Jonathan Carroll „
KĄPIĄC LWA”
Po wielu latach przerwy w czytaniu tego typu literatury –
sięgnęłam po nią w Wielki Piątek J i chyba był to słuszny czas i właściwa chwila
na tę książkę. Długo już sobie „leżakowała” w oczekiwaniu na właściwy dzień. Przyciągnęła mnie piękną okładką i starannym
wydaniem – ukłon w stronę wydawnictwa REBIS. Nazwisko autora to marka sama w
sobie.
Hmm przedziwna
pozycja J ale bardzo typowa jak na tego pisarza. Magia przemieszana z realnym życiem. Barokowa,
miejscami skrajnie skrupulatnie odwzorowująca monotonne życie podmiejskie a jednak oniryczna…
Mamy więc pięciu
przyjaciół bardziej lub mniej ze sobą związanych, żyjących w małym ,
bezpiecznym miasteczku w Stanach. I pewnego dnia spotykają się w jednym , wspólnym
śnie. Śnią to samo ale każde z nich dokłada do wspólnej układanki własnego
puzzla . Wszyscy mają świadomość współśnienia i próbują rozwiązać te zagadkę.
Okazuje się ,że łączy ich więcej niż sądzili – pewna tajemnica, której nie do
końca wszyscy są świadomi.
I jak to u Carrolla przeszłość i przyszłość,
teraźniejszość nie bardzo mają ze sobą
wiele wspólnego . Czas jest pozaginany w przedziwnych kierunkach, doświadczenia
przeszłe i przyszłe pozornie chaotycznie się mieszają. Okazuje się, że nasi
bohaterowie mają pewną zagadkę do rozwiązania i to sprawi ,że sprzymierzą siew
walce z nadciągającym Chaosem i Przeznaczeniem.
Nie pytaj mnie co to za gatunek literacki- nie da się jednoznacznie
określić.
Dla mnie bardziej niż sama kanwa powieści? Ważne są przemyślenia i delikatne wątki
poboczne. W ten Wielki Piątek Carroll kazał mi się zatrzymać, pomyśleć, jak
niewielką wagę przywiązuję do codziennych drobnych radości , jak wiele
pozostaje w nas po odejściu nawet najbliższej osoby , jak skupiamy się na
rzeczach , które przecież się rozpadają, zużywają i znikają ostatecznie. Ważne jest życie tu i teraz ale często
umieramy za życia, nie umiemy docenić
urody życia zaklętej w szczegółach.
A może prawdą jest ,że Światem ( Wszechświatem?
Wszechwymiarem? ) sterują jacyś Mechanicy i jesteśmy trybikami w maszynie ,
mrówkami w mrowisku , odpowiedzialnymi tylko za swoją działkę , płynnie
przechodząc w inny stan świadomości w momencie odchodzenia ? Czy śmierć
jest ostatecznym zakończeniem naszego
istnienia?
Carroll ważny dla mnie jest przez swoje przemyślenia w znaczeniu
ogólnym oraz ze względu na bardzo specyficzne , szczególnie bliskie mi
podejście do śmierci. Nic więcej nie powiem , bo jestem absolutnie pewna, że
każda osoba która to przeczyta odczyta to zupełnie inaczej. I o to właśnie
chodzi.
Finalnie dorzucam kilka dla mnie szczególnie ważnych i
zrozumiałych cytatów J
Może komuś pomogą w podjęciu decyzji
Kupuj sobie, na co tylko masz ochotę, pod warunkiem że cię na to stać. Ferrari, cygara po trzydzieści dolarów za sztukę, noże golok…proszę bardzo. Używaj ich i ciesz się nimi, ile dusza zapragnie, ale nie przywiązuj się do nich. Gdyby pewnego dnia twój dom stanął w ogniu, to choćbyś nie wiadomo jak kochał swoje rzeczy, wyjdź z niego, nie czując przymusu, aby po nie wracać. Niech się spalą. Stało się – koniec. Jasne, że niektórych przedmiotów będzie ci brakować, ale nie zapominaj, że to są tylko rzeczy. Nie oglądaj się za siebie.
…budowanie życia na przedmiotach bywa niebezpieczne. No bo prędzej czy później wszystko się zużywa albo rozpada… . (…) Czujesz się wtedy jak wydrążony w środku albo jakby ci ktoś odrąbał rękę lub nogę. (…) Można je kochać i pielęgnować, lecz trzeba być gotowym żyć bez nich.
Wspomnienia kłamią. Pamięć upiększa złe i przykre zdarzenia. Albo też sprytnie nagina je i dopasowuje do wygodnej dla nas wersji historii, którą ciągle snujemy na temat własnego życia.
Żałoba na niewiele się zdaje: sprawia, że czujesz się bezbronny i zagubiony… Zamiast tego powinieneś sobie przypomnieć jak najwięcej, a potem delektować się każdym drobiazgiem, jaki zdołamy wyłowić z przeszłości.
Rzadko udaje nam się zawczasu przewidzieć, kto lub co na nas wpłynie. Spotkania z pewnymi ludźmi, książkami, muzyką, miejscami lub ideami może – w sprzyjających okolicznościach – uczynić nasze życie szczęśliwszym, pełniejszym, bogatszym i piękniejszym. Nagle pałamy do nich swego rodzaju miłością, głęboką i trwałą. Czasem uczucie to budzi się za sprawą czegoś tak trywialnego jak dziecięca książeczka, a czasem za sprawą odpowiedzi na nasz telefon… .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz