piątek, 16 czerwca 2017


ŚCIEŻKI NADZIEI - Richard Paul Evans . Wyd.Między Słowami



Jak nie wiesz co ze sobą zrobić – po prostu rusz przed siebie. Alan – trzydziestoparoletni utalentowany informatyk, właściciel dobrze prosperującej firmy reklamowej, ukochany syn , mąż, pewnego dnia traci wszystko- umiera mu żona, wspólnik swoimi matactwami doprowadza do wrogiego przejęcia jego firmy, hipoteka na spory dom przecież sama się nie spłaci a motywacji do życia brak. Ponieważ nie ma pojęcia co ze sobą zrobić i jak zdefiniować swoje życie, cele i odnaleźć motywację – pakuje plecak i rusza przed siebie. Rusza w drogę z nadzieją, że przemierzając samotnie całą Amerykę odnajdzie odpowiedzi na przynajmniej część nurtujących go egzystencjalnych pytań, że uda mu się również pożegnać ze zmarłą żoną , zmęczone ciało wreszcie nauczy się spać a droga i wysiłek w nią włożony sprawią ,że znajdzie i sposób na resztę własnego życia.

Bo cóż zrobić z Miłością, gdy człowiek odchodzi a ona zostaje? Jak wzbudzić w sobie siłę by wstać i zrobić cokolwiek, gdy marzymy tylko o tym, by nie podejmować już codziennego trudu ŻYCIA?

Wiele książek opartych jest na motywie podróży/wędrówki i odnajdywaniu siebie- chociażby bijąca teraz rekordy popularności „Dzika droga”. Evans jednak to troszkę kompilacja refleksji z Dzikiej Drogi i filozoficznego podejścia Coelho.

Ścieżki nadziei to piąta, ostatnia część cyklu „Pamiętniki pisane w drodze”. Nie trzeba ich jednak czytać po kolei. Każda część cyklu opisuje pewien etap podróży nie tylko tej dosłownej ale i w głąb siebie, w swoją tożsamość. Ostatnia część – za sprawą wiadomości o zawale i śmierci ojca – zmusza Alana do uporządkowania swoich relacji z tatą, z przyjaciółmi, z kobietami, które miały znaczący wpływ na jego życie. Czytając kronikę rodziny rozważa swoją przeszłość i to , jak wielkie znaczenie ma bliskość najbliższych i relacje  rodzinne – w znaczeniu również poszerzonym- rodzina to też osoby które przyjmujemy do swojego serca i czujemy się za nie odpowiedzialni.

Alan przeszedł nie tylko te ponad  5 tys km przez całe Stany – Alan przeszedł ponownie całe swoje życie.Spotkało go wiele ciepła ze strony napotkanych osób ale i niebezpieczeństw też. Poznał historie ludzi takich jak on – szukających ukojenia w drodze.  Key West które miało być finałem tej podróży – stało się początkiem zupełnie nowego etapu życia czyli na swój sposób i nowej drogi…

Świetna książka na lato. Podróże kształcą i otwierają inne perspektywy. Nie zyskasz wiedzy wyjeżdżając do ogrodzonych kurortów Egiptu czy Tunezji. Nie musisz przekraczać granic państw . Często trudniej pokonać bariery w samym sobie. Uczenie się wdzięczności, uczuć, szczerości wobec siebie to najtrudniejsza lekcja. Prowadzi do zmiany myślenia i stajemy się dojrzalsi, odpowiedzialniejsi. To o tym ta książka. Gorąco polecam.

poniedziałek, 12 czerwca 2017

 ŚLEPY ZAUŁEK- Stuart MacBride                     wyd. Amber



Aberdeen – trzecie co do wielkości miasto w Szkocji , zwane często Granitowym Miastem – ze względu na charakterystyczną grafitową barwę kamienia  z którego powstało -staje się sceną krwawych porachunków między bossami największych mafii. Torry Battery  od otwarcia się Unii na Polskę  dzielnica zwana również małą Warszawą – to główne miejsce tych rozgrywek. Największe mafie bezwzględnie walczą o przejęcie biznesu narkotykowo -prostytucyjnego . Blady strach pada na społeczność gdyż co i rusz odnajdywany jest człowiek na granicy życia i śmierci , z wyłupionymi oczami, wypalonymi oczodołami i tak przerażony ,że nie jest w stanie powiedzieć nic na temat swoich oprawców… choć każda z ofiar najwyraźniej go zna. Ktoś atakuje Polaków pracujących w Aberdeen, okalecza i w takim stanie jakby w formie ostrzeżenia pozostawia ich na placach budowy.

Sierżant Logan McRae, policjant z niełatwą przeszłością, z bagażem przeżyć i wspomnień , które wpędziły go w alkoholizm i nie pozwalają mu spać,  balansujący na granicy prawa, w wiecznym konflikcie z przełożonymi ale i współpracownikami, prowadzi śledztwo nie zawsze regulaminowymi sposobami.. I tym razem po raz pierwszy musi też opuścić Granitowe Miasto, gdyż polskie wątki wyraźnie ciągną się aż po Warszawę…

Lubisz bohaterów podobnych do Harrego Hole Jo Nesbo? Może bliski ci Cormoran Strike Roberta Galbraith’a vel Joanny K.Rowling ? Jeśli tak , to książka dla Ciebie.

Stuart McBride jest jednym z najpoczytniejszych twórców nurtu zwanego Granit Noir i festiwalu szkockiego kryminału. Uroczy człowiek, zabawny, przystępny i niezmiernie kochający Aberdeen – miasto w którym mieszka, tworzy i osadza akcje swoich powieści. Wszystkie miejsca opisane w książce są prawdziwe i łatwo rozpoznawalne- po prostu chodzisz z książką i odnajdujesz bez trudu każdy bar, każdy sklep. Aberdeen to doskonałe miejsce jako tło zbrodni – ma swoją ciemną stronę, porzucone cmentarzyska, specyficzną społeczność półświatka a i historia od zalążków ocieka krwawymi wydarzeniami oraz zaginięciami bez śladu np. dzieci…

Autor prywatnie z ogromnym dystansem do siebie i specyficznym, lekko ironizującym poczuciem humoru – obdarza tymi cechami swojego detektywa – antybohatera. Stuart McBride jest zdecydowanie godny większego zainteresowania  w naszym kraju – a może wybierzesz się w kwietniu na festiwal Granit Noire? Szkoci cenią swoich pisarzy. Na festiwalu można się spotkać i pogawędzić a bilet lotniczy złapiesz już od 48 zł… Osobiście byłam i polecam 😉  

strona autorska Stuarta McBride : http://www.stuartmacbride.com/


główna ulica Aberdeen 
Torry vel Mała Warszawa- polska dzielnica 

ODWAŻONA  - Danuta Awolusi wyd. PASCAL


Każdy, kto zrzucił parę kilogramów czuje się uprawniony do napisania własnego poradnika/ założenia strony / „sprzedania” swojej metody na dietę. W świecie, gdzie króluje rozmiar „0”, wykreowany i stale podtrzymywany przez media pożądany wizerunek to długonoga, młoda fit dziewczyna w rozmiarze 34-36 i ciężko jest zaakceptować siebie osobom w rozmiarze 44 a co dopiero powyżej 50…. 

Dwudziestosześciolatka z wagą blisko 140 kg, uwielbiająca smakować i rozsmakowywać się w jedzeniu i życiu , choć inteligentna , ładna i niezwykle wrażliwa – postrzegana będzie na zewnątrz jako zapuszczona, zaniedbana i nieciekawa.  Przeurocza Danusia, ślązaczka z bliskiego mi Świerklańca, od dziecka wychowana na klasycznej śląskiej kuchni opartej na masełku, śmietance, kartoflach z „omastą” czy schabowym całe życie wiedziała, jak to być taką „gorszą” i wytykaną palcami, wykluczoną…  Własne problemy odsuwała na odległość zanurzając się w świat filmów w tv a bezpieczeństwo dawał jej pełny żołądek i talerz przekąsek zawsze w zasięgu ręki… I jak wiele innych osób w pewnego Sylwestra postanowiła coś zmienić. W obawie, że nie dotrzyma danego sobie słowa, nie mówiła o tym nikomu. Wiedziała, że klasyczne diety są nie dla niej a reżim dietetyczny na pewno ją złamie. Krok po kroku, w zupełnej tajemnicy dokonywała maleńkiej rewolucji w samej sobie.

Pomyślisz – kolejna książka o odchudzaniu? o tym, że wszystko zaczyna się w głowie, że droga do pięknej sylwetki usłana jest potem i bólem na siłowni, morderczą dietą a życie zmieni się wraz z ubywającymi kilogramami? Otóż nie.

Danusia bardziej niż utraty kilogramów potrzebowała odnalezienia w sobie KOBIETY. I od tego wszystko się zaczęło.

Bez względu na rozmiar, wygląd, zainteresowania- każda z nas potrzebuje czuć się kobietą. Jeśli od dziecka zmagasz się z nadwagą, czujesz, że ubrania powinny Cię ukryć i zakryć, bo dla społeczeństwa winnaś być niewidzialna by nie zakłócać estetyki ogólnie akceptowanej- nie czujesz się atrakcyjna, powabna i kobieca. Początek drogi Danusi to właśnie poszukiwanie i budzenie w sobie KOBIETY.
Akceptacja siebie to początek i koniec wszystkiego.
Jak się domyślasz Danusi udało się zrzucić 70 kg choć przez ten cały czas ani razu nie weszła na wagę. Bo nie waga była jej największym problemem.
Ale gdy zrzuciła te kilogramy, zmieniła tryb życia (jak -to przeczytaj w książce) – nie do końca rozwiązała swój problem.  Wiele osób po diecie ma albo efekt jo-jo albo popada w kolejną obsesję. Jesteś gruby i twoim problemem są np. chleb, fast foody, słodycze. Chudniesz i fixujesz się na punkcie albo liczenia obsesyjnego kaloryczności posiłków, albo siłowni, biegania, kupowania nowych ubrań. Po prostu jeden zły nawyk, wręcz chorobę zamieniasz na coś innego – równie szkodliwego. I o tym dokładnie jest ta książka.

Szczery do bólu dziennik budowania swojej nowej, odnalezionej tożsamości. Uczenia się siebie i słuchania potrzeb własnego ciała. Pokochania swojego ja. Zbudowania nowych relacji ze sobą a później dopiero z rodziną, bliskimi, przyjaciółmi. Krok po kroku odnajdywanie drogi do właściwego dbania o siebie, swoje zdrowie. Przełamywanie bariery wstydu, zahamowani.
W życiu nie czytałam poradników. Nie zachęciłabym Cię do nich. Ale do tej książki – nawet jeśli masz rozmiar 34- zachęcam gorąco. Niezwykła dziewczyna w brutalnie szczery sposób opisuje jak bardzo mniej lub bardziej świadomie siebie krzywdzimy i co możemy dla siebie samych zrobić.  Wachlarz emocji, wahań, rozterek i prawdy.  Tylko prawda się obroni. Tu na każdej stronie czujesz ja. Szczera do bólu. Zrobiła na mnie wrażenie OGROMNE.


Zapamiętaj tę książkę. Jeśli nie teraz, to za jakiś czas jej poszukaj. To podróż w głąb siebie. 

P.S
Wspomnałam, że kilka fajnych przepisów też się tam znalazło?  ;-)