piątek, 30 września 2016

PRZED CZYTANIEM

DZIECKO LAST MINUTE 

- NATASZA SOCHA wyd. Pascal





- Pani Izo, listonosz zostawił. – sąsiadka z uśmiechem podała mi kopertę a ja poczułam charakterystyczne świerzbienie opuszków palców – jak zawsze gdy  już widzę książkę a jeszcze jej nie dotknęłam… To moje ciało miało już pewność , co do zawartości  , choć ani  oczy nie widziały ani szybki przegląd pamięci nie sugerował , bym zamawiała coś z dostawą do domu.

TA DAM!!! W dniu premiery Natasza Socha i wydawnictwo PASCAL zrobili mi niespodziewany acz wymarzony prezent ! Dostałam  DZIECKO LAST MINUTE ! drugą część  HORMONII, książki , która nie tylko mnie rozbawiła ale i wzbudziła sporo niekiedy lekko bolesnych refleksji.

Przywiązałam się do Kaliny, Konstancji i Kiry . Czekałam niecierpliwie na rozwój wypadków, gdyż pierwsza część zakończyła się bombą… a zapłon odpalił w drugiej .
No i usiadłam.. otworzyłam… po godzince, herbatka, po dwóch lampka wina , wiem ,że w między czasie lekka drzemka a tu nagle !... napisy końcoweL . I qrcze a  za oknem świt!
Nie wiem gdzie , kiedy i jak ale w ten jeden wieczorno –nocny czas wciągnęłam „Dziecko” jak paczkę ulubionych ciastek. I ciągle mi mało .

W TRAKCIE 
Bohaterka, 46-letnia  córka , była żona i matka , lekko sfrustrowana nauczycielka nauczania początkowego, wiodąca dość przewidywalne i nudnawe życie , pod wpływem sugerowanej przez lekarza  zbliżającej się menopauzy , rusza w nieznane , w dość oryginalnym acz przyjemnym towarzystwie,   by spełnić  listę swoich marzeń  zanim zostanie zgrzybiałą staruszką – taki obraz pamiętamy z HORMONII.  Podróż to rodzaj ucieczki i zdystansowania się do wszystkich ograniczeń które narzuca jej zarówno dom  ( ciągle silna pępowina z matką mimo półwiecza na karku)  jak i ona sama – nie potrafi nawiązywać  głębokich i stałych relacji damsko- męskich ( czyżby problem braku ojca i dziwna tajemnica otaczająca tę historię?) , problemów z córką ( mocny charakter tylko qrka po kim?) czy stereotypów ( w pewnym wieku wypada … lub nie wypada)

Dziecko , które ma się  narodzić  , dodaje siły, zmusza do zmian, konfrontuje Kalinę zarówno z przeszłością jak i  stanem obecnym. Każe uporządkować stany prawne, stosunki domowe, relacje rodzinne. Natasza Socha z cudowną autoironią wiedzie dialog jakby lekko sama ze sobą ale i z nami, kobietami zamkniętymi między tym, co powinnyśmy a pokładami  marzeń i nadziei gdzieś tam głęboko  ukrytych na dnie duszy czy serca. Bohaterka tak jak my, przepełniona jest lękami  i  niepewnością wszystkiego. Nowy mężczyzna również musi sprostać ciężkim zadaniom postawionym przed nim przez życie.  W wieku już nie nasto ani dwudziesto paro letnim każdy ma za sobą jakieś obciążenia – wlecze się za nami były mąż/żona , jakieś dzieci lub erzace dzieci ( typu piesek, kotek czy natręctwa nabyte w wyniku długotrwałego uśpienia hormonów) i  to wszystko musimy jakoś do kupy zgrać , szczególnie gdy los zsyła nam nieoczekiwany dar w postaci spóźnionego dzieciaka – takiej promocji last minute.

  Jak życie daje ci cytrynę – to zrób lemoniadę. Tak troszkę jest i z losami całej trójki kobiet.  W promocji od losu dostają jeszcze trzy kolejne panie  .Jedna będzie przyszłością – córeczka Kaliny , która przewróciła wszystkie relacje do góry nogami , druga teraźniejsza – była żona Kosmy , z którą codzienność trzeba postawić na właściwe tory i trzecia – z przeszłości … i to dopiero bomba , która odpali w kolejnej części .

FINAŁ ŚWITEM 
 Czy ta hurtowa promocja  okaże się korzystna dla wszystkich pań?  Dla fabuły cyklu na pewno . Dla nas też . Mam poczucie ogromnej więzi z bohaterkami Nataszy , myślę ,że ich realność, prawda , autentyczność to sprawia. Znam takie kobiety . Sama jestem z domu którego trzon stanowi płeć pozornie słabsza  i w tym kierunku toczy się nadal nasz los. Bliskie mi są rozterki bohaterek. Nawet apodyktyczna Konstancja – o ile w pierwszej części była lekko kuriozalna i przerysowana ( z korzyścią dla fabuły oczywiście ) w drugiej części nabiera ludzkich bardziej cech i aż się boję ,że ją polubię ( ;-) ) Każda z kobiet ma swoje racje.  Ich delikatne powiązania i układy wydawać się  mogą chwilami uwierającą  żelazną smyczą – co to ani podejść ani odejść nie pozwala – jednak silne więzi emocjonalne , współodpowiedzialność  , trudna po prostu miłość – stanowi wartość tego świetnego cyklu. Bo kobiety potrzebują innych kobiet.  Potrzebujemy tych przyjaciółek, relacji, pogaduszek przy winie. Wsparcia jakie tylko baba drugiej babie dać może. Ciepła , zrozumienia ale i siły. Stąd trzeba sięgać po takie książki. Doceniać siebie nawzajem i hołubić nasze ulubione autorki .
Bez nich byłoby nam o wiele gorzej, prawda?

Nataszo , wyznawałam miłość wielokrotnie  ;-) więc uwiń się pędzikiem z trzecią częścią, bo Luiza mnie frapuje niesamowicie ;-)  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz