ROSÓŁ Z KURY DOMOWEJ – Natasza Socha
Nie ukrywam – dla mnie to była lektura wstrząsająca.
Spodziewałam się babskiego poczytadełka na jeden letni wieczór- czegoś co mnie
na chwilę odmóżdży i rozbawi. Dostałam kawał psychoanalizy sytuacji swojej i
przyjaciółek, koleżanek, sąsiadek…
Wiktoria , tytanowa kura domowa – czyli wielofunkcyjny
kuchenno-domowo-ogrodowy robot , gdy już zatarła w imię szczęścia małżeńskiego
stadła swoje aspiracje zawodowe i osobiste, uszczęśliwiła rodziców stabilnym
związkiem małżeńskim, teściów zapewniła ,że jedynym celem jej życia jest
zapewnienie zaplecza dla kariery ich
jedynego syna – nagle i znienacka została wymieniona przez małżonka na ambitną,
agresywnie egoistyczną i egocentryczną młodszą koleżankę z pracy . Nawet nie
zakwiliła przy informacji ,że sprawiedliwy podział ich dorobku 1:5… Spakowała swój małżeński dobytek w kilka
kartonów i ………zeszła z oczu swojemu małżonkowi, by mógł grzać się w ramionach
nowej pani oraz rodzicom, którzy
palpitacjami serca i duszy okupili pierwszy rozwód w rodzinie- czyli co tu
kryć, wstyd i poruta towarzyska… Wiktoria uciekła lizać rany psychiczne i
fizyczne do swojej ciotki, również wyklętej z rodzinnych układów, do Niemiec.
Gdy odzyskuje wzrok na tyle , by zauważać koło siebie ludzi,
jak magnes przywiera do kobiet o podobnych potłuczonych psychikach jak jej
własna. I nie ważne czy jesteś Polką czy Niemką – los kur domowych, upupionych
pań domu, zamkniętych w czterech ścianach obrączkowanych służących domowych i
łóżkowych – jest zawsze taki sam…
Wiktoria przyciąga do siebie trzy podobnie jak ona
nieszczęśliwe, choć nie do końca tego świadome, kobiety i razem , w dość
kontrowersyjny sposób postanawiają wreszcie coś dla siebie zrobić. Panie, pomimo
,że lepiej wykształcone, zorganizowane, o większych umiejętnościach i wiedzy –
poddawane są systematycznemu praniu mózgów przez swoich partnerów życiowych,
leczących tym sposobem własne kompleksy i frustracje zawodowe - nie widzą
żadnego wyjścia z patowej sytuacji.
Jednak zjednoczenie takich kur domowych , świadomość
słabości ale i mocnych stron owocuje niezwykłym przedsięwzięciem – znajdują
sposób na przełamanie własnych kompleksów , odzyskanie siły, stabilności i to
daje im siłę by znowu zacząć marzyć.
Każda z nas zna taką kurę. Lub nią jest. Lub była przez (oby
tylko) moment. Ja byłam. Niewidzialna i perfekcyjna. Dałam sobie radę ale jakaż
szkoda, że nie spotkałam na swej drodze takiej Wiktorii, która obudziłaby mnie
szybciej.
To książka nie tylko dla kobiet. Radziłabym przeczytać też
mężczyznom. Szczególnie jeśli mają przy sobie kobietę. Bo mężczyzna nie
zauważa, gdy kobieta staje się niewidzialna, nieszczęśliwa, coraz cichsza…
Jeśli w porę to uchwyci – ona mu się odwdzięczy tysiąckrotnie. Gdy na jej
delikatne sygnały odpowie jednak „ przesadzasz”, „ nic nie robisz, zmęczony
jestem” itp. –powinien zacząć się bać. Nie ma piękniejszego widoku od kury
domowej opuszczającej swoją klatkę i rozwijającej skrzydła. Tylko czy ty ją
facet jeszcze dogonisz?
Chłopie! Jeśli nadal nie widzisz problemu to pewnego dnia
może zaszkodzić ci zupa grzybowa…. ;-)
Świetnie napisane. Ja się cieszę, że wcześniej nie czytałam tej książki, bo mogłabym wziąć przykład z zakończenia :-)
OdpowiedzUsuń