niedziela, 18 października 2015

ŚWIAT RÓWNOLEGŁY- Tomek Michniewicz


To nie jest recenzja. I nie jestem podróżnikiem. Nie marzę o wyprawach w nieznane krainy i o „odkrywaniu” dziewiczych lądów. Wychowana jestem wprawdzie na Alfredzie Szklarskim( przecież on nigdy nie podróżował) , potem klasycznie Arkady Fiedler czy Pałkiewicz… Ale książki Tomka Michniewicza od samego początku należą do tych , na które czekam, których łaknę i które nie zostawiają mnie obojętną.

Kolejny raz dane mi było spotkać się z Tomkiem w klubie NAMASTE w Katowicach. Byłam już w środku książki i moje odczucia były takie lekko gorzkie. Pomyślałam, że Tomek powoli zaczyna być lekko wypalony, zmęczony podróżami , rozczarowany tym, co spotyka w drodze i trochę bezsilnością wobec powszechnie panującej obłudy .

Jeśli będziesz miał okazję uczestniczyć w takim spotkaniu – idź. Młody, wysoki , szczupły chłopak z dużym dystansem do siebie , szacunkiem do interlokutora oraz niezwykłym poczuciem humoru opowiada o swoich reporterskich poszukiwaniach w dla nas zaskakujących miejscach. Spotkania w atmosferze jak „ u cioci na imieninach”  -nawet taki mieszczuch jak ja , nie czuje się ignorantem i niepożądanym elementem infrastruktury  ;-).  Było miło, odkrywczo, przyjemnie.

A potem bum.

Książka jak tytułowy „Świat równoległy”. To co przeżyliśmy na spotkaniu , trochę odpowiadające naszym oczekiwaniom i wyobrażeniom o życiu podróżnika– z gorzką prawdą świata za kulisami. Przeżyłam już takie zaskoczenie oglądając programy z Tomkiem , niby byłam przygotowana a tu zaskok. Znowu.

Rozdział po rozdziale przebudowujemy swoje spojrzenie na świat … Pokazuje nam najpierw to, czego my oczekujemy a potem mówi – „patrz, to cepeliada stworzona tylko dla Ciebie, oni to robią, bo ty tego chcesz, nie kupiłabyś  prawdy , pomyśl zanim zapiszesz się na wycieczkę do Egiptu, zanim wrogo spojrzysz na islam, zanim pójdziesz do ZOO czy bezkrytycznie zaakceptujesz rewelacje wojenne redaktora programu informacyjnego- odpowiedz na pytanie - czego na prawdę chcesz ” Nic więcej nie powiem , bo musisz przeczytać by zrozumieć

I ten ostatni rozdział – jak gwóźdź w serce. I moje łzy. Rozczarowanie też sobą -bo człowiek to nie zawsze brzmi dumnie. Powiem nawet – coraz rzadziej brzmi dumnie. Próbuję zrozumieć motywy okrucieństwa i jakoś nie mieści się to w mojej głowie. Ani w sercu. Inne spojrzenie .Świat równoległy.
Ponownie zmuszona jestem przewartościować swoje spojrzenie na świat przez pryzmat białego człowieka z wdrukowaną przez media wizją świata.
Na razie drugi dzień nie mogę wziąć innej książki do ręki.

Jedyne co mogę, to zrobić przelew na IMIRE , rezerwat, który pewnie jeszcze za mojego życia przestanie istnieć…

Polecam więc

niedziela, 11 października 2015

Kochając Pana Danielsa - Brittainy C.Cherry

Ona- dziewiętnastolatka w ostatniej klasie szkoły średniej, rozbita rodzina, matka alkoholiczka do tego białaczka zabiera jej siostrę –bliźniaczkę, starszą o kwadrans lecz w jej odczuciu tą „lepszą”  czyli zabawniejszą, zdolniejszą, bardziej towarzyską.  Fakt ten sprawia ,że musi zamieszkać z ojcem , którego w zasadzie zna wyłącznie z pocztówek urodzinowych otrzymywanych dość nieregularnie oraz jego nową rodziną…

On- świeżo upieczony nauczyciel w tejże szkole średniej, wokalista w zespole muzycznym, w ciągu roku traci matkę – zastrzeloną przez handlarzy narkotyków, ojca – z powodu choroby… sam sprawia ,że jego brat – narkoman i dealer- trafia za kraty… i ten fakt dręczy jego sumienie, pomimo , iż wie ,że zrobił dobrze…

Co ich łączy prócz pokręconych losów i śmierci depczącej po piętach ? Szekspir i miłość. Banalne?

Cóż … też tak myślałam … Momentami ta oczywistość fabuły i ociekający lukier ich wzajemnych relacji przypominający do złudzenia „Zmierzch” lecz bez wampirów , wilkołaków itp. mnie irytował .
Konstrukcja oparta o prowadzenie osoby żywej przez wskazówki w postaci listów  zmarłej – też nie jest niczym nowym.
Owszem, doceniałam pewne zdania –klejnociki, trafność sformułowań , jednak uznałam ,że ściągnięta z półki córki książka – niebawem tam powróci .

Do czasu.

W połowie popłynęłam… Nie powiem  fabuły. Zabiłabym Ci radość czytania choć w zasadzie nie o nią tu chodzi. Bardziej o emocje , mikrosceny i cudne ujęcie w słowa również i moich przeżyć, wspomnień, relacji …

Pierwsze drażliwe uczucia  ruszyła opisując poczucie utraty. Autorka ujęła w słowa to , co sama czułam i co tak trudno przekazać. Po stracie kogoś ciągle słyszymy ,że czas „leczy rany” ,że później jest łatwiej a przecież dla nas  robi się trudniej, i wszystkim , z którymi próbujemy o tym rozmawiać, nasze słowa brzydną bo zostają naznaczeni naszym  smutkiem. W rezultacie zachowujemy się tak, jakby już nas nie bolało – tylko po to  by nikogo więcej nie drażnić swoim żalem. A w środku rośnie kamień. Pierwszy z tych budujących mur. Niekiedy odgradzamy się książkami. Niekiedy uciekamy w muzykę. Na pewno uciekamy trochę z życia.

Kolejne emocje związane są z Miłością . Nie ma drugich szans. Te pierwsze po prostu nigdy nie tracą ważności.

Sprawy nie załatwione – duszą. Fakty , które ignorujemy , nadal pozostają faktami i wrócą ze zdwojoną siłą. Ukrywanie uczuć powoduje destrukcję. Zaprzeczanie prawdzie – poprawia samopoczucie innym tylko pozornie. Niekiedy prowadzi do tragedii.
ALE prawdziwe relacje przetrwają, uczucia znajdą drogę , priorytety przy odrobinie determinacji – zrealizują się. Gdyż może i los sprawia ,że spotykamy na swojej drodze różnych ludzi ale tylko my decydujemy ,czy w tym naszym życiu pozostaną i jaką odegrają rolę.


Jeśli chcesz się otrzeć o Wielką Miłość (  J  ) choćby tylko w książce i  w zimny , jesienny dzień zanurzyć ciepło wielkich uczuć – choćby cudzych J to polecam Ci „Kochając Pana Danielsa” . 

wtorek, 6 października 2015

Cesarzowa wdowa Cixi. Konkubina, która stworzyła współczesne Chiny- Jung Chang

Książka ,która zatrzymała mnie przy sobie na dłużej i to wcale nie z powodu ponad 500 stron zadrukowanych dość drobnym maczkiem.
Jak niezwykłą trzeba być kobietą, by przez pół wieku sprawować faktyczną władzę w państwie tak ogromnym jak Chiny i decydować o losach blisko 400 mln ludzi!

W latach wczesnej młodości, już jako kilkunastolatka dała się poznać w swojej rodzinie jako bardzo przewidująca i świadoma swojej roli dziewczyna. W wieku 16 lat została wybrana na jedną z konkubin nowego władcy. Wcale nie cieszyła się jego specjalnymi względami – była jedną z wielu -jednak szybko zaprzyjaźniła się z żoną cesarza i wraz z nią utworzyły naprawdę dobry i szczery sojusz  zaraz po młodej śmierci Cesarza- w celu prowadzenia Chin w kierunku otwarcia na świat i reform  .

Jak niezwykłą odwagę i inteligencję, przezorność i przenikliwość musiała mieć w sobie ta w sumie jedna z wielu  członkiń haremu cesarskiego – by z determinacją umieć odrzucić wszelkie uprzedzenia i osobiste animozje i  stanąć na czele tak zróżnicowanego i ogromnego państwa !
Zreformowała kraj, otworzyła na kontakty z Europą, Azją i Ameryką, przyjmowała jako pierwsza poselstwa zagraniczne , nawiązała ważne kontakty z żonami dygnitarzy, potrafiła sprawić, by wielcy dyplomaci zagraniczni pracowali na jej korzyść, wprowadziła elektryczność, przeprowadziła pierwszą kolej, telegraf, zreformowała armię, utworzyła flotę i nade wszystko znalazła na to środki! Pozwalała się fotografować i żywo interesowała się sztuką.

Przeprowadziła wiele reform- od takich poważnych jak związanych z finansami kraju i obronnością jak i pozornie bardziej błahych i społecznych ( np. zakazała krępowania nóg chińskim damom ), czy  zabroniła hodowania tzw. psów rękawowych – w których to lubowała się chińska arystokracja.
Otwarła Chiny na świat i nawiązała stosunki dyplomatyczne nawet z królową Wiktorią. Jako pierwsza wysyłała swoje poselstwa do Europy , młodzież kształciła w Europie i Ameryce, Zakładała szkoły – też dla dziewcząt. Przeprowadziła dwa przewroty pałacowe, zdławiła wewnętrzne zamieszki  i prowadziła wojny z największymi potęgami ówczesnego świata  I osiągnęła to wszystko będąc kobietą i oficjalnie nigdy nie będąc głową państwa czyli  Cesarzową.

Umysł tej kobiety mnie zadziwia. Wszelkie własne uprzedzenia potrafiła odsunąć na plan dalszy bo rzeczywiście myślała interesem państwa.
Obecne Chiny jej nie doceniają otaczającą ją czarnym PR-em-  bez niej nigdy nie byłyby tam, gdzie są dzisiaj.

Pochylam z pokorą głowę również przed autorką. Dokonała tytanicznej i mrówczej zarazem  pracy – dotarła do dokumentów zupełnie nieznanych lub niedostępnych, praca dla historyka i archiwisty ogromna. I równocześnie czyta się ją z ogromną przyjemnością i lekkością . Naprawdę  wiele popularnonaukowych prac lub faktografii  przechodzi mi przez ręce i głowę ale tę pozycję polecę z pełną odpowiedzialnością również osobom za stricte źródłową literaturą nie przepadającym.
Takim „języczkiem u wagi” dla mnie jest moja mama – jeśli ona coś czyta z przyjemnością – to znaczy ,że pomimo ,iż to książka historyczna – zdecydowanie strawna i przyjemna dla laika jest też J .

Mnie zachwyca. Każda strona i słowo. I osobowość Cesarzowej Wdowy . Jeśli lubisz nietuzinkowe kobiety w historii – uwierz, ta wysunie się na czoło. Potem długo ,długo nic J