niedziela, 11 października 2015

Kochając Pana Danielsa - Brittainy C.Cherry

Ona- dziewiętnastolatka w ostatniej klasie szkoły średniej, rozbita rodzina, matka alkoholiczka do tego białaczka zabiera jej siostrę –bliźniaczkę, starszą o kwadrans lecz w jej odczuciu tą „lepszą”  czyli zabawniejszą, zdolniejszą, bardziej towarzyską.  Fakt ten sprawia ,że musi zamieszkać z ojcem , którego w zasadzie zna wyłącznie z pocztówek urodzinowych otrzymywanych dość nieregularnie oraz jego nową rodziną…

On- świeżo upieczony nauczyciel w tejże szkole średniej, wokalista w zespole muzycznym, w ciągu roku traci matkę – zastrzeloną przez handlarzy narkotyków, ojca – z powodu choroby… sam sprawia ,że jego brat – narkoman i dealer- trafia za kraty… i ten fakt dręczy jego sumienie, pomimo , iż wie ,że zrobił dobrze…

Co ich łączy prócz pokręconych losów i śmierci depczącej po piętach ? Szekspir i miłość. Banalne?

Cóż … też tak myślałam … Momentami ta oczywistość fabuły i ociekający lukier ich wzajemnych relacji przypominający do złudzenia „Zmierzch” lecz bez wampirów , wilkołaków itp. mnie irytował .
Konstrukcja oparta o prowadzenie osoby żywej przez wskazówki w postaci listów  zmarłej – też nie jest niczym nowym.
Owszem, doceniałam pewne zdania –klejnociki, trafność sformułowań , jednak uznałam ,że ściągnięta z półki córki książka – niebawem tam powróci .

Do czasu.

W połowie popłynęłam… Nie powiem  fabuły. Zabiłabym Ci radość czytania choć w zasadzie nie o nią tu chodzi. Bardziej o emocje , mikrosceny i cudne ujęcie w słowa również i moich przeżyć, wspomnień, relacji …

Pierwsze drażliwe uczucia  ruszyła opisując poczucie utraty. Autorka ujęła w słowa to , co sama czułam i co tak trudno przekazać. Po stracie kogoś ciągle słyszymy ,że czas „leczy rany” ,że później jest łatwiej a przecież dla nas  robi się trudniej, i wszystkim , z którymi próbujemy o tym rozmawiać, nasze słowa brzydną bo zostają naznaczeni naszym  smutkiem. W rezultacie zachowujemy się tak, jakby już nas nie bolało – tylko po to  by nikogo więcej nie drażnić swoim żalem. A w środku rośnie kamień. Pierwszy z tych budujących mur. Niekiedy odgradzamy się książkami. Niekiedy uciekamy w muzykę. Na pewno uciekamy trochę z życia.

Kolejne emocje związane są z Miłością . Nie ma drugich szans. Te pierwsze po prostu nigdy nie tracą ważności.

Sprawy nie załatwione – duszą. Fakty , które ignorujemy , nadal pozostają faktami i wrócą ze zdwojoną siłą. Ukrywanie uczuć powoduje destrukcję. Zaprzeczanie prawdzie – poprawia samopoczucie innym tylko pozornie. Niekiedy prowadzi do tragedii.
ALE prawdziwe relacje przetrwają, uczucia znajdą drogę , priorytety przy odrobinie determinacji – zrealizują się. Gdyż może i los sprawia ,że spotykamy na swojej drodze różnych ludzi ale tylko my decydujemy ,czy w tym naszym życiu pozostaną i jaką odegrają rolę.


Jeśli chcesz się otrzeć o Wielką Miłość (  J  ) choćby tylko w książce i  w zimny , jesienny dzień zanurzyć ciepło wielkich uczuć – choćby cudzych J to polecam Ci „Kochając Pana Danielsa” . 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz