Cymanowski Młyn- Magdalena Witkiewicz, Stefan Darda. Wyd. FILIA
Specjalistka od szczęśliwych zakończeń i autor
przerażających, mrocznych , pokrętnych thrillerów /horrorów – czy taki duet
może pogodzić swoje nieokiełznane dwie wyobraźnie w jednej książce?
Qrcze gdybyś mi powiedział ,że tak- nie uwierzyłabym. A
jednak. Ale od początku.
Magdę Witkiewicz kocham jako autorkę i człowieka. Jej
książki dają mi odpoczynek, oderwanie od codziennych stresów i generalnie są
kocykiem i lampką wina w jednym. Darda to raczej mocne wejście w ciemny las ,
gdzie za każdym rogiem wilk a przynajmniej dusza potępiona ... Da się to połączyć
? logika mówi -nie. Ten duet jednak postanowił złamać schemat , udowodnić, że
skrajnie odmienni pisarze mogą razem zatańczyć tango 😉
i efekt będzie powalający.
Każde małżeństwo prędzej czy później przechodzi mniejszy lub
większy kryzys. Nie inaczej jest w
związku Macieja i Moniki. Niby wszystko prócz dziecka mają , ale zakręt życiowy
sprawia ,że każde ucieka trochę w swój świat. Maciej pracuje nadmiernie dużo a
Monika cóż, po pracy w korpo wraca do
coraz zimniejszego domu i szukając pożywki
dla głodnych myśli ucieka częściej
wspomnieniami do lat minionych i pierwszej wielkiej miłości , której finał
niestety był dość tragiczny a pewne sprawy do końca nie zostały wyjaśnione. Co
karminy to rośnie. Swoimi emocjami Monika hoduje w sobie idealizowane coraz
bardziej wspomnienie minionego kochanka i zaczyna tęsknić.
Ktoś wrzuca do skrzynki pocztowej zaproszenie dla nich na
spędzenie urlopu i między innymi swojej kolejnej rocznicy ślubu w tajemniczych leśnych ostępach , w miejscu
trochę odciętym od Boga i ludzi, gdzie tylko natura, brak internetu i oni. Oboje
uznają ,że to nie jest zły pomysł i pełni nadziei na odświeżenie swoich relacji decydują się na ucieczkę w lasy.
Tajemniczy dom z dziwnym gospodarzem przyciąga ich ale i zasiewa pewien rodzaj
lękliwości ... Dom jakby zamknięty w
czasie pulsuje tajemnicą i przeszłością. Małżeństwo z bardzo napiętej sytuacji
przechodzi w stan jakby uspokojenia, na nowo odszukując siebie . Malownicze
krajobrazy pomagają im odnaleźć spokój , jednak.... to nie całkiem idylliczne
miejsce. Po kawałku poznając okolicę, domowników i wydarzenia minione młodzi układają
puzzle historii i rodzi się z tego niebanalna i zaskakująco niepokojąca opowieść.
Wieczorami z lasu dobiegają głosy...czy aby na pewno
zwierząt? Bagna i mokradła, tajemnicze ognie czy światła , do tego legendy o
potępionej wodnicy? Zaginionej kobiecie? Która czekając na swojego kochanka
potrafi ściągnąć na manowce i żywych błądzących po lasach? Kim jest więc
tajemnicza kobieta z bagien? Czy aby tylko nieszkodliwą legendą ożywiającą wyobraźnię
turystów? Czy dom ma nawiedzony pokój ?
i wreszcie co dzieje się z synem gospodarza i jaką tajemnicę sam
gospodarz skrywa przed całym światem?
Książka absolutnie niezwykła. Choć bardzo wyraźnie można
odróżnić części pisane przez jednego i drugiego autora , całość jest spójna,
nie budzi w nas dysonansu, nie gubimy się . Magdalena nadała swojej części
obyczajowej delikatność, ulotność , eteryczność ale i erotyzm i pasję w opisach
kochanków. Pan Stefan wstrząsnął tą częścią mojej wyobraźni , która lubi się
bać.
I teraz się przyznam : to ja właśnie na Netflixie z zapartym
tchem oglądam wieczorami „Hillhouse ” czy „6 souls” , „YOU” czy „ Personal
shopper” – uwielbienie dla pana Stefana staje się więc zrozumiałe...
Książka kończy się tak , że daje pewne pole do
kontynuacji... I powiem, że chętnie bym przeczytała, a wy ?
mmm czekam z niecierpliwością...
OdpowiedzUsuń