Kochając Pana Danielsa - Brittainy C.Cherry
Ona- dziewiętnastolatka w ostatniej klasie szkoły średniej,
rozbita rodzina, matka alkoholiczka do tego białaczka zabiera jej siostrę
–bliźniaczkę, starszą o kwadrans lecz w jej odczuciu tą „lepszą” czyli zabawniejszą, zdolniejszą, bardziej
towarzyską. Fakt ten sprawia ,że musi
zamieszkać z ojcem , którego w zasadzie zna wyłącznie z pocztówek urodzinowych
otrzymywanych dość nieregularnie oraz jego nową rodziną…
On- świeżo upieczony nauczyciel w tejże szkole średniej,
wokalista w zespole muzycznym, w ciągu roku traci matkę – zastrzeloną przez
handlarzy narkotyków, ojca – z powodu choroby… sam sprawia ,że jego brat –
narkoman i dealer- trafia za kraty… i ten fakt dręczy jego sumienie, pomimo ,
iż wie ,że zrobił dobrze…
Co ich łączy prócz pokręconych losów i śmierci depczącej po
piętach ? Szekspir i miłość. Banalne?
Cóż … też tak myślałam … Momentami ta oczywistość fabuły i
ociekający lukier ich wzajemnych relacji przypominający do złudzenia „Zmierzch”
lecz bez wampirów , wilkołaków itp. mnie irytował .
Konstrukcja oparta o prowadzenie osoby żywej przez wskazówki
w postaci listów zmarłej – też nie jest
niczym nowym.
Owszem, doceniałam pewne zdania –klejnociki, trafność
sformułowań , jednak uznałam ,że ściągnięta z półki córki książka – niebawem
tam powróci .
Do czasu.
W połowie popłynęłam… Nie powiem fabuły. Zabiłabym Ci radość czytania choć w
zasadzie nie o nią tu chodzi. Bardziej o emocje , mikrosceny i cudne ujęcie w
słowa również i moich przeżyć, wspomnień, relacji …
Pierwsze drażliwe uczucia ruszyła opisując poczucie utraty. Autorka
ujęła w słowa to , co sama czułam i co tak trudno przekazać. Po stracie kogoś ciągle
słyszymy ,że czas „leczy rany” ,że później jest łatwiej a przecież dla nas robi się trudniej, i wszystkim , z którymi
próbujemy o tym rozmawiać, nasze słowa brzydną bo zostają naznaczeni naszym smutkiem. W rezultacie zachowujemy się tak,
jakby już nas nie bolało – tylko po to
by nikogo więcej nie drażnić swoim żalem. A w środku rośnie kamień.
Pierwszy z tych budujących mur. Niekiedy odgradzamy się książkami. Niekiedy
uciekamy w muzykę. Na pewno uciekamy trochę z życia.
Kolejne emocje związane są z Miłością . Nie ma drugich
szans. Te pierwsze po prostu nigdy nie tracą ważności.
Sprawy nie załatwione – duszą. Fakty , które ignorujemy ,
nadal pozostają faktami i wrócą ze zdwojoną siłą. Ukrywanie uczuć powoduje
destrukcję. Zaprzeczanie prawdzie – poprawia samopoczucie innym tylko pozornie.
Niekiedy prowadzi do tragedii.
ALE prawdziwe relacje przetrwają, uczucia znajdą drogę ,
priorytety przy odrobinie determinacji – zrealizują się. Gdyż może i los
sprawia ,że spotykamy na swojej drodze różnych ludzi ale tylko my decydujemy
,czy w tym naszym życiu pozostaną i jaką odegrają rolę.
Jeśli chcesz się otrzeć o Wielką Miłość ( J ) choćby tylko w książce i w zimny , jesienny dzień zanurzyć ciepło
wielkich uczuć – choćby cudzych J
to polecam Ci „Kochając Pana Danielsa” .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz