo trudne jest zakupienie „lewego” prawa jazdy w naszym praworządnym kraju?

Misia – Zuza- Ryszarda – trzy równoważne wierzchołki wyważonego trójkąta. Różni je wszystko – wygląd, praca, spojrzenie na świat , mężczyzn , marzenia i gusty kulinarne . Jak trzy pasma warkocza wiejskiej dziewoi losy ich przeplatają się harmonijnie i barwnie a pomiędzy owe sploty , w miejsce kwiatów (choć w tle i one się pojawiają) autorka radośnie i z fantazją iście ułańską powtykała marchewy, pietruchy , buraczki tudzież... ślimaki z żabimi udkami .

Dopełnieniem tych barwnych kobiecych osobowości są oczywiście i mężczyźni – częściowo stanowią tło , częściowo uzupełniają akcję, wprowadzają element zaskoczenia i dodatkowego humoru. W facetach wybieramy więc do woli – mamy i policjantów i złodziei , kucharza, malwersanta, mafioza czy instruktora. No i zwłoki oczywiście. Korpus męski w charakterze dowodu zbrodni? Zdecydowanie nie tylko ....

Nie sądźcie jednak ,że partnerzy owych śląskich gracji są safandułowaci i robią za podnóżki u pań. Absolutnie. Panowie generalnie fajni, różnie podchodzący do partnerstwa i miłości, wspierający swoje damy , działający wg zasady „ufaj i kontroluj” a raczej chroń – gdyż wiedzą co po prostu w domu mają lub mieć pożądają.... Panie z niezwykłą wręcz nonszalancją  potrafią ładować się w przedziwne sytuacje .

A tak z grubsza to chodzi o to ,że ....

Zuza nasty raz zdaje egzamin na prawo jazdy i skutek jest wiadomy... Kobietą ci jest porywczą, co w sercu to i na języku więc... publicznie daje upust swym uczuciom wobec pana egzaminatora i rusza w świat z pomysłem zakupienia takowego dokumentu nielegalnie– bo że świetnym kierowcą jest , dusza i ciało krzyczą na odległość .

Ryszarda – po zapuszkowaniu partnera -mafioza, pozbawiona źródła utrzymania i miejsca zamieszkania – z dobrem inwentarza dostaje po partnerze długi wobec umiłowanej w Polsce instytucji o dźwięcznej nazwie ZUS – obiegowo nazywanej ( słusznie) Zakładem Utylizacji Składek . Udaje się więc po wsparcie do byłej żony partnera , a że Misia ( trzecia gracja) miękkie serce ma , to przygarnia byłą kochankę byłego już męża i razem z Zuzą , we trzy , próbują zaczarować rzeczywistość otworzyć się na nowe możliwości i generalnie szukać pozytywów na obrzeżach Parku Kultury w Chorzowie , wśród kwiatów, warzyw i obornika ...

Jednak...

Były mafiozo długie ręce ma.
Sąsiad dziwnie zainteresowany jest ich miejscem zamieszkania.
Narzeczony Misi nabiera wody w usta.
Marchewa vel Pietruszka, drugi absztyfikant odsunięty od śledztwa w policji
U drugiego sąsiada , francuskiego kucharza przypadek goni przypadek.
Pada trup
Jest napad.
Pożar .
Nadciągają koty.......

Mało wam? No to poczytajcie.
Dużo wątków i pozorny chaos ale Marta Obuch wielokrotnie pokazała, że nad tym wszystkim potrafi zapanować. Finał jest wybuchowy ale logiczny, zaskakujący i z przytupem,

Dwie ma dla mnie Marta niezwykłe cechy wyróżniające ją wśród innych pisarzy.

Jak pisze o jedzeniu to widzisz barwy, czujesz zapach, smak i ...ssanie w żołądku.
Uwielbiam jej opisy gotowania, przyrządzania potraw, oprawiania mięsa, siekania warzyw, podawania do stołu .
Jest estetką i świetną kucharką prywatnie. Lubi to robić, lubi dbać o dom i rodzinę . Czuć to w każdej potrawie., O jedzeniu pisze pięknie i plastycznie . Z taką lekkością i swobodą, naturalnie . Prawda w każdej książce jest wyczuwalna i się broni.

Drugą cechą charakterystyczną jest bardzo specyficzne poczucie humoru. Takie w stylu Joanny Chmielewskiej, z pazurem. Nie śmiejesz się rubasznie i do rozpuku, wyczuwasz wysmakowaną ironię, satyrę, inteligentne acz lekko skrzywione spojrzenie na bohaterów, groteskowe opisy i niepowtarzalne porównania . Humor sytuacyjny, językowe lapsusy i przedziwne zawirowania akcji. Uwierz mi , mam dość niestandardowe poczucie humoru a Marta Obuch mnie zaskakuje i bawi ;-)

Polecam to jako literaturę lekką , łatwą i przyjemną lecz nie jest to trywializowanie literatury. Potrzebujemy odskoczni, potrzebujemy rozrywki w najlepszym wydaniu. Zdecydowanie wszystkie te potrzeby zaspokoi nam Marta Obuch – nasza rodzima, współczesna Chmielewska .

Nie ukrywam ,że dla mnie osobiście ważne jest , że akcje jej dotychczasowych książek dzieją się w miejscach mi znanych . Rodzi się dopiero grupa pisarzy osadzających akcje powieści tutaj. I cieszy mnie ogromnie , bo Wrocław, Kraków, Warszawa czy Gdańsk mają swoich autorów i swoje wydawnictwa ich wspierające. Ufam ,ze Śląsk też się takich dorobi .


I jeszcze jedno ... Kobiety, kobietki , dziewczyny , kuchareczki – nie macie pojęcia , co Marcie udało się we „Francuskim piesku” OPANIEROWAĆ........

niedziela, 13 listopada 2016

ROBERT JANOWSKI jakiego nie znacie w szczerej rozmowie z MARIĄ SZABŁOWSKĄ . Wyd. ZNAK LITERA NOVA


Co wiesz o Robercie Janowskim ?
  • śpiewał w pierwszym , słynnym składzie Metra
  • prowadzi quiz „JAKA TO MELODIA” już nie wiadomo jak długo
  • żona „złodziejka futer”
W zasadzie tyle o nim wiemy. I już. Choć jego twarz spogląda na nas blisko trzydzieści lat zarówno z ekranów telewizorów jak i kinowych .

Sięgnęłam po ten wywiad -rzekę bo lubię biografię oraz autorka wywiadu- Maria Szabłowska , osoba niezwykłej wiedzy i kultury, dawniej współprowadząca program „Wideoteka dorosłego człowieka” gwarantowała mi kawał rzetelnej pracy dziennikarskiej i po prostu prawdę. A Janowski ... hmm powiedzmy był dla mnie średnio ciekawy. Błąd. Mój błąd. Złe nastawienie.

Życiem Roberta Janowskiego od początku rządził przypadek. Syn lotnika i klasycznej pani KO ( kulturalno -oświatowca) , swoje pierwsze stałe miejsce znalazł na blokowisku w Sochaczewie,gdzie wraz z siostrą jak większość jego rówieśników, biegał cały dzień po podwórku, socjalizował się na trzepaku, pierwsze miłości i nienawiści, klasyczna przeszłość dziecka z kluczem na szyi. Muzykalny był więc dość szybko zapisano go do szkoły muzycznej , gdzie po zaledwie kilku latach dostał najlepszego dostępnego nauczyciela do opieki – gdyż był nadzieją na polską reprezentację w Konkursie Chopinowskim. Jednak.... długie godziny przy fortepianie , egzaminy , pokazy dla chłopaka o niskiej samoocenie (!) , trochę nieśmiałego , z kompleksami okazały się progiem zbyt wysokim. Nie wytrzymał i uciekł. Choć muzyka pociągała go bardzo.

Czego to Robert Janowski w życiu robić nie chciał? Życiem jego rządził przypadek i teraz po lekturze książki -wywiadu stwierdzam ,że miał szczęście do spotykania na swej drodze dobrych ludzi po prostu .
No więc uciekł z tej szkoły muzycznej , do średniej poszedł ale też miłością do puzonu nie pałał, trochę piłkę kopał, trochę u mamy na deskach teatralnych się udzielał, w szkolnych przedstawieniach, do końca nie wiedział , czego chce. Zamiast więc do szkoły teatralnej poszedł na ... weterynarię, wiedziałeś?
Studia zdrowo przeciągnął ;-) W sumie trwały z 8 lat ale... w tym czasie założył pierwszą swoją kapelę „Sekcja Zwłok”, pisał muzykę, teksty , wiersze i .... spotkał kogoś, kto zmienił jego życie., Jonasza Koftę. I tak pierwszy raz Janowski zaproszony został do współpracy w musicalu o tematyce młodzieży uzależnionej od narkotyków. Ale ... przecież był to czas ciężkiego PRL -u i wg naszej władzy problem narkomanii nie istniał...
W każdym razie po tym musicalu schemat dealera, ćpuna i rockmana ciągnął się wiele lat za Janowskim – bo i grał takie postaci w filmach , musicalach jak i w teatrze. Trafił do Metra – które diametralnie odmieniło jego życie.
Nie chcę tu streszczać wywiadu ani opowiadać życia Janowskiego. Chcę zachęcić cię do sięgnięcia po prostu po ten wywiad. Warto .

Przeczytałam to w jeden dzień. Miałam wrażenie ,że siedzę przy jednym stoliku z kubkiem parującej herbaty z Marią Szabłowską , która swoim ciepłym i spokojnym głosem zadaje pytania , na które z lekko odchyloną głową , ciepłym uśmiechem na ustach , równie spokojnym głosem odpowiada Robert Janowski. I taki wywiad słodko-gorzki pokazuje nam człowieka , który choć codziennie patrzy na nas z ekranu , jest zupełnie kimś innym niż nam się wydaje.
Oprócz tego ,że poznajemy go od strony rodzinno -prywatnej, jako osobę skromną, nieśmiałą, z kompleksami i zahamowaniami , mamy okazję zobaczyć też jak naprawdę wyglądały wydarzenia których bardzo wypatrzony obraz przedstawiły nam media.
  • Dlaczego tak wielki sukces METRA w Polsce nie przekłuł się na sukces międzynarodowy?
  • Jak tworzy się sukces na Broadway'u w oparciu o ustalenia finansowe
  • jak nasza narodowa cecha „ZAWIŚĆ” potrafi dobić całkiem dobrze zapowiadających się ludzi
  • Jak wygląda praca w showbiznesie?
  • Czy Janowski jest milionerem?
  • Czy fakt zawierania trzech małżeństw to efekt nadmiernych możliwości czy celebryctwa?
  • Jakim jest ojcem?
  • Dlaczego tyle lat prowadzi już „Jaka to melodia” i jak wygląda praca nad quizem?
  • Jak i dlaczego pseudodziennikarzyny z FAKT-U, PUDELKA itp. potrafią zrobić piekło w domu i rodzinie celebryty i czy jest szansa na obronę własnej twarzy ?
  • Jak wygląda życie Janowskiego na co dzień ? Czy jest szczęśliwy ? Czy ma satysfakcję?


Warto sięgnąć po ten ciepły wywiad , bo poznacie go zupełnie z innej strony. Sama jestem zdziwiona do teraz i nie przypuszczałam ,że go polubię ;-) Włączając JEDYNKĘ i spoglądając w oczy prowadzącego „Jaka to melodia” będę miała świadomość ogromu pracy , jaką w to wkłada oraz zdecydowanie zmienię swoje nastawienie . Mógł być wielkim showmanem , mógł zostać w Ameryce, mógł grać w największych musicalach. Pisze wiersze całe życie, jest weterynarzem, dyplomowanym aktorem, coachem, wspiera dzieci z niezamożnych , wiejskich środowisk przez własną fundację , zbiera stare instrumenty , remontuje je i rozdaje dzieciom, których na to nie stać,. wpływa na losy ludzi choć tego nie wiemy.


Chcesz pójść na wirtualną kawę z Janowskim? Masz więc okazję. Czytaj . Jak i ja to zrobiłam.