niedziela, 7 sierpnia 2016

NOCNA TĘCZA- Claire King wyd. Pascal


Pea, malutka , zaledwie pięcioletnia dziewczynka całe dnie spędza biegając po łąkach w pobliżu swojego domu zagubionego gdzieś na południu Francji.  Jest zbyt mała by zatroszczyć się o siebie a jednak ze wszystkich sił stara się to robić. A nawet więcej. Robi wszystko , by jej mama , pogrążona w ciężkiej depresji po śmierci męża, miała tzw „święty spokój” i nic nie zakłócało jej ciszy i odrętwienia.  Stan matki pogłębiony przez wyjątkowo trudną ciążę sprawia ,że bliska jest katatonicznemu odrętwieniu i mała Pea pozostaje zdana wyłącznie na siebie i swoje niewielkie możliwości.

Żyją na skraju wioski, na farmie oddalonej od innych. Matka jest przyjezdna , więc nie ma przyjaciół, rodziny a tym samym wsparcia. Izolacja, ciąża, ciężka depresja po wypadku i śmierci głowy rodziny – ściągają na nie zagrożenia  finansowe – nieuchronne bankructwo lada dzień pozbawi je dachu nad głową ale i pogłębia samotność i osamotnienie obu kobiet.

Pea jak mały elf biegając po okolicznych pastwiskach i łąkach , karmi się tym, co znajdzie, ubiera w to , co instynkt podpowiada ,że powinna. Powoli dziczeje troszkę . Jej małe serduszko przechowuje na dnie jak okruszki wspomnienia z czasów, gdy było „normalnie” i dobrze. Intuicja podpowiada codzienne zadania. Wyobraźnia kreuje niewidzialną siostrę i to z nią dziewczynka spędza na rozmowach i zabawach całe dnie… To z nią Pea zawzięcie broni się przed powoli nadciągającym i pochłaniającym wszystko mrokiem .

Niekiedy  ból odcina nad od realiów życia. Patrzymy ale nie widzimy.  Pea rozpaczliwie próbuje zachować porządek dnia z czasów , gdy było jej dobrze i czuła się bezpieczna. Nieporadnie ale w efekcie skutecznie trzyma się okruchów schematu poprzedniego dnia odnajdując w tym tyle radości , ile tylko potrafi. Jak naturalnie dobre jest dziecko niezepsute przez nas, dorosłych!
Ufne, troskliwe, poszukujące winy bardziej w sobie niż świecie zewnętrznym.


Piękna , delikatna opowieść o miłości , stracie i samotności – tym razem maleńkiej , ufnej dziewczynki. Jeśli szukasz akcji – to to nie jest książka dla Ciebie. Jeśli szukasz wnikliwej analizy rozwoju emocjonalnego dziecka – opisanej z punktu widzenia dziecka – nie zawiedziesz się. 

wtorek, 2 sierpnia 2016

CZARCI KRĄG – Iwona Banach , wyd SZARA GODZINA



Zagubin – takie zadupie na końcu świata, droga na Ostrołękę i nic się nie dzieje. Lokalne pijaczki pilnują by im nie ukradziono budki z piwem , plotkarki w drodze po marchewkę obgadują przejezdnych przyjezdnych, miejsce , gdzie przy ogromnej sile samozaparcia możesz spędzić urlop z gwarancją braku większych wrażeń.

I nagle HE KA TOM BA. 
Nic bardziej nie podnosi ciśnienia niż porządna plotka – mocno osadzona w przesądach i powtórzona odpowiednią ilość razy  przez lokalne koło prawie różańcowe czy inaczej rzecz ujmując – prawie sibi-radio vel tuba wiejska pań w różnym wieku o wspólnym mianowniku WIELEBA ( wie lepiej od sąsiadki z prawej i lewej).

A plotka z każdą chwilą tłuściejsza, obrasta w nowe wymiary , jak fala rozchodzi się po tłuszczyku grubaska  . No bo nie każda wieś ma swoje własne lokalne i rodzime TRADYCJE WAMPIRZE!  
W  Zagubinie panie chcą zyskać więc sławę jako te, które uległy tajemniczemu kąsającemu i aktywnemu Wampirowi. Panowie w zależności od ilości promili we krwi są bądź pogromcami wampirów, bądź poszukiwaczami tajemnic bądź też obrońcami czci kobiecej. Plotka i szansa na jednominutową sławę  przyciąga jak kupa muchy do Zagubina przedziwne kreatury ludzkie : pseudoprofesorów,  poszukiwaczy wampirów , dziennikarzy szukających sensacji , słowem – koloryt lokalny wsi zasilany jest wartką strugą napływających zewsząd  dziwolągów.

Jest więc wątek kryminalny ( zwłoki wampirze i ich ofiary) , jest wątek historyczny – bo pewnie te wampiry przebudziły się po stuleciach pochrapywania w ukrytych ostojach  leśnych dla pewności zabezpieczonych czarcimi kręgami , no ale żadna historia nie byłaby pełna bez wątków romansowo- sensacyjnych, prawda?

Dziwne rzeczy w tym Zagubinie się dzieją. W poszukiwaniu rozwiązania  wątku romansowego , trafia tam do kompletu Hania – pracownica pewnego biura matrymonialnego i jej zadaniem jest prześwietlenie co najmniej mętnych poczynań lokalnego majętnego pana w balzakowskim wieku , dziwnie często ogłaszającego się w celach matrymonialnych pośród okolicznych pań emerytek. Jakiż cel mu przyświeca, dlaczego z taką pozycją społeczną i majątkową postępuje w tak zagadkowy sposób – ma odkryć właśnie Hania wraz ze swoim pomocnikiem.

Żeby było mało , jak zawsze u Pani Iwony  Banach musi pojawić się pies lub kot , który to zwierz swoją ciekawością i potrzebą kopania potrafi zdrowo namieszać w wątkach. Zyzol – pies przedziwny nas tutaj nie zawiedzie.

Co jest największą zaletą książek Pani Iwony ? Przecież nie chodzi tutaj o samą treść- ta może wydać się co najmniej  banalna . Pani Banach jest absolutną mistrzynią czarnego humoru J. Pamiętam ,że gdy zaczęłam czytać jej pierwszą czarno –humorystyczną książkę , nic nie wiedząc o autorce ani o tym , czego po niej się spodziewać, miałam mieszane uczucia. Wątki banalne, akcja wydumana. I nagle bach! Nie mogłam się oderwać z powodu JĘZYKA. Tak wysublimowanego sarkazmu nie spotkałam nigdzie! Spiętrzenie przedziwnych i tragikomicznych wydarzeń nigdzie nie mogłoby się udać jak tylko w jej książkach.
Dałam do przeczytania to facetowi, który raczej nie gustuje w tego typu literaturze – woli kryminalno- sensacyjne lub szpiegowskie powieści. Z średnim entuzjazmem dał się przekonać do przeczytania. Pękał ze śmiechu i poprosił o więcej ! Czy to samo przez się nie świadczy o tym, że warto ?

Jeśli więc szukasz czegoś lekkiego na wakacje, lub po prostu chcesz „odlecieć” jak najdalej od średnio przyjemnej  rzeczywistości – podobały ci się kryminały np. Chmielewskiej i szukasz czegoś równie inteligentnie napisanego  to Iwona Banach jest dla Ciebie.  Żadna z osób , która to ode mnie dostała pod pachę na wakacje lub po prostu gorsze dni – nie żałowała . Każda powiedziała jedno  zdanie  : Dokładnie tego potrzebowałam. 

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

HORMONIA – Natasza Socha

– wyd Pascal


Opowiem wam pewną historię.

Gdy miałam ok. 20 lat i wyprowadziłam się do swojego pierwszego , za własne pieniądze wyremontowanego mieszkania , które w tym czasie zdawało się być mi  pałacem – a było po prostu kawalerką w podłej dzielnicy i w podłej kamienicy – odwiedziła mnie matka. I powiedzmy sobie wprost – była to raczej wizytacja niż wizyta.

Matka wkroczyła niby z uśmiechem ? grymasem?  do mojej kuchni i zapytała :
- a gdzie ty masz ziemniaki? 

   Odpowiedziałam zdecydowanym tonem:
- mamo mieszkam sama z psem. Te dwa ziemniaki trzymam w lodówce w pojemniku na warzywa.
 Moja mama zabulgotała wymownie i powiedziała :
- miejsce ziemniaków jest w wiadrze pod zlewem.

I może nie byłoby w tym nic oburzającego  gdyby nie fakt, że na drugi dzień natarczywe pukanie wyrwało mnie z ciepłej zadumy i błogostanu a po otwarciu drzwi ujrzałam w nich MOJĄ MATKĘ TASZCZĄCĄ POKAŹNE WIADERKO i worek… z ziemniakami.  W milczącej bezsilności patrzyłam jak triumfalnie te ziemniaki wysypuje do wiaderka i umieszcza……… pod zlewem.

Córki to mają ciężkie życie! No ale każda z nas jest czyjąś córką, prawda? a później najczęściej matką... kolejnej córki. Znacie domy , w których rządzą od pokoleń kobiety uzależniające od siebie kolejne kobiety ? No to witam w klubie.
Moja mądra babcia miała zwyczaj mówić „ Syn jest synem , póki się nie ożeni , tylko córka się nie zmieni !” I qrcze coś w tym jest.

Od najmłodszych lat kształtowane na obraz i podobieństwo swoich matek tworzymy kalkę ich domów i wmawiamy sobie ,że to nasz wybór. I gdy już jesteśmy tuż tuż od wyzwolenia się z tych więzów – nagle bach . Matka zaczyna chorować , mieć różnego rodzaju problemy , a my jesteśmy odpowiedzialne za jej stres, stan zdrowia i kontrolowanie wszelkich dolegliwości.  Bo w końcu całe życie poświęcała się DLA NAS. Żyła dla nas, ( za nas? ) i pomagała  nam dzieciaki odchować ( hodować?)  . No to teraz czas na odcinanie kuponów.

Znam kobiety , które mają same 60 + a ciągle myślą oceną matki. Nawet gdy ta matka popija już burgunda z Marią Magdaleną w doskonalszej rzeczywistości - córka nadal zastanawia się , czy dana decyzja spotkałaby się z aprobatą mamusi.
To jeden problem a drugi ? ………

Bez względu na to , jak atrakcyjną byłaś dziewczynką, studentką, kobietą , matką , żoną , kochanką to w pewnym wieku – dość raptownie , często drastycznie zdajesz sobie sprawę ,że powoli przechodzisz na stronę bycia niewidzialną… Od przekroczenia magicznej 40+ , mimo ,że słyszysz niedowierzanie w temacie swojej metryki – powoli nachodzi cię coraz większy smutek… coś się kończy.
Co stało się z twoim biustem? Skąd te dołeczki na udach? Ten nieszczęsny brzuch jakoś mniej współpracuje z mięśniami. Owal twarzy  opada? Oczka jak u spaniela, burza nieokiełznanych loków wymaga większego skupienia , bo dziwna szara farba podstępnie wkrada się w odrosty.  Podbiegłabym ale……. No przecież taksówka jest.  Ech , ubrałabym bikini ale…….co ludzie powiedzą?
I wraca pierwszy problem – wieczna krytyka naszych matek ( które dla naszego dobra mówią – w czerwonym ci nie do twarzy , a włosy tak nie czesz , bo ty je masz takie liche! ) w połączeniu z powolnym uświadamianiem sobie , że wiele czasu minęło od ostatnich spontanicznych decyzji i raczej ich już nie spełnimy ….
A przecież w każdej z nas , pomimo tej marszczącej się skóry i 5 kg+ , zamknięta (zaklęta?) jest ciągle nastolatka z głową pełną marzeń!  W środku każda z nas jest gdzieś pomiędzy maturą a studiami , chętnie poszłaby znowu na randkę ( nawet z własnym mężem ) i zanurzyłaby nogi w fontannie…
Ale.. co ludzie powiedzą?
No więc „Hormonia” jest właśnie o tym. O próbie odzyskania harmonii w hormonach . O tym ,że nigdy  nie jest za późno na spełnianie marzeń.  Jeśli tego córko jeszcze nie zrobiłaś to , czas zadać trudne i w pierwszym momencie może i bolesne pytanie mamusi „ Mamo , czy ty masz jakikolwiek pomysł na resztę swojego życia czy tylko na resztę mojego ?” .

Ryzykowne , bolesne ale i oczyszczające może być dojrzewanie 45+ ale   nigdy nie jest za późno na  realizowanie wiecznie odkładanych na później marzeń – o tym właśnie jest najnowsza książka Nataszy Sochy ( którą to uwielbiam) p.t. „HORMONIA”.  Ty widzisz zmarszczki i fałdki – dla zakochanego mężczyzny jesteś jednak najpiękniejsza i idealna . Jeśli tego mężczyzny nie ma obok Ciebie - całkiem możliwe ,że sie pojawi. Pozwól tylko. Wakacje od stereotypów czyli zjedzenie śniadania w łóżku , picie wina z gwinta czy bieganie nago po plaży może uszczęśliwić Cię w każdym wieku i nigdy, przenigdy nie rezygnuj z rozpieszczenia dziewczynki , która pomimo uśpienia ciągle w Tobie gdzieś głęboko tkwi.


I jeszcze jedno . Hormonia rozpoczyna nowy , wielce obiecujący cykl Nataszy Sochy pt „ Matki czyli córki” .  Tak wiele wątków czeka na rozwinięcie, tajemnic na rozwiązanie – że doczekać się nie mogę. Gwarantuję ,że ty też J