FRANCUSKI PIESEK – Marta Obuch. Wyd. FILIA.
Recenzja absolutnie nieobiektywna .
Czy była żona może zaprzyjaźnić
się z kochanką? Czy pod samym nosem wysoko postawionych policjantów
może dojść do prawdziwego morderstwa? Czy bardzo trudne jest
zakupienie „lewego” prawa jazdy w naszym praworządnym kraju?
Misia – Zuza- Ryszarda – trzy
równoważne wierzchołki wyważonego trójkąta. Różni
je wszystko – wygląd, praca, spojrzenie na świat , mężczyzn ,
marzenia i gusty kulinarne . Jak trzy pasma warkocza wiejskiej
dziewoi losy ich przeplatają się harmonijnie i barwnie a pomiędzy
owe sploty , w miejsce kwiatów (choć w tle i one się
pojawiają) autorka radośnie i z fantazją iście ułańską
powtykała marchewy, pietruchy , buraczki tudzież... ślimaki z
żabimi udkami .
Dopełnieniem tych barwnych kobiecych
osobowości są oczywiście i mężczyźni – częściowo stanowią
tło , częściowo uzupełniają akcję, wprowadzają element
zaskoczenia i dodatkowego humoru. W facetach wybieramy więc do woli
– mamy i policjantów i złodziei , kucharza, malwersanta,
mafioza czy instruktora. No i zwłoki oczywiście. Korpus męski w
charakterze dowodu zbrodni? Zdecydowanie nie tylko ....
Nie sądźcie jednak ,że partnerzy
owych śląskich gracji są safandułowaci i robią za podnóżki
u pań. Absolutnie. Panowie generalnie fajni, różnie
podchodzący do partnerstwa i miłości, wspierający swoje damy ,
działający wg zasady „ufaj i kontroluj” a raczej chroń – gdyż
wiedzą co po prostu w domu mają lub mieć pożądają.... Panie z
niezwykłą wręcz nonszalancją potrafią ładować się w przedziwne
sytuacje .
A tak z grubsza to chodzi o to ,że
....
Zuza nasty raz zdaje egzamin na prawo
jazdy i skutek jest wiadomy... Kobietą ci jest porywczą, co w sercu
to i na języku więc... publicznie daje upust swym uczuciom wobec
pana egzaminatora i rusza w świat z pomysłem zakupienia takowego
dokumentu nielegalnie– bo że świetnym kierowcą jest , dusza i
ciało krzyczą na odległość .
Ryszarda – po zapuszkowaniu partnera
-mafioza, pozbawiona źródła utrzymania i miejsca
zamieszkania – z dobrem inwentarza dostaje po partnerze długi
wobec umiłowanej w Polsce instytucji o dźwięcznej nazwie ZUS –
obiegowo nazywanej ( słusznie) Zakładem Utylizacji Składek . Udaje
się więc po wsparcie do byłej żony partnera , a że Misia (
trzecia gracja) miękkie serce ma , to przygarnia byłą kochankę
byłego już męża i razem z Zuzą , we trzy , próbują
zaczarować rzeczywistość otworzyć się na nowe możliwości i
generalnie szukać pozytywów na obrzeżach Parku Kultury w
Chorzowie , wśród kwiatów, warzyw i obornika ...
Jednak...
Były mafiozo długie ręce ma.
Sąsiad dziwnie zainteresowany jest ich
miejscem zamieszkania.
Narzeczony Misi nabiera wody w usta.
Marchewa vel Pietruszka, drugi
absztyfikant odsunięty od śledztwa w policji
U drugiego sąsiada , francuskiego
kucharza przypadek goni przypadek.
Pada trup
Jest napad.
Pożar .
Nadciągają koty.......
Mało wam? No to poczytajcie.
Dużo wątków i pozorny chaos
ale Marta Obuch wielokrotnie pokazała, że nad tym wszystkim potrafi
zapanować. Finał jest wybuchowy ale logiczny, zaskakujący i z
przytupem,
Dwie ma dla mnie Marta niezwykłe cechy
wyróżniające ją wśród innych pisarzy.
Jak pisze o jedzeniu to widzisz barwy,
czujesz zapach, smak i ...ssanie w żołądku.
Uwielbiam jej opisy gotowania,
przyrządzania potraw, oprawiania mięsa, siekania warzyw, podawania
do stołu .
Jest estetką i świetną kucharką
prywatnie. Lubi to robić, lubi dbać o dom i rodzinę . Czuć to w
każdej potrawie., O jedzeniu pisze pięknie i plastycznie . Z taką
lekkością i swobodą, naturalnie . Prawda w każdej książce jest
wyczuwalna i się broni.
Drugą cechą charakterystyczną jest
bardzo specyficzne poczucie humoru. Takie w stylu Joanny
Chmielewskiej, z pazurem. Nie śmiejesz się rubasznie i do rozpuku,
wyczuwasz wysmakowaną ironię, satyrę, inteligentne acz lekko
skrzywione spojrzenie na bohaterów, groteskowe opisy i
niepowtarzalne porównania . Humor sytuacyjny, językowe
lapsusy i przedziwne zawirowania akcji. Uwierz mi , mam dość
niestandardowe poczucie humoru a Marta Obuch mnie zaskakuje i bawi
;-)
Polecam to jako literaturę lekką ,
łatwą i przyjemną lecz nie jest to trywializowanie literatury.
Potrzebujemy odskoczni, potrzebujemy rozrywki w najlepszym wydaniu.
Zdecydowanie wszystkie te potrzeby zaspokoi nam Marta Obuch – nasza
rodzima, współczesna Chmielewska .
Nie ukrywam ,że dla mnie osobiście
ważne jest , że akcje jej dotychczasowych książek dzieją się w
miejscach mi znanych . Rodzi się dopiero grupa pisarzy osadzających
akcje powieści tutaj. I cieszy mnie ogromnie , bo Wrocław, Kraków,
Warszawa czy Gdańsk mają swoich autorów i swoje wydawnictwa
ich wspierające. Ufam ,ze Śląsk też się takich dorobi .
I jeszcze jedno ... Kobiety, kobietki ,
dziewczyny , kuchareczki – nie macie pojęcia , co Marcie udało
się we „Francuskim piesku” OPANIEROWAĆ........