ZBAWCY MÓRZ I INNE AFRYKAŃSKIE HISTORIE – Adam Leszczyński
Wchodzimy w świat obcych kultur z butą i egocentryzmem
białego człowieka. Podświadomie myślimy o Afrykanach jako o „dzikich”,
gorszych, zacofanych . Nasi przodkowie wkroczyli na ich teren bez poszanowania odwiecznych zasad,
niepisanych granic , wzajemnych skomplikowanych relacji , obyczajów i religii. Postanowili
ich „ucywilizować”, „nawrócić” i ukształtować na swój obraz i podobieństwo – w
imię jedynie słusznej religii….Wszak wdzięczni być powinni? Kaganek oświaty ,
cywilizacji i wiary dostali od białego człowieka?... Co zostało w Afryce po
nieudanej próbie podporządkowania tego kontynentu i z jakimi problemami zmierza
się współczesna Afryka? Nikt tego nie wie lepiej od Adama Leszczyńskiego .
Dzisiejsza Afryka to nie kompleksy z hotelami all
inclusive w których biały człowiek poluje na wielkie zwierzę i przywozi fotki z
safari. To tez nie nieliczne enklawy względnego dobrobytu i stabilnych domów ,
dzieci uczęszczających do szkół i myślących o swojej przyszłości. Kupując kartę Unicef-u musisz wiedzieć, że
produkowane są głównie po to , by uspokoić twoje sumienie – że kupując ją, dokładasz swoją cegiełkę na szkoły czy leczenie dzieci w Afryce. Wszyscy
bierzemy udział w tej grze pozorów – zbiórki pieniędzy na budynki pożytku publicznego, studnie,
szczepionki , edukację seksualną, walkę z AIDS… Reportaże Adama Leszczyńskiego
pokazują nam jednak ludzi Czarnego Lądu jako tych, których najważniejszym imperatywem jest przeżyć tu i
teraz, nie za tydzień czy dwa, bo pewności jutra nie mają. Getta przy wielkich
ośrodkach nigdy nie znikną – bo tak jak i w Europie czy Stanach – są źródłem
zarobków dla licznych organizacji humanitarnych i w efekcie poprawiają byt
jedynie ich pracownikom. Więcej papieru marnuje się na raporty dla utrzymania
gry pozorów – że coś robimy w sprawie niewyobrażalnej biedy Afryki niż realnych środków idzie na rzeczywiste działanie. Slamsy są też źródłem tanich głosów
wyborców( prosty mechanizm – przyjdź na
prelekcje jak szukać pracy a my damy ci dolara ), głosów o które masowo zabiegają politycy w czasie
swoich kampanii.
12 reportaży- 12 różnych historii o patologii i nędzy , próba
zrozumienia i wytłumaczenia nam przyczyn tego stanu. Jest i historia o Liberii – sztucznym
tworze państwowym który w założeniu miał być Eldorado a w efekcie do dziś
nękany jest przewrotami wojskowymi, politycznymi , bratobójczymi walkami . Jest
historia Malawi perspektywy pracownika giełdy tytoniowej – jedynego towaru
eksportowego tego kraju – przyrost naturalny rośnie w postępie geometrycznym a
perspektyw brak… I reportaż o „fair trade” i jego drugim obliczu… dla mnie miażdżący moje wyobrażenie o etyce. Kupując cholernie drogą kawę z powyższym znaczkiem raczej pozbądź
się złudzeń, że wspierasz lokalny wyrób
zasilający budżet afrykańskiej wioski.
Historia budowania polskich studni dość
podobna. Szkoły, sale porodowe niekiedy
na pokaz tworzone i otwierane wyłącznie na czas wizytacji sponsora z Europy czy
Ameryki… Leszczyński racjonalizuje nam zasady rządzące afrykańskimi bankami ,
prawami slumsów a nawet ochrony zwierząt. Nie moralizuje. Nie osądza. Tylko
twarde statystyki. I jasno wynika ,że malaria zabija więcej ludzi niż AIDS. A
HIV nie zostanie powstrzymany bo świat ma fundusze na walkę z AIDS a nie na
profilaktykę … Leki dostarczane przez darczyńców są często na granicy ważności
, długą drogę muszą przebyć by dotrzeć do adresata i niestety często nie zdążą…
I rozdział o kobietach. O „naprawczym” skutku gwałtów
zbiorowych. O trudnych do pojęcia dla nas zasadach handlu , którego ważnym
elementem jest seks a jednak prostytucją nazwać go nie można.
Według szacunków organizacji pozarządowych do gwałtu
dochodzi co 17 sekund… kobieta urodzona w RPA ma większe szanse na to ,że
zostanie zgwałcona niż ,że nauczy się czytać…
Leszczyński otwarł mi
oczy na zupełnie odmienny aspekt współczesnej Afryki. Suche statystyki przedstawiane
przez pana redaktora pozbawiły mnie złudzeń ,że kupując odpowiedni produkt czy
wspierając datkiem dobroczynne ? a może pseudodobroczynne organizacje pro
afrykańskie naprawdę zmieniam rzeczywistość. Cóż, specyficzna gra pozorów,
prawda?
Nie podróżuję po dalekich krajach jednak uwielbiam o nich
czytać. Wychowałam się na przygodach Tomka Wilmowskiego a z wypiekami na twarzy
czytałam książki Arkadego Fiedlera czy Ryszarda Kapuścińskiego później
Cejrowskiego, Michniewicza czy Pawlikowskiej . Oczywiście programy podróżnicze
, przyrodnicze również jak gąbka pochłaniam do dziś.
I obym , oglądając w TV program o pomocy Afryce i słuchając
kojącego głosu Czubówny komentującego sukcesy po kolejnym otwarciu studni ,
pamiętała o tym, że wszystkim rządzą korzyści: donacje i dobroczynność
napełniają brzuchy swoim pracownikom a nam dają złudzenia ,że robimy coś
dobrego…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz