czwartek, 27 października 2016

ROZDROŻA , W OBCYM DOMU- Sabina Waszut , wyd Muza

Każdy region ma swoją odrębność ale nie od dziś wiadomo ,że Śląsk jest specyficzny . Tą ziemię ma się w sobie, kocha się lub nienawidzi , rośnie w nas, Ślązakach i rozrasta się na wszystkie organy.  Gdy wyjeżdżamy  , uciekamy , wyprowadzamy się – na serca dnie ziarno Śląska zostaje i kiełkuje, rośnie   w najmniej oczekiwanych momentach .  Jesteśmy nieufni, zdystansowani, cenimy pracę, godność, dom , rodzinę i kościół. Łączność z pokoleniami mamy choćby przez celebrę niedzielnych , najchętniej tradycyjnych obiadów, sobotnie gruntowne porządki, mycie okien a panowie samochodów.  Odrębny język, zwyczaje , potrawy.  I tak przez wieki…

Sabina Waszut- moje tegoroczne odkrycie – napisała niezwykłą sagę rodzinną. W dwóch tomach „Rozdroża” i „ W obcym domu” zawarła kawał bardzo trudnej historii tej ziemi ukazanej poprzez losy dwójki młodych ludzi – ona , Niemka – on Polak – ale przecież oboje Ślązacy.

Sophie , młoda Niemka , najstarsza z rodzeństwa, od najmłodszych lat przeznaczona jest w rodzinie do opieki nad młodszym rodzeństwem . Rodzinie żyje się ciężko , choć są właścicielami kamienicy – jednak mnogość obowiązków i widmo zbliżającej się wojny sprawia, że rodzina ledwie ma co do garnka włożyć . W kamienicy żyją obok siebie – jak to na Śląsku- Polacy, Ślązacy, Niemcy i Żydzi, choć tych ostatnich jakby coraz mniej… Jedno z mieszkań zajmuje Władek , syn powstańca śląskiego, mieszkający z matką.  Kryzys gospodarczy, problemy z pracą , widmo nadciągającej wojny – to wszystko utrudnia ale i hartuje miłość ,która rodzi się między Sophie i Władkiem. Życie staje się niebezpieczne , więc po krótkich zaręczynach w maju 1939 r młodzi decydują się na ślub. Jak się domyślacie szczęście nie trwa długo , mobilizacja , Władek trafia do wojska polskiego.
I choć jest polakiem , synem powstańca – już od początku inni współtowarzysze traktują go – ale i innych Ślązaków – z lekką nieufnością. Bo tak jak przed wiekami dla Polaków  Ślązacy to Niemcy a dla Niemców –Polacy. Co tu dużo gadać- przecież nawet dziś pewien wysoko postawiony prezes tak uważa, czyż nie ?

Po klęsce wrześniowej Władek dostaje się do niewoli  niemieckiej, po jakimś czasie siłą Niemcy wcielają go do Wehrmachtu. Typowe śląskie wojenne losy…

Sophie tym czasem musi walczyć o utrzymanie zarówno siebie , jak i swojej rodziny oraz teściowej – co nie jest łatwe. Zostaje wywieziona do Pszczyny , gdzie zatrudniona w urzędzie jako stenotypistka próbuje po prostu przetrwać. Z okien widzi i czuje dziwny dym unoszący się na horyzoncie z tajemniczej „fabryki nawozów chemicznych” w Oświęcimiu…

Wiatr historii zmienia los wojny, szala zwycięstwa przechyla się w drugą stronę, Sophie grozi kolejne , równie wielkie a może nawet większe niebezpieczeństwo ze strony „wybawicieli”
O tym jak wyglądało wyzwalanie Śląska niewiele się mówi. Brutalny przemarsz wojsk radzieckich przez Śląsk jest wielką , nigdy nie zaleczoną raną tej ziemi . Kobiety śląskie ( tak jak i niemieckie ) są milczącą ofiarą tej wojny , nigdy nie pomszczone, za tę zbrodnię nigdy nikt nie odpowiedział.
„Czerwonoarmiści , kobiety niemieckie są wasze” – z takim hasłem ruszyli wyzwalać Europę…

I Sabina Waszut z szacunkiem , bólem i niezwykle taktownie ten temat również podjęła…

„W obcym domu” to kontynuacja losów Sophie – Zosi i Waldka, któremu po długiej  tułaczce po całej Europie , udaje się wrócić żywym do domu.
Dwoje młodych ludzi, niby małżeństwo od 5 lat a tak naprawdę nie znający się dobrze – próbuje pozszywać swój los na nowo , poukładać życie z rozbitych kawałków a nie jest to proste.
I znowu widzenie Śląska jako ziemi niemieckiej – nie pomaga. Procesy „rehabilitacji” , udowadnianie kwadratury koła, odpowiedniki naszej lustracji itp. I ani Zosia – z pochodzenia Niemka, ani Waldek – syn powstańca – nie jest traktowany przez nowe władze lepiej.

I usłyszymy tu o wywózce śląskich górników w głąb ZSRR.. oraz o tym, czym był „obóz pracy” na Zgodzie w Świętochłowicach. Nikt jeszcze w powieści tej tematyki nie ruszył.

Nie chcę opowiadać fabuły , masz po prostu te dwie książki, które czyta się jednym tchem przeczytać.

Dla mnie to nie tylko powieść , romans czy kawał historii. Sabina Waszut poruszyła najdelikatniejsze skrawki mej pamięci, odkurzyła i poukładała w jedno puzzle wiedzy o mojej rodzinie , to co usłyszałam od  babci, jej sióstr, różnych osób.

Na Śląsku mówi się, że są ludzie pnioki, krzoki i ptoki. Pnioki to ci z dziada pradziada z tej ziemi, kszoki to przyjezdni ,którzy dopiero są pierwszym pokoleniem , ptoki- ci którzy przyjechali za pracą ale gniazda nie założyli , polecieli dalej . A ja ? ja jestem basztardem  - mieszańcem, czy zdaniem niektórych po prostu kundlem. Czuję się jednak związana z śląską nogą mojej rodziny oraz z tym, że tutaj spędziłam całe swoje życie.  A ta śląska odnoga to właśnie poplątane losy – jeden dziadek Niemiec ,ale pradziadek powstaniec śląski…  Babcia miała sporo sióstr. I jedne były żonami Niemców a inne Polaków , jedna dość wysoko postawionego komunisty polskiego , ściętego w Bytomiu tuż przed wycofaniem się Niemców. W czasie wojny wspierały się , pomagały sobie ale i kłóciły , bo każda stawała po stronie swojego „chopa”- to wyniosły przecież z domu… Czuję więc ,że ta saga jest i o mojej rodzinie.  Poruszyła mnie głęboko i mocno. Wbiła w fotel na długie godziny.  Uświadomiłam sobie , jak wiele ze Śląska jest we mnie , jak i co przekazałam swoim córkom. Te zwyczaje, potrawy , które dopiero doceniły wyjeżdżając stąd, te zapachy, odgłosy, wszystko.   Ta książka „poukładała” mi w głowie to , co porozrzucane było w całej mnie. O czym wiedziałam ,ale jakoś sobie do tej pory tego nie uporządkowałam. Dzis czeka mnie niezwykłe przeżycie- spotkanie z autorką. A do książek już stoi kolejka moich koleżanek a przede wszystkim ich matek. Mojej też.

Wiem, że często polecam ksiązki , którymi się zachwycam ale te są inne. Bez nich nie zrozumiesz Ślązaków, którzy w tej naszej polskiej układance, są puzzlami nie z tego pudełka trochę. A los i historia bywa dość pokrętna – dziś  ponownie słyszymy o „zakamuflowanej opcji niemieckiej” i o tym ,że trzeba stąd ludzi wymieszać bardziej, rozbić, upokorzyć. …

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz