czwartek, 31 stycznia 2019



WŁAŚNIE DZIŚ, WŁASNIE TERAZ- Karolina Wilczyńska, wyd. Czwarta Strona


Katastrofa architektoniczna – załamanie się dachu hipermarketu – łączy życie trzech kobiet które pozornie różni  wszystko . Sabina , zgorzkniała „stara panna” od lat borykająca się z dwoma problemami : samotną opieką nad zniedołężniałym ojcem oraz z problemami finansowymi. Druga to Sonia -  elegancka , niepracująca pani domu , matka maturzystki i żona wiecznie czekająca na swojego męża .I wreszcie trzecia,  Bronisława – uboga wdowa mieszkająca z synem alkoholikiem, przyzwyczajona do usługiwania mu i tłumaczenia wszystkich jego wyskoków przed światem.   Łączy je jednak coś więcej poza krótkim czasem spędzonym razem na sali szpitalnej .

Wszystkie trzy , choć tego jeszcze nie wiedzą, uwikłane są w toksyczne, wyniszczające  relacje z mężczyznami z którymi mieszkają. Żadna nie widzi problemu we własnym życiu ale doskonale są w stanie uchwycić te złe i krzywdzące układy w życiu pozostałych kobiet. Wszak najciemniej pod latarnią?  Wypadek i obrażenia , którym wszystkie trzy ulegają ,zmuszają je do przewartościowania życia i po prostu niezamierzonych zmian.

Każda ma inne problemy , przed każdą inne wyzwania. Potrzebują wsparcia i pomocy i los splata ich życia na pewien czas. Czy sobie poradzą? Czy znajdą siłę by zmienić swoje chore uzależnienie od wyniszczającej  miłości do najbliższych mężczyzn ? czy ocalą po prostu siebie?

Co ci mam powiedzieć? To nie jest lektura łatwa , lekka i przyjemna ale jest ważna i wartościowa. Żadnej z bohaterek nie polubiłam lecz zainteresowały mnie,  uczciwie muszę przyznać ,że znam podobne kobiety. I powiem ci jeszcze więcej – pewne cechy jednej z nich mam niestety i ja.

Ta książka pozwala spojrzeć z boku również na własne otoczenie. Tak blisko siebie mamy podobne kobiety. Jedno osiedle , każdy niby każdego zna a jednak latami całymi w imię zasady „ nie wtrącaj się w cudze życie” , przechodzimy obok takich osób lub nawet nie podejrzewamy jak trudna i niebezpieczna może być ich sytuacja. Niekiedy staramy się pomóc , jednak odepchnięci tej próby już nie ponawiamy.

Książkę czyta się (pomimo nie najłatwiejszej tematyki) bardzo dobrze. Sprawnie napisana, wciągająca, nie banalna. Myślę ,że wielu kobietom się spodoba. Kobietom – bo mężczyźni siebie nie będą chcieli zobaczyć takimi , jakimi widzi je pani Wilczyńska.

poniedziałek, 28 stycznia 2019


Cymanowski Młyn- Magdalena Witkiewicz, Stefan Darda. Wyd. FILIA


Specjalistka od szczęśliwych zakończeń i autor przerażających, mrocznych , pokrętnych thrillerów /horrorów – czy taki duet może pogodzić swoje nieokiełznane dwie wyobraźnie w jednej książce?

Qrcze gdybyś mi powiedział ,że tak- nie uwierzyłabym. A jednak. Ale od początku.

Magdę Witkiewicz kocham jako autorkę i człowieka. Jej książki dają mi odpoczynek, oderwanie od codziennych stresów i generalnie są kocykiem i lampką wina w jednym. Darda to raczej mocne wejście w ciemny las , gdzie za każdym rogiem wilk a przynajmniej dusza potępiona ... Da się to połączyć ? logika mówi -nie. Ten duet jednak postanowił złamać schemat , udowodnić, że skrajnie odmienni pisarze mogą razem zatańczyć tango 😉 i efekt będzie powalający.

Każde małżeństwo prędzej czy później przechodzi mniejszy lub większy  kryzys. Nie inaczej jest w związku Macieja i Moniki. Niby wszystko prócz dziecka mają , ale zakręt życiowy sprawia ,że każde ucieka trochę w swój świat. Maciej pracuje nadmiernie dużo a Monika  cóż, po pracy w korpo wraca do coraz zimniejszego domu i  szukając pożywki dla głodnych myśli ucieka  częściej wspomnieniami do lat minionych i pierwszej wielkiej miłości , której finał niestety był dość tragiczny a pewne sprawy do końca nie zostały wyjaśnione. Co karminy to rośnie. Swoimi emocjami Monika hoduje w sobie idealizowane coraz bardziej wspomnienie minionego kochanka i zaczyna tęsknić.

Ktoś wrzuca do skrzynki pocztowej zaproszenie dla nich na spędzenie urlopu i między innymi swojej kolejnej rocznicy ślubu  w tajemniczych leśnych ostępach , w miejscu trochę odciętym od Boga i ludzi, gdzie tylko natura, brak internetu i oni. Oboje uznają ,że to nie jest zły pomysł i pełni nadziei na odświeżenie swoich  relacji decydują się na ucieczkę w lasy. 

Tajemniczy dom z dziwnym gospodarzem  przyciąga ich ale i zasiewa pewien rodzaj lękliwości  ... Dom jakby zamknięty w czasie pulsuje tajemnicą i przeszłością. Małżeństwo z bardzo napiętej sytuacji przechodzi w stan jakby uspokojenia, na nowo odszukując siebie . Malownicze krajobrazy pomagają im odnaleźć spokój , jednak.... to nie całkiem idylliczne miejsce. Po kawałku poznając okolicę, domowników i wydarzenia minione młodzi układają puzzle historii i rodzi się z tego niebanalna i zaskakująco niepokojąca opowieść.
Wieczorami z lasu dobiegają głosy...czy aby na pewno zwierząt? Bagna i mokradła, tajemnicze ognie czy światła , do tego legendy o potępionej wodnicy? Zaginionej kobiecie? Która czekając na swojego kochanka potrafi ściągnąć na manowce i żywych błądzących po lasach? Kim jest więc tajemnicza kobieta z bagien? Czy aby tylko nieszkodliwą legendą ożywiającą wyobraźnię turystów? Czy dom ma nawiedzony pokój ?  i wreszcie co dzieje się z synem gospodarza i jaką tajemnicę sam gospodarz skrywa przed całym światem? 

Książka absolutnie niezwykła. Choć bardzo wyraźnie można odróżnić części pisane przez jednego i drugiego autora , całość jest spójna, nie budzi w nas dysonansu, nie gubimy się . Magdalena nadała swojej części obyczajowej delikatność, ulotność , eteryczność ale i erotyzm i pasję w opisach kochanków. Pan Stefan wstrząsnął tą częścią mojej wyobraźni , która lubi się bać.

I teraz się przyznam : to ja właśnie na Netflixie z zapartym tchem oglądam wieczorami „Hillhouse ” czy „6 souls” , „YOU” czy „ Personal shopper” – uwielbienie dla pana Stefana staje się więc zrozumiałe...

Książka kończy się tak , że daje pewne pole do kontynuacji... I powiem, że chętnie bym przeczytała, a wy ?

 WEŹ SIĘ OGARNIJ – PANI BUKOWA


Wielbicielem „Bukowej” bezsprzecznie jestem i ja i moje latorośle. Bukowa jak i „Chujowa Pani Domu” to nasz cel , ideał, filozofia. Obie wcześniejsze książki nabożnie przechowujemy w ważnym miejscu domowej biblioteki – tak pomiędzy chlebownikiem a apteczką, żeby w potrzebie daleko nie biegać. No własnie. Biegania się brzydzimy.

W dzisiejszych czasach , gdy wszystko fit, zdrowe, w ruchu , zaplanowane, z kierunkowskazem „sukces” , kalendarzem „planuj” i „walcz”- ciężko po prostu wytrzymać presję. Po to nam Pani Bukowa właśnie. Ona nie ocenia- akceptuje po prostu. Nie musisz być taka jak reszta, nie potrzeba tego pędu i impetu. Cóż , wszak jestem ogarnięta inaczej i czas się tego nie wstydzić.

Czasy ciężkie nastały dla innych, dla zwolenników slow w życiu. Sukces może i nie dla nas ale odpowiedz sobie na pytanie: Czym dla Ciebie jest szczęście? Jeśli po prostu to weekend z książką w kącie , lampką wina i psem/kotem w nogach, jeśli na drugim biegunie znajduje się kierunkowskaz „Perfekcyjna Pani Domu” a to kierunek którego nigdy nie obierzesz , no to poradnik WEŹ SIĘ OGARNIJ jest zdecydowanie dla Ciebie.

Uczciwie? Zabije wyrzuty sumienia ,że Ci się nie chce. Może i nie odpicujesz mieszkania na wizytację teściowej , może i nie staniesz do zawodów z perfekcyjną Rozenek w teście białej rękawiczki , stół nie zaleją potrawy z kuchni Marty Gessler jednak.... będziesz szczęśliwa i wypoczęta.
Każdy kij ma dwa końce, nieprawdaż? Są tacy , którzy rodzą się już w blokach startowych do korporacji, inni są jak glina do urobienia przez rodziców i system by tą ścieżkę do korpo sobie wydeptać ale raz na jakiś czas pojawia się i .... no właśnie. Osoba ogarnięta inaczej. System cię nagina i przeklina, od dziecka sugerują mądre autorytety ,że z tą postawą to sukcesu nie osiągniesz.

Qrcze .. tylko może ja nie chcę? I tu przychodzi z pomocą Pani Bukowa. Ona nie ocenia, nie krytykuje – stawia przed Tobą wino , otwiera lodówkę i ... towarzyszy w diecie antyChodakowskiej 😉

Czyż nie mamy prawa do odmiennych wartości?
Powtarzam jeszcze raz – Panią Bukową kocham i nie życzę sobie jej krytyki. Jeśli ci się nie podoba , po prostu odłóż i zostaw. Podniesie ją ktoś podobny do mnie. 


niedziela, 20 stycznia 2019


SPRAWA DLA KORONERA- kulisy zawodu, który codziennie spotyka śmierć- JOHN BATESON . wyd. ZNAK  LITERA NOVA


Ken Holmes  od trzydziestu lat koroner w Kalifornia , ma na swoim koncie setki spraw kryminalnych , z których każda mogłaby posłużyć jako kanwa osobnej książki lub filmu. W rozmowach z Johnem Batesonem wspomina najciekawsze lub najdziwniejsze przypadki , do których jako koroner został wezwany. W książce opisanych jest blisko sto jego spraw ,w których  ujawnia kulisy pracy koronera, metody dochodzenia do rozwiązań i przedziwną rolę mariażu wiedzy i przypadku w swoim życiu.

Zaskakujące było dla mnie to ,że w czasie gdy Holmes zaczynał swoją pracę, by zostać koronerem , nie trzeba było mieć ani wykształcenia medycznego ani podstaw  wiedzy detektywistycznej. Członków zespołu wybierano spośród pracowników zakładów pogrzebowych a pracownicy ich mieli wiedzę z zakresu anatomii, biologii oraz posiedli sztukę balsamowania zwłok. I tak współpracując z miejscową policją przy pewnych predyspozycjach i umiejętnościach mogli ubiegać się o stanowisko koronera.

Powiem tak – dla miłośników kryminałów lub książek typu „Trupia Farma” „Stulecie Detektywów” i filmów z serii „Kryminalne zagadki”, „Kości” itp lektura absolutnie obowiązkowa.

Wiele historii nad którymi pochylał się kalifornijski koroner przez lata było okryte tajemnicą, często rozwiązania przychodziły przypadkiem, po nawet i dwudziestu latach. Niekiedy prawda była mroczniejsza i dziwniejsza niż byłby ją w stanie wymyślić fantasta czy pisarz. Bywało ,że początkowy podejrzany zamieniał się miejscami z najbardziej niewinną osobą w otoczeniu ofiary. 
Każdy czytelnik więc znajdzie po prostu coś dla siebie.

Osobiście najdziwniejszą historią była dla mnie sprawa pewnego Afroamerykanina, powiedzmy wprost: prymitywa ale z charyzmatyczną osobowością, który w swoim domu stworzył specyficzny harem – sektę , gdzie w zamknięciu domowym dobrowolnie przebywały zaskakująco dobrze wykształcone , z dobrych domów i z niezłym uposażeniem kobiety , rodzące mu dzieci , pozwalające się maltretować i psychicznie i fizycznie , wykorzystywać seksualnie, finansowo i nawet instynkt macierzyński miały tak zmanipulowany ,że doprowadziły własne dzieci do nieodwracalnych zmian fizycznych , psychicznych a nawet śmierci. I choć mieszkały w dość zamożnej dzielnicy , w środku całkiem sporego miasteczka nikt o niczym nie wiedział, nie słyszał, nie widział , nie interweniował... 

W swojej pracy Holmes miał do czynienia i ze znęcaniem się nad ludźmi i z napadami z bronią w ręku, porachunkami w grupach przestępczych, przemocą domową, atakami w sklepach czy bankach , gwałtami ale i zwykłymi wypadkami, nieszczęśliwymi zrządzeniami losu a i głupotą i naiwnością ludzką też . Przestępstwo i śmierć dotyczy i pracownika fizycznego kiepskiej dzielnicy i np Tupaca , słynnego rapera zamieszanego w tajemnicze zabójstwo. Zmanipulować i zabić jest w stanie i pracownik fabryki i znany z telewizji psycholog , guru sław i autorytet mas. 
 Jako koroner wchodził do cel w najsłynniejszym więzieniu San Quentin ale i do najspokojniejszych domów, by poinformować o zgonie dziecka rodziców.

Ken Holmes pozwala nam spojrzeć w głąb swojego życia i prześledzić karierę od nastolatka zainteresowanego anatomią po już emerytowanego , szanowanego i znanego fachowca , z którego opinią liczą się najważniejsi w kraju. Dzięki jego opowieściom możemy zajrzeć za kulisy jego zawodu , gdzie codzienne obcowanie ze śmiercią oraz bliskimi ludzi tragicznie zmarłymi sprawia ,że ja osobiście poczułam ogromny szacunek , pokorę i zdumienie wobec siły charakteru , umiejętności dedukcji i spokoju tego zawodu.
 Dla mnie książka niezwykła. Myślę ,że dla wielu czytelników również.

czwartek, 17 stycznia 2019


ZAMIEĆ – ADAM CIOCZEK , WYD. SONIA DRAGA


Co kieruje ludźmi , gdy pewnego dnia  nic nikomu nie mówiąc , nie zabierając ze sobą nawet dokumentów, wychodzą z domu po przysłowiowe „jabłka” i przepadają bez wieści, nie zostawiając żadnej informacji najbliższym? Żegnasz swojego nastolatka lub studenta , wybierającego się na imprezę i skąd wiesz, czy on kiedykolwiek wróci  do domu ? 
Niekiedy za nagłym zniknięciem stoi straszna tragedia. Niekiedy dziwna cisza trwa latami . Do niektórych domów trafia informacja, że osoba „zaginiona” nie chce , by jej szukano...

Oglądacie niekiedy program „Ktokolwiek widział? Ktokolwiek wie?” Wciąga? Nagłe zniknięcia dotykają i domów z patologiami i tzw „dobrych” gdzie i praca i pieniądze i wsparcie nie stanowią problemu. Ale jednak coś tymi ludźmi kieruje....

Trzy historie. Ojciec, którego syn po prostu wyszedł na imprezę by nigdy nie wrócić do domu. Żona , dzień przed wyjazdem na urlop pakuje się a mąż wychodzi po coś na chwilkę do samochodu. Zaniepokojona schodzi i widzi, że na siedzeniu zostały wszystkie dokumenty , portfel , kluczyki... 
I młody maturzysta , ledwie kończący osiemnastkę, niepogodzony z planami rodziców dotyczących jego przyszłości – po prostu wychodzi z domu , by nigdy już do niego nie wrócić...

Jedna rodzina po czasie uzyska wiadomość, by zguby nie szukać, inna tylko może domyślać się ,że stała się tragedia, trzecia po latach dowiaduje się ,że zaginiony całe lata przebywał o krok ale nie chciał wrócić.

Osoby, którym znika ktoś bliski najpierw są przerażone, szukają wsparcia, pomocy, jednoczą się w grupach , organizacjach typu ITAKA , spotykają się u psychologa. Później czują rodzaj złości , w końcu przychodzi zobojętnienie... Niektórzy odpowiedzi nie znajdą nigdy.

Mocna rzecz ta ZAMIEĆ. Niektórzy rozpętują ją własnoręcznie  by zatrzeć ślady stóp na drogach bliskich , innych zamieć porywa sama. Silny przekaz, silne studium psychologiczne osoby zaginionej ale i  poszukującej.
 Czasami trzeba się zagubić by odnaleźć własną tożsamość, sens życia i miejsce na ziemi. Niekiedy żyjemy z kimś pięć, dziesięć , piętnaście lat i wcale go nie znamy. Pozornie radosna , optymistyczna osoba skrywa w sobie ciężką depresję , która wciąga ją jak zamieć w oko cyklonu aż pewnego dnia po prostu już nie widzi wyjścia.

Jeśli nigdy nie miałeś/miałaś ochoty trzasnąć drzwiami  i po prostu wyjść i nie wrócić – nie waż się oceniać wyborów tych ludzi. Nikogo nie można posiadać na własność, nikogo do pestki samej nie poznasz. Każdy z nas , odrębny byt , krąży po własnej galaktyce i nie przewidzi nawet własnych decyzji , co dopiero innych.
 
Polecam. To mocna książka. Myślę ,że ważna. Nie jest przygnębiająca, raczej pozwala wejść na chwilę w cudze buty . Głęboka analiza psychologiczna bohaterów, świetnie napisana , bez zbędnej czułostkowości, bez tłumaczeń wyborów, po prostu spójrz cudzymi oczami na problem, bo nie wiesz , kiedy i Ciebie dotknie...

niedziela, 6 stycznia 2019


WIECZÓR TAKI JAK TEN – GABRIELA GARGAŚ, wyd. CZWARTA STRONA


Jak większość moich czytających koleżanek w grudniu szukam zawsze co najmniej jednej książki lekkiej, łatwej i przyjemnej , takiej, która będzie plastrem na serce, sprawi ,że uśmiechnę się i zasnę zrelaksowana. Wybór padł na WIECZÓR TAKI JAK TEN pani Gabrieli Gargaś. I dostałam dokładnie to, czego oczekiwałam.

Złotkowo, maleńka mieścina zatopiona gdzieś w bieszczadzkich lasach , świątecznie rozbłyska milionami iskrzących się lampek, śpiewy kolęd jednoczą mieszkańców a samotni wędrownicy przyciągani magnetycznym ciepłem atmosfery świątecznej , uciekają ze swoich wielkich miast i ukrywają się z sobie tylko znanych powodów w pobliskich hotelikach.

W sercu Złotkowa maleńka kawiarenka aromatem i atmosferą przyciąga nie tylko mieszkańców. Gościnna i ciepła starsza pani Zosia , piecze cudowne pierniczki, ciasta i parzy rozgrzewającą nie tylko ciało – herbatkę. Jej wnuczka , nad wiek dojrzała Michalina, często jej pomaga ale jej pracą jest rękodzieło, prowadzenie małego agroturystycznego motelu oraz wychowywanie swojego o kilkanaście lat młodszego brata. Motelik na czas świąt bożonarodzeniowych staje się miejscem przetrwania dla kilku osób z  których każda ma swój powód by ukryć się przed światem. Pozornie nieprzyjemny w obyciu i słowach , pracoholiczny rozwodnik , starsza pani która ma świadomość, że Alzheimer powoli odcina ją od życia tu i teraz i następne święta pewnie spędzi może już nieświadomie – w jakimś ośrodku opiekuńczym oraz młoda wdowa z córką, ciągle nie mogąca pogodzić się z śmiercią ukochanego męża.

I tak choć nie chcieli , losem złączeni , stają się na ten bożonarodzeniowy czas , paczłorkową , świąteczną rodziną. Każde z nich ma swoje marzenia , każde i żale i  nieme prośby zanosząc do nieba czeka na cud.
 Czy modlitwy małego Bartka zostaną wysłuchane? Czy cud Bożego Narodzenia uleczy zranione dusze?

Klasyczna rodzinna  opowieść. Wyobrażam sobie nawet taki film świąteczny i myślę ,że to byłby całkiem fajny  scenariusz.  Ciepła baśń dla dorosłych pomagająca odnaleźć w sobie wiarę w ludzi i magię tej najcudowniejszej podobno nocy w roku.

środa, 2 stycznia 2019


SPRAWA SALZMANNA- MONIKA KASSNER, WYD.SILESIA PROGRESS
 

Dwóm rodzajom książek nie mogę się oprzeć – jeden to historia bohaterów pięknie osadzona w realiach obyczajowo historycznych danego miejsca i połączona z historią sztuki  a druga to ta, gdzie akcja toczy się w miejscach , które dobrze znam. SPRAWA SALZMANNA łączy oba te rodzaje i sprawiła ,że nawet minuty nie zastanawiałam się nad kupnem.
 I decyzja była właściwa.

Mamy rok 1934 i w Świętochłowicach , w piwnicy popularnej restauracji 
„U Mally’ego” od jakiegoś czasu giną najdroższe trunki i artykuły kolonialne. Śledztwo prowadzi równolegle i policja i radca prawny z dzielnicy Lipiny , również detektyw Adolf Jendrysek. Okoliczności kradzieży każą policji wrócić do niedawno zamkniętej sprawy samobójczej śmierci byłego właściciela tego lokalu – Georga Salzmanna. I już nic nie jest takie proste i czarno-białe.

Sama intryga kryminalna już jest wystarczająco ciekawa by sięgnąć po książkę, jednak to , w jaki sposób została opisana oraz osadzona w realiach społeczno-historycznych czasów Autonomii Śląska to majstersztyk.

Chylę głowę przed benedyktyńskim wręcz researchem , którego autorka musiała dokonać. Każda ulica, każda kamienica i każde wydarzenie solidnie udokumentowane i zgrane z przemianami społecznymi tego czasu. Wszak nie tylko to okres niezależności Śląska ale i czas po Wielkim Kryzysie wywołanym załamaniem się rynków w 1929-1933. Trudna sytuacja górników, powstawanie biedaszybów, problem z pracą a co za tym idzie i nasilenie się wszelkiego typu zachowań na granicy prawa.

Wędrujemy za słowami Moniki Kassler po ulicach ówczesnych Lipin, centrum Świętochłowic i zahaczamy też o okoliczne miejscowości. Czujemy i zapachy i atmosferę tych lat.

No i nie można pominąć sprawy najważniejszej – książka w sporej części pisana jest gwarą śląską – szczególnie w częściach dialogowych.

 To , co jest mocną stroną tej książki stanowi też i jej słabość.
Prawda jest taka ,że przeczyta i zrozumie ją tylko dość wąska grupa odbiorców. Osobiście mogę ją sprezentować wyłącznie dwojgu, może trojgu spośród moich znajomych – a chciałabym każdemu.

Niestety nie poradzą sobie bez znajomości gwary i to na dość dobrym poziomie. Młode pokolenie już zupełnie nie zrozumie dialogów. Pomimo , iż w sumie książka jest adresowana do dość wąskiego grona czytelników – polecam z całego serca: daje możliwość zatrzymania się, przeniesienia w świat naszych dziadków i pradziadków, pooddychania przez moment ich atmosferą, wejścia do zapomnianych dziś kafejek, sklepów , miejsc. Taki filmik 3D z możliwością przeniesienia w czasie.

Zbliża się dzień babci i dziadka – sądzę ,że dla wielu będzie to fajny prezent. Ja bym swoim kupiła, gdyby żyli 😉

wtorek, 1 stycznia 2019


ŚLEDZTWO OD KUCHNI czyli klasyczna powieść kryminalna o wdowie , zakonnicy i psie z kulinarnym podtekstem.  – KAROLINA MORAWIECKA, WYD. LIRA


O ile co i rusz słyszymy ,że mamy kolejną „ następczynię Chmielewskiej”w komedii kryminalnej  to teraz zdecydowanie narodziła nam się polska Agatha Christie. I nie mam co do tego żadnych wątpliwości.

Niby debiut autorki a cóż za przemiłe zaskoczenie! Ale do rzeczy.

Na zamku w Piaskowej Skale , w aromatycznej rabacie szałwii pewnego świtu odkryto zwłoki. Ciało należało do kelnerki tutejszej kawiarenki a śmierć może być zarówno wynikiem działań osoby trzeciej jak i nieszczęśliwego wypadku. Dwie przyległe miejscowości do aglomeracji nie należą a trupy i podobne sensacje wybuchają raczej z rzadka.
 Najważniejsza wdowa w miasteczku – niezwykle malownicza ,75 letnia ( choć nie wygląda) zażywna , krewka i energiczna Karolina nie życzy sobie by takie dziwne wydarzenia rozgrywały się w miejscowości, w której ONA wiedzie bogobojne życie. W tym celu zawiera przedziwny sojusz z zakonnicą o mylącym imieniu siostra Tomasza ( żeński odpowiednik imienia Tomasz) i obie panie postanawiają zagadkę rozwikłać.

I dodam tylko ,że działania pań nie znoszących sprzeciwu oraz ich niezwykłe umiejętności detektywistyczne ale i kulinarne doprowadzają do tego ,że zarówno komisariat policji jak i pobliskie probostwo oraz cała społeczność Wielmoży tak bardzo ulega ich działaniom ,że szybko stanowi nieocenione źródło informacji oraz wykonuje zadania powierzone im przez obie panie. Wszak gdzie diabeł nie może tam zakonnicę pośle a przez żołądek do serca i języka droga krótsza .
Z humorem i dowcipem opisane wszelkie stereotypy życia w małym miasteczku, w sferze tworzenia bohaterów autorka wspięła się na sam szczyt wirtuozerii.

Coż za barwna , mięsista i krwista , pełna życia i niesamowitego humoru powieść! Autorka ma szansę wbić się na podium naszych najlepszych autorów komedii kryminalnych ! Soczystość opisów, barwność języka , absolutnie nieprzewidywalne porównania i paralele, creme a’la creme! 

Dawno nie spotkałam tak dobrze nakreślonych charakterów, zestawionych kontrastowo , dowcipnie ale przez to powieść czyta się jednym tchem. Do tego talent kulinarny głównej bohaterki i opisy przygotowanych przez nią kolacji czy lunchów powodują ślinotok nie tylko u Trufli , jej psa.

To niezwykle zabawna ale i wysmakowana książka, którą polecam każdemu szukającemu chwili relaksu przy wieczornej herbatce . Nawet jeśli nie interesuje was ten typ powieści czyli komedia kryminalna, spróbuj przeczytać. Język autorki nie należy do tuzinkowych, to absolutna feeria wszelkich barw i gwarantuję Ci ,że czeka cię kawał dobrej rozrywki.